piątek, 27 grudnia 2013

Rozdział 10

Kiedy już rozłożyłyśmy się wygodnie na leżakach, włożyłam słuchawki i zaczęłam obserwować ludzi wokoło. Byłam bardzo ciekawa czy Kadir nas rozpozna. Pisałam z nim może dwa razy i to w dodatku rok temu. Obróciłam głowę w stronę Eweliny, chcąc z nią porozmawiać, ale zobaczyłam, że dziewczyna prawie śpi, więc nie chciałam jej przeszkadzać. Kiedy tak leżałam, rozmyślałam o tym jak to będzie w tym roku, bez Emre. Bardzo za nim tęskniłam i szczerze miałam nadzieje, że Kaan przekaże mu, że jesteśmy i przyjedzie. Nie miałabym nic przeciwko, gdyby wziął nas do klubów. Widząc, że zbliża się Kadir szturchnęłam lekko przyjaciółkę, która od razu się ocknęła. -Hey, do I know you? – zagadnął z bardzo głupią miną, co strasznie mnie rozbawiło, więc wybuchłam śmiechem, a Ewelina zrobiła tylko głupią minę i już miała otwierać buzie, żeby coś powiedzieć, ale Kadir ubiegł ją – Well.. that must have been a mistake – sam sobie odpowiedział i poszedł, a ja dalej tarzałam się po leżaku ze śmiechu. -Nie wiem kto miał głupszą minę, Ty czy on – zaczęłam się śmiać jeszcze głośniej. Po chwili pojawili się rodzice Eweliny z Bartkiem i ich najmłodszą siostrzyczką. – Może pójdziemy się czegoś napić? – zaproponowałam widząc, że Kadir siedzi przy barze. Wraz z Bartkiem udaliśmy się po frytki, a Ew poszła po picie. Widziałam, że chłopak do niej zagadał, więc zaczęłam się śmiać z jej miny. Naprawdę nie rozumiem, czemu ona ma taką głupią, nieporadną minę jak gada z kimś kogo nie zna. -O co Cię pytał? – zapytałam się przyjaciółki, mając tonę frytek w buzi, na co ona rzuciła mi tylko zniesmaczone spojrzenie. -Zapytał jak się mam i życzył smacznego po polsku – wyszczerzyła się w moją stronę. Kiedy chciałam trochę go poobserwować, zobaczyłam, że go już tam nie ma, zwróciłam więc głowę z powrotem w stronę przyjaciółki, a za jej plecami zobaczyłam Turkiza w błękitnym t-shircie i czarnych spodniach, który gdy nas zobaczył wyszczerzył się w naszą stronę. Biegał tak po całym basenie z trąbką, a kiedy znów wrócił do nas, wziął wodę do kubka i oblał nas. Na zemstę nie czekał długo. Poderwałam się z krzesła, wzięłam pierwszy lepszy kubek, usiadłam na barze i nalałam zimnej wodny. Niestety, kiedy ja nalewałam wodę, chłopak zdążył zdjąć koszulkę, a kiedy woda pokryła jego ciało zaczął strasznie piszczeć, co rozbawiło wszystkich wokół. -I’ll be right back – powiedział w moją stronę, uśmiechnął się i skierował się w stronę swojego pokoju, natomiast cała nasza trójka z uśmiechami na twarzach wróciła na leżaki. Po chwili przyszła Natalia wraz ze swoimi rodzicami. -Będzie fajnie, czuję to! - powiedziałam i wyszczerzyłam się w stronę przyjaciółki, kiedy Kadir przechodził obok i przypatrywał się nam. -Wraca! – usłyszałam w odpowiedzi. Po chwili przybiegł do nas Turkiz. -Karolina! Ewelina! – wykrzyknął i przytulił nas obie. – Is that your new friend? – Odwrócił się w stronę Natali. Próbowałam wytłumaczyć mu, że Natalia była z nami za pierwszym razem, ale nie wyszło mi to zbyt dobrze, ponieważ Kadir właśnie przeszedł obok nas i szedł tyłem, przypatrując się całej sytuacji z głupią miną. Przez chwilę miałam wrażenie, że nas poznał, bo uśmiechnął się pod nosem. Reszta dnia minęła szybko. Powygłupiałyśmy się trochę z Turkizem i udałyśmy się do pokoju, po drodze miałyśmy wstąpić do lobby, żeby zobaczyć czy Kaan mi odpisał. Kiedy przechodziłyśmy obok restauracji zobaczyłyśmy Fatiha. -Karolina! Ewelina! – wykrzyknął i mocno nas przytulił. – How are you? -Fine and you? – odpowiedziałam z uroczym uśmiechem. -Good! I missed you – odpowiedział i jeszcze raz nas przytulił. Pogadaliśmy trochę i udałyśmy się do lobby. Kaan nie raczył odpisać na wiadomość. Debil. W pokoju ogarnęłyśmy nasze rzeczy, wykąpałyśmy się, pograłyśmy trochę w karty i zaczęłyśmy się zbierać na kolacje. Równo o godzinie 19.30 wyszłyśmy z pokoju i skierowałyśmy się w stronę restauracji. -Myślisz, że Kaan już będzie? – zapytała z nadzieją w głosie Ewelina. -Pewnie tak, powinni już po obiedzie przyjechać, ale nie widziałam ich – odpowiedziałam, wyciągając głowę wysoko w tłumie ludzi w restauracji. – Kurde nie widzę nikogo – dodałam po chwili. W pośpiechu zjadłyśmy kolacje i udałyśmy się na taras. Pech chciał, a może raczej szczęście chciało, że siedziałam twarzą do wyjścia z lobby, natomiast Ewelina tyłem. Po chwili zobaczyłam jak z budynku wychodzą Burak i Kaan. Ten drugi miał palec na buzi, co znaczyło, żeby nic nie mówić Ewelinie, więc odwróciłam wzrok. EWELINA Siedziałyśmy tak na tarasie, byłam strasznie smutna, Kaan mógł wyjechać na te swoje pokazy skoków na bmx i mógł przyjechać dopiero za parę dni, albo i wcale. Ta myśl nie dawała mi spokoju, aż do chwili, kiedy poczułam czyjeś ręce, które szczelnie zakryły mi oczy. Nie musiałam pytać kto to, od razu rozpoznałam ten zapach i delikatne dłonie. Poczułam motylki rozrywające mój brzuch. To nie jest normalne, że ja nawet jak czuję jego dłonie na sobie, mam motylki w brzuchu, pomyślałam. -Hi – usłyszałam głos Karoliny, która się z kimś witała. -Hey girls – odpowiedział znajomy głos, przez chwilę zastanawiałam się kto to, bo Kaan trzymał swoje ręce na mojej buzi i nic nie widziałam, ale po chwili poznałam, że był to Buraczek. – Hey, Magda tell your friend something! Doesn’t she speak English? – zapytał, a we mnie się zagotowało ze złości. Zrzuciłam ręce Kaana ze swojej buzi i popatrzyłam na nich zła, lecz po chwili cała złość mi przeszła, ponieważ chłopak obdarzył mnie uśmiechem. Tym uśmiechem. Najpiękniejszym na świecie. -Are you going with us to Gumbet tonight? – zapytał Burak. -Of course they are going! – wyszczerzył się Kaan w moją stronę, a ja poczułam jak żołądek przewraca się na lewą stronę. -No we are not going – odpowiedziałam – We can’t. -Why?! – zapytał zdziwiony Burak. -Because my parents won’t let us go – odpowiedziałam, a Kaan przewrócił ostentacyjnie oczami. -Show me them, I’ll go talk to them – powiedział Burak. -Emre tried last year too. They just never agree – powiedziała Karolina. -But I am not Emre – odpowiedział z uśmiechem, a mina Karoliny mówiła tylko jedno: „Nawet nie waż się do niego porównywać.” – You’ll show me them, ok? – dodał, na co dziewczyna przytaknęła i udałyśmy się w kierunku pokoju. -Dlaczego nie możemy uciec tak jak w zeszłym roku?! – krzyknęła Karolina, jak tylko weszłyśmy i zamknęłyśmy za sobą drzwi. -Bo nie! Wiesz jacy są moi rodzice! – odpowiedziałam. Przecież ona dobrze wie, jakich mam rodziców, jakby się zorientowali to by mnie zabili. -Nie dowiedzą się! No daj spokój! Ty i Kaan, ja i yy.. Burak.. Może to nie Emre, ale też dobry – powiedziała i wyszczerzyła się. -Karolina! Nie ma mowy! Chcesz to sama jedź, ja nigdzie nie jadę! – krzyknęłam i rzuciłam się na łóżko. -Świetnie! – powiedziała dziewczyna i padła na łóżko obok mnie. Nie odzywałyśmy się do siebie kilkadziesiąt minut. Leżałyśmy tak bez słowa, aż w końcu przerwałam ciszę. -Idziemy na mini disco? – zapytałam cicho. -Jak chcesz to sama idź – odburknęła mi dziewczyna - najgorsze wakacje w życiu! Po co ja tu przyjechałam?! W dodatku Emre nie ma! Już nic nie chciałam mówić, ale szczerze obmyślałam plan jak ją zabić. Dziewczyna po chwili nie wytrzymała i wstała. -Idziesz? – zapytała i skierowała się ku drzwiom, a ja zaraz za nią. Gdy weszłyśmy do lobby spotkałyśmy Buraka. -Show me your parents – powiedział, a Karlina bez słowa pokazała mu moich rodziców. -Ej, a jak on powie, że przecież w zeszłym roku byłyśmy? – zapytałam z przerażeniem Karolinę, a ona, tak jak ja, zamarła. Popatrzyłyśmy na siebie i z przerażeniem zbiegłyśmy na dół schodami do restauracji i wybiegłyśmy obok basenu. Stałyśmy tak w ciszy, aż dołączył do nas Burak, który powiedział, że jednak nie udało mu się ich przekonać, więc już trochę spokojniejsze, ale dalej na siebie obrażone udałyśmy się na taras do moich rodziców. Nie odzywałyśmy się do siebie, co mój tata od razu zauważył. -Co wy takie dziwne? – zapytał. Nie zdążyłam jeszcze nic wymyśleć, a Karolina już mu odpowiedziała. -Zmęczone jesteśmy – posłała mu blady, zmęczony uśmiech. Czasami to dobrze, że ona tak perfekcyjnie kłamie, pomyślałam i uśmiechnęłam się w duchu. -Idziemy na mini disco? – zapytała nas Natalia, na co my chętnie przystałyśmy i skierowałyśmy się do amfiteatru. Kiedy schodziłyśmy po kamiennych schodach, moim oczom ukazał się okropny widok. Zobaczyłam Kaana, który siedzi obok jakiejś blond piękności i trzyma ją za rękę. Wyglądali jak para, a gdy tylko nas zobaczył wziął rękę i odsunął się lekko od dziewczyny. Nie myśląc wiele uciekłyśmy z powrotem na górę. Cała nasza kłótnia poszła w zapomnienie. Serce waliło mi jak oszalałe. -Myślisz, myślisz, że to Kaylee – wydukałam. Kaylee była dziewczyną Kaana, przez parę miesięcy. Nawet dwa razy przyjechała do jego domu w zimie. Przyjaciółka nie odpowiedziała tylko kiwnęła głową. Staliśmy tak wszyscy, ja, Karolina, Natalia i Bartek zastanawiając się co zrobić, aż przyszli rodzice, którzy pogonili nas na dół. Schodziłam tam, z sercem na ramieniu, nie wiedziałam, kim jest ta dziewczyna, nie chciałam wiedzieć. Serce waliło mi jak oszalałe. Nie dość, że pokłóciłam się z najlepszą przyjaciółką, to jedyny powód, dla którego tu jestem siedzi sobie z dziewczyną! Kiedy już byłyśmy może dwa metry od nich, owa istota odwróciła się, a moim oczom ukazała się twarz Necli, jego mamy. Popatrzyłam tylko z głupią miną na Karolinę i obie wybuchłyśmy śmiechem. Usiadłyśmy na naszym stałym miejscu, na murku i zaczęłyśmy oglądać show. -Hej, Karolina, Kadir cały czas się na Ciebie gapi – szepnęłam dziewczynie na ucho. -Wiem – odpowiedziała, nawet na niego nie patrząc. Ciekawe skąd, pomyślałam ze złością i zwróciłam oczy ku Kaanowi, który stał po drugiej stronie. Chłopak momentalnie obdarzył mnie cudnym uśmiechem. Na koniec przedstawienia zatańczyliśmy Tarkana i udałyśmy się do pokoju, zmęczone, uśmiechnięte i już pogodzone, poszłyśmy spać.

środa, 25 grudnia 2013

Rozdział 9

Leżąc na łóżku, z uśmiechem na twarzy, wspominałam wydarzenia minionych wakacji. Pamiętam jak po pamiętnym 27.08 obudziłam się, spojrzałam na przyjaciółkę i wybuchłam śmiechem, bo to wszystko wydawało się takie nierealne, jak sen, który był i już nie wróci. Przed oczami pojawiła mi się kolejna noc, znowu w klubie, kiedy Kaan chciał nas wziąć do Burger Kinga, na to ja z uśmiechem na twarzy, wisząc jakiemuś Turkowi na szyi, odmówiłam. Kiedy Burak szukał nas po całym klubie, a jak już nas znalazł, sam przestraszył się tego widoku i wyrwał nas z objęć jakiś gości. 28.08.2012r. był to najgorszy dzień na świecie. Doskonale to pamiętam, kiedy siedząc na mini disco i wgapiając się w dzieci, które tańczyły jakiś głupi taniec, usłyszałam coś, czego nigdy nie chciałam usłyszeć. -Do you know that Julia is Emre’s wife? – zagadnął Turkiz, siadając tuż koło mnie. -What? – zapytałam z bardzo głupią miną, myślałam, że się przesłyszałam i spojrzałam kątem oka na przyjaciółkę, której mina mówiła jedno. Nie przesłyszałam się. -Julia and Emre are married – powtórzył chłopak, z intrygującą miną. Nie wiem co mnie bardziej zdziwiło, czy to, że facet, który spędził ze mną ostatnie dwie noce, ma żonę, czy to, że Turkiz mówi to w taki sposób jakby się wszystkiego domyślał. -So.. – w tym momencie poczułam fizyczny ścisk na gardle, nie mogłam wykrztusić tego słowa, zajęło mi to dobre kilka sekund zanim się opanowałam – are they together? Married? – powtórzyłam, żeby się upewnić, że nie zrozumiałam źle. -Yes, why are you so suprised? – zapytał z dziwnym uśmiechem na twarzy. -No, doesn’t matter – odpowiedziałam i posłałam mu wymuszony uśmiech. Odwróciłam się do mojej przyjaciółki, z głupią i zażenowaną miną. Przecież ja wiedziałam, że on mnie nie kocha, ale w życiu bym nie pomyślała, że on ma żonę. Wydarzenia następnych dni, nie były zbyt wesołe, nie odzywałyśmy się do Emre, który widząc co się dzieje, próbował do nas zagadać, ale byłyśmy nieugięte. Dopiero ostatniego dnia zaczęliśmy normalnie rozmawiać. Pamiętam nasze pożegnanie, które miało być ostatnim. Już nigdy więcej miałyśmy ich nie spotkać. Nie. Kaan pożegnał nas słowami „Don’t say goodbye, say see you later” Leżąc teraz na łóżku, po prawie 10 miesiącach od tych wydarzeń, na samą myśl pojawia mi się uśmiech na twarzy. Z czystym sercem mogę przyznać, że były to najlepsze wakacje w moim życiu. Ewelina jedzie teraz z rodzicami do Egiptu. Jest mi trochę smutno, ponieważ mnie rodzice nie bardzo chcą tam puścić, a ja nie bardzo chcę się z nimi o to wykłócać, więc zostaję. -Fajnie byłoby ich znowu spotkać – powiedziałam na głos, a wtedy zadzwonił telefon, a na nim wyświetliło się aaEwelina . Nie zdążyłam nawet powiedzieć „Proszę”, czy chociażby „Tak?”, ponieważ w słuchawce usłyszałam piski -Karolina! Jedziemy do Pinary! Rozumiesz wracamy tam! Jedziesz z nami, nie?! Wracamy tam! – znając życie stała i skakała w miejscu. Kiedy to wszystko usłyszałam poderwałam się na równe nogi. -Jak to wracamy? A Egipt? Mieliście tam jechać? – zapytałam lekko zdezorientowana, moje serce zabiło mocniej, pojawiła się iskierka nadziei, że zobaczę tych wszystkich głupków po raz trzeci. -Nie wiem, miejsc nie było czy coś takiego, ważne że wracamy! Rozumiesz?! – darła się dalej do słuchawki, a ja razem z nią. Skakałam i piszczałam, jak dzieci na koncertach Bibera czy One Direction. -Idę powiedzieć rodzicom! – wydarłam się i zbiegłam na dół, powiadamiając mojego kochanego tatusia, że jednak jadę na wakacje i wracam do Pinary, nie był tym faktem zachwycony, natomiast moja mama wręcz mi zazdrościła. Już po kilku dniach, spakowana czekałam na tatę Eweliny, który miał po mnie przyjechać i miałam jechać razem z nimi na lotnisko. Przez całą drogę moja przyjaciółka spała, w samochodzie, w samolocie i w autokarze, już na miejscu w Bodrum. Niemiłosiernie mnie to denerwowało, ponieważ ja nie mogłam zmrużyć oka, tak bardzo się denerwowałam. Kiedy już w końcu zobaczyłam znajomy port, obudziłam przyjaciółkę i obie darłyśmy się jak głupie. -O Boże, wracamy! Patrz tam jest plaża! A tam pomost! Patrz! Morze! Jej, już jesteśmy! Niedobrze mi! – przekrzykiwałyśmy jedna drugą, a ludzie patrzyli na nas jak na nienormalne. Kiedy autokar zatrzymał się pod hotelem, wybiegłyśmy pierwsze z autokaru, wpadając do znajomej nam recepcji, gdzie uprzejma pani rezydent, poinformowała nas gdzie znajduje się restauracja, na co rzuciłam tylko głupią minę w kierunku Ew, której mina była jeszcze głupsza, niż moja. -Wie Pani, bo my tutaj już jesteśmy drugi raz – odezwał się tata Ew – a dziewczynki (tu pokazując na mnie i Ewelinę palcem) już trzeci raz. Kiedy to usłyszałyśmy spaliłyśmy buraka i skierowałyśmy się w stronę tarasu. -Widzisz kogoś? – zapytałam Ewelinę. -Nie widzę, jest sobota, wolne mają, pewnie dopiero bo obiadku przyjadą – odpowiedziała. -Może napiszę do Kaan’a na whatsapp? – zapytałam. Ew miała mieszane odczucia co do mojego pomysłu, ale ja zrobiłam zdjęcie basenu z tarasu i wysłałam je Kaan’owi z dopiskiem „Find us”. Po obiedzie, jeszcze długo czekaliśmy na pokoje, kiedy w końcu je dostaliśmy, ja wraz z Eweliną popędziłyśmy prosto na basen. Kiedy już tam dotarłyśmy, nie mogłam uwierzyć własnym oczom kogo zobaczyłam. -Heej.. Karolina, czy to przypadkiem nie jest ten Kadir, z którym gadałaś w zeszłym roku na facebooku? – zapytała Ew z głupią miną, a ja tylko pokiwałam głową z uśmiechem przyglądając się jego klacie. Wiedziałam, że będzie mój, ale nie wiedziałam ile problemów i nieprzespanych nocy przez niego przeżyję.

piątek, 15 listopada 2013

Rozdział 8

KAROLINA Kiedy samochód ruszył ogarnęły mnie wątpliwości i w głowie pojawiło się milion pytań. Dlaczego jedziemy samochodem, a nie busem? Dlaczego jedziemy tylko z nimi? Dlaczego nie ma innych turystów? Tak właściwie, to gdzie my jedziemy? Pogrążona w myślach, siedziałam i patrzyłam bezmyślnie w okno, kiedy nagle poczułam czyjąś rękę na swoim kolanie. Szybko zlokalizowałam właściciela tej kończyny, który uśmiechał się do mnie w przednim lusterku. -Are you ok honey? – zapytał słodkim głosem, a mi zabrakło tlenu. Poczułam jak w samochodzie robi się dziwnie gorąco i duszno. On chyba też to poczuł więc otworzył przednie okna. -Yeah I am ok. How far is that? – zapytałam, zerkając kątem oka na przyjaciółkę, która przypatrywała mi się z dziwną miną. Mój dziwny, głupkowaty uśmiech musiał być dla niej bardzo podejrzany, a przecież nie powiem jej, że właśnie najcudowniejsza dłoń na świecie maca moje kolano. Kiedy odpływałam pod dotykiem Emre, którego ręka zawędrowała na tyle daleko na ile dał radę, usłyszałam urywek rozmowy pomiędzy Kaanem, a Eweliną. -Heey, Ewelina can you put your head out of the window? – zobaczyłam jak Kaan wypycha głowę mojej przyjaciółki za okno – My dog does the same. I miss my dog – w jednej chwili ja wraz z Emre wybuchliśmy niepohamowanym śmiechem, poczułam jak ścisk mocniej moje kolano. Ew rzuciła mordercze spojrzenie w stronę Kaana i szepnęła coś w stylu „Ale śmieszne”. Wszyscy głośnio śmialiśmy się, natomiast dwójka dziwnych panów, którzy siedzieli obok mnie, nie odezwała się ani słowem. -Hej Ewelina mogę powiedzieć im, że Ty nigdy nie byłaś w klubie i nigdy nie piłaś? – zapytałam się przyjaciółki z głupim uśmiechem, ale ta nawet nie zdążyła nic odpowiedzieć. -What are you talking about? – zapytał zaciekawiony Emre. -Well, you know Ewelina has never drank alcohol before and she has never been into the club before – odpowiedziałam z wielkim bananem na twarzy. Na co Emre wraz z Kaanem wybuchnęli śmiechem. -So it’s gonna be fun! – odpowiedział i wyszczerzył się do mnie w lusterku. – And tell me that she’s a virgin. -Sure – odpowiedziała bez namysłu, a Ew rzuciła mi mordercze spojrzenie. -And what about you? Are you a virgin? – zapytał, a mnie zatkało i popatrzyłam z głupią miną na Ew. -Eee.. Why do you ask? – zapytałam lekko zmieszana. Po co on do cholery pyta o takie rzeczy? -Just wanted to know. Go ahead, don’t be shy – dodał. -Well, no, I am not – odpowiedziałam po chwili, a na twarzy Emre pojawił się jeszcze większy, o ile to możliwe, wyszczerz. Po około pół godzinie dojechaliśmy do celu. Kiedy tylko wysiedliśmy z samochodu, wiedziałam, że to był bardzo zły pomysł. Moim oczom ukazała się długa, brukowana ulica, na niej miliony ludzi, klub obok klubu, światła, reflektory, muzyka. Przez chwilę przeszło mi przez głowę, żeby po prostu stamtąd uciec, ale jak my wrócimy do hotelu? Po kilku sekundach poczułam jak czyjaś ręka obejmuje mnie w pasie, od razu wiedziałam do kogo należała. Tak więc z ogromnym bananem na twarzy zaczęliśmy szukać jakiegoś wolnego klubu. Kiedy szliśmy Emre spotkał swojego znajomego i poszedł się przywitać, natomiast ja zobaczyłam, że Kaan z Ew idą wciąż za mną więc szłam przed siebie. W pewnym momencie zaczepił mnie jakiś młody, na oko 25 letni chłopak, który zapytał czy chcę iść z nim, ale w mgnieniu oka pojawił się obok mnie Emre, który objął mnie jak wcześniej. -She’s with me – powiedział do niego z dumą w głosie i spojrzał na mnie kątem oka – Don’t do that to me. I am your boyfriend tonight – po czym uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek. Poczułam jak miejsce, które dotknął swoimi ustami parzy mnie, a ja sama cała się czerwienię. Ogarnij się, to tylko facet, miałaś już ich tysiące – pomyślałam. Ale to nigdy nie był taki facet – dodał cichy głosik w mojej głowie. O Boże, ja wariuję. Szliśmy tak jeszcze minutę, aż skręciliśmy do ogromnego klubu Xbar. Zanim weszliśmy do środka, Emre musiał przywitać się z ochroniarzami klubu, a kiedy zobaczyliśmy w jaki sposób, ja i Ew wybuchliśmy śmiechem. Dalej nie mogę pojąć jak faceci mogą witać się buziakiem w policzek i to jeszcze, wielcy, dobrze zbudowani, łysi ochroniarze. Przepchaliśmy się na sam tył klubu, jednak było tam tyle ludzi, że ciężko było się obrócić. Nie bardzo wiedziałyśmy co robić, Emre i Kaan przyglądali nam się dziwnie. -Emre, we are going to toilet – wypaliłam i pociągnęłam przyjaciółkę za sobą. Dobrze pamiętam tą toaletę, ale nie będziemy wgłębiać się tutaj w jej wygląd. Usiadłam spanikowana obok umywalek. -Co my zrobimy!? Ew uciekajmy! My tu nie pasujemy – krzyczałam łapiąc się za głowę. Chyba nigdy w życiu nie byłam tak zdenerwowana, zestresowana, a zarazem szczęśliwa? Sama nie wiem. -I jak wrócimy do hotelu? Zastanowiłaś się? – dobrze wiedziałam, że Ew ma racje. Posiedziałyśmy tam jeszcze 5 minut i wyszłyśmy. Emre od razu pociągnął nas za sobą, w stronę schodów. -What do you want to drink? – zapytał, a ja nie za bardzo wiedziałam co odpowiedzieć. -I don’t know. What do you drink? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie. -We like to drink vodka with redbull – usłyszałam i miałam cichą nadzieje, że zaraz powie że żartuje, ale ten tylko patrzył na mnie wyczekująco. -Ok. it can be – odpowiedziałam, nie bardzo przekonana. Emre zaprowadził nas do stolika, po czym on wraz z Kaanem udali się do baru. Zauważyłam, że na piętrze jest dużo luźniej niż na dole. Czekałyśmy w kompletniej ciszy, wymieniając jedynie głupie spojrzenia. Wyjęłam z torebki Eweliny mój telefon, żeby zobaczyć czy przypadkiem mama nie zorientowała się, że nie ma nas w hotelu, ale na szczęście nie dzwoniła do mnie. -What happened? – to właśnie Emre podszedł z dwoma drinkami i postawił je na stole. -Nothing. Just cheacking if my mother had called me – odpowiedziałam i posłałam w jego stronę uśmiech. -Are we gonna have a problem with that? – zapytał lekko zaniepokojony i wtedy przeszło mi przez głowę, że przecież za coś takiego mogliby go wylać z pracy. -No, if she finds out, I’ll take all the blame on myself – odpowiedziałam uspokając go. W tym momencie podeszła do nas Ew, która wyciągnęła rękę w stronę drinka, ale Emre przysunął jednego mi, a drugiego wziął dla siebie. Była to bardzo dziwna sytuacja, ale wzięłam swojego drinka do ręki i wypiłam dużego łyka napoju. Muszę przyznać, że wcale nie był mocny, nie było czuć alkoholu. Emre uśmiechnął się pod nosem i upił swojego. Po chwili pojawił się Kaan i wręczył Ewelinie jej drinka. Popatrzyła się na mnie głupio i wypiła dużego łyka, na co ja wraz z Emre zareagowaliśmy głośnym „ooooooo” i wybuchliśmy śmiechem. Dziwnym trafem rozumiałam się z nim bez słów. Wystarczyło, że popatrzyłam na niego i już wiedziałam o co mu chodzi. Kaan zniknął gdzieś na chwilę, Ew obserwowała ludzi tańczących na parterze, a ja i Emre byliśmy pogrążeni w rozmowie i popijaliśmy drinki. Po kilku minutach dołączyła do nas Ewelina, którą w momencie objął Kaan i stali tak obok nas ciesząc mordki. Animator obrócił moją przyjaciółkę tak, że stała do nas tyłem i zaczął ją całować. Byłam bardzo ciekawa czy całują się z języczkiem czy bez, więc wstałam i podeszłam do nich. Kiedy byłam już przekonana, że całowali się z języczkiem, zaczęli się o siebie odsuwać, a po ich drugiej stronie, stał Emre, który chyba wpadł na ten sam pomysł co ja. Kiedy zobaczyliśmy nasze twarze, wybuchliśmy śmiechem. Zostawiliśmy nasze rzeczy i animatorzy zaciągnęli nas w stronę dwóch klatek. Ja wraz z Emre weszliśmy do jednej, a Ewelina z Kaanem do drugiej. Szybko zauważyłam, że nasi panowie zaczęli po prostu ze sobą konkurować, który lepiej obróci swoją dziewczyną. Po kilkudziesięciu minutach, zmęczeni wróciliśmy do swojego stolika. Emre poszedł mi po drinka, a Kaan znowu gdzieś zniknął wraz z Ew. Kiedy już mój nocny chłopak przyniósł mi napój wiedziałam, że bardzo źle się dzisiejsza noc może skończyć. Wypiłam go bardzo szybko, a Emre nie pytając o nic przyniósł mi trzeciego. Kiedy Kaan i Ew wrócili dziewczyna z zamachem wyciągnęła rurkę z drinka i wypiła go na raz. Ani ja ani Emre nie mogliśmy uwierzyć w to, co właśnie się stało. Moja grzeczna, nie pijąca, nie paląca przyjaciółka zmienia się w potwora. Kaan zobaczył swoje znajome więc poszedł się przywitać. Ew stanęła do nas tyłem obserwując ludzi wokół baru, a ja wraz z Emre zostaliśmy sami. Obdarzyłam go nieśmiałym uśmiechem, zastanawiałam się jak dzisiejsza noc się zakończy. Kiedy tak patrzyłam na niego, zobaczyłam jak podnosi rękę i pokazuje palcem to na siebie to na mnie. Wydaje mi się, że zrobiłam bardzo głupią minę i w rozpaczy zaczęłam szukać wzrokiem przyjaciółki. -Tylko nie krzycz jej imienia, nie krzycz jej imienia – powtarzał mi w głowie cichy głos, co utwierdzało mnie w przekonaniu, że naprawdę wariuję. Odwróciłam się w lewo i zobaczyłam swoją przyjaciółkę, posłałam jej jeszcze bardziej, o ile to możliwe, przerażone spojrzenie. Ew bez namysłu podeszła do mnie, o nic nie pytając popchnęła mnie wprost na usta Emre. Kilka rzeczy wydarzyło się równocześnie. Światła zniknęły, muzyka ucichła, stado motyli postanowiło rozerwać mi żołądek, a serce chciało wyskoczyć ze swojego miejsca. A to wszystko pod wpływem jego ust oraz języka. Po chwili, która nie wiem ile trwała, może parę sekund, albo kilka minut, (Jednego jestem pewna, chciałam, żeby ten moment trwał wiecznie) oderwaliśmy się od siebie. Kiedy podniosłam wzrok na mojego nocnego chłopaka, zobaczyłam ogromny uśmiech, iskierki w oczach i lekkie wypieki na twarzy. Nie minęła sekunda, a usłyszałam krzyki, piski, które wydawał z siebie Emre. -Aaaa! Kaan! Kaan! Aaaaa! – krzyczał i skakał w miejscu jak małe dziecko, aż ze zdziwienia otworzyłam buzię. Kaan w jednej chwili był przy nas, naprawdę nie wiem jak usłyszał krzyki swojego kolegi w takim hałasie. Objął moją przyjaciółkę i obrócił się w naszą stronę z pytającym wyrazem twarzy, a mi serce waliło jak oszalałe. Po głowie chodziła mi tylko jedna myśl: „O co mu do cholery chodzi?!” Odpowiedź na moje pytanie padła kiedy tylko odwróciłam głowę w kierunku Emre. Zobaczyłam dokładnie ten sam gest palcem, to w moją, to w jego stronę. Z perspektywy czasu ten gest wydaje mi się mega irytujący, a zarazem uroczy. Nie rozmyślając długo wpiłam się w jego usta po raz drugi tego wieczoru. Nasz pocałunek stał się bardziej namiętny, nie chciałam nigdy oderwać się od jego ust, myślę, że on też nie chciał, ponieważ żadne z nas nie kończyło tego pocałunku, który trwał już chyba parę minut. EWELINA Kiedy tak Emre wraz z Karoliną lizali się w najlepsze i nie zamierzali przestać, kątem oka zerknęłam na Kaana i wybuchłam niepohamowanym śmiechem. Nigdy nie zapomnę tej miny. Jego twarzy wyrażała milion emocji naraz. Zdziwienie, oszołomienie, radość. Kaan z natury miał ogromne oczy, ale w tym momencie były większe od pięciozłotówek. Usta, z jednej strony były tak szeroko otwarte, że zaczęłam się zastanawiać czy zmieści się w nich moja ręka, a z drugiej strony widziałam ogromnego banana na jego twarzy. Tej miny chyba nigdy nie zapomnę, żałuję tylko, że nie zrobiłam mu zdjęcia. Kiedy zakochana para oderwała się od siebie oboje wyszczerzyli się w naszą stronę. Nie mieściło mi się w głowie, jak oni mogą być do siebie, aż tak podobni. Nie z wyglądu, to na pewno nie, ale z zachowania. Identycznie reagowali, myśleli, robili te same rzeczy oraz rozumieli się bez słów. Kiedy Karolina popijała sobie drinka za drinkiem, wiedziałam, że ma mocną głowę, ale po jej minie łatwo było wywnioskować w jakim jest już stanie. -Do you want to dance? – zapytał Kaan i pocałował mnie w policzek. -Yeah, sure – odpowiedziałam i udaliśmy się w stronę klatek. KAROLINA (w tym samym czasie) Kaan wraz z Ew gdzieś zniknęli, natomiast ja i Emre cały czas rozmawialiśmy i śmialiśmy się z byle czego. Nagle Emre kiwnął głową w strone mojego drinka i pokazał palcem na siebie. Popatrzyłam na niego z pytającym wyrazem twarzy. Wiedziałam, że chodzi mu o to czy może się napić, ale przecież to oczywiste że może, więc bez zastanowienia podsunęłam mu go. Na co on tylko pokręcił głową na „nie”. Pomyślałam, że może chodzi mu o to żebym mu go podała, więc podniosłam drinka w kierunku jego buzi, na co znowu spotkałam się z odmową. Postanowiłam wyjąć rurkę, ale jemu wciąż nie o to chodziło. Do tej pory zastanawiam się jak ja na to wpadłam i nie mogę znaleźć na to odpowiedzi. Włożyłam rurkę z powrotem do drinka i upiłam z niego sporego łyka i spojrzałam na mojego chłopaka, który uśmiechnął się i kiwnął głową, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że dobrze robie. Nie połykając napoju, pocałowałam Emre i przelałam napój w jego usta. Emre był po prostu wniebowzięty. Po tej akcji postanowiliśmy dołączyć do naszej drugiej zakochanej pary. Reszty nocy nie za bardzo pamiętam. Wiem, że byłyśmy jeszcze w 3 innych klubach, ale nie bardzo wiem co w nich robiliśmy. Wiem tylko, że na sam koniec wstąpiliśmy do Burger Kinga. Emre wraz z Kaanem zaczęli wymieniać się zawartością swoich burgerów. Emre dał Kaanowi ogórka, a Kaan dał mu w zamian pomidora. Oboje wyrzucili cebulę. Wydawało mi się, że po prostu oszalałam, ale kiedy spojrzałam na minę mojej przyjaciółki utwierdziłam się w przekonaniu, że to się dzieje naprawdę. Kiedy Emre wyszedł na papierosa, próbowałam zrobić zakochanej parze zdjęcia, ale spotkałam się z wielkim oburzeniem i odmową. Naprawdę nie rozumiem dlaczego! Ew wkurzyła się i wyszła na pole. EWELINA -Do you want a cigarette? – zapytał Emre. -Ee, no, thank you – odpowiedziałam grzecznie i patrzyłam przez szybę jak Karolina wraz z Kaanem śmieją się z czegoś. Wkurzyło mnie to strasznie, że moja przyjaciółka ma z nim, aż taki dobry kontakt. Kiedy odwróciła się w moją stronę posłałam jej mordercze spojrzenie. Powiedziała coś chłopakowi, wstali i skierowali się w naszą stronę. Posiedzieliśmy jeszcze chwile i skierowaliśmy się w stronę samochodu. Podczas powrotu oczy same mi się zamykały ze zmęczenia, kątem oka spojrzałam na moją przyjaciółkę i zobaczyłam, że ona również powstrzymuje się by nie zasnąć. Z Jednej strony chciałam jak najszybciej trafić do łóżka i odpocząć a z drugiej chciałam by ta chwili trwała jak najdłużej, wtulona w Kaana czułam się niezmiernie szczęśliwa. Moje rozmyślenia przerwało jedno krótkie zdanie "You've got ten minutes", z początku myślałam, że po prostu się przesłyszałam, lecz po chwili Kaan wysiadł z samochodu. Ogarnęła mnie panika, byłam w głębokim szoku i nie wiedziałam co mam robić. Po chwili poczułam na sobie dwa spojrzenia, tak to Karolina i Emre patrzyli na mnie jakby wzrokiem chcieli mi przekazać, abym w końcu ruszyła się i wysiadła. Nie chciałam się im narażać więc wzięłam dwa głębokie wdechy i wysiadłam z auta kierując się w stronę Kaana. Nie miałam pojęcia gdzie my właściwie idziemy, ale to chyba nie był dobry czas na zadawanie pytań, więc bez słowa kierowałam się za Kaanem. Plaże w Bodrum nie są tak piękne, jak Polskie, zamiast złotego piasku, pokryte są szarawym żwirem, natomiast ta którą szliśmy z Kaanem pokryta była mnóstwem ogromnych skał, a w niektórych miejscach przebijała się trawa. W tej chwili modliłam się tylko, aby się przypadkiem nie wywalić, narobiłabym sobie obciachu, a to niestety było bardzo w moim stylu. Po chwili Kaan oparł się o skałę więc i ja zrobiłam to samo, gdy tylko pojawiłam się koło niego on przyciągnął mnie do siebie. Po raz kolejny tego dnia odpłynęłam, jeden pocałunek z nim, a mi już nic więcej nie było trzeba, dla mnie ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Oczywiście chwilę później jego ręce zawędrowały pod moją bluzkę, doskonale zdawałam sobie sprawę, że Kaan jest napalonym dupkiem a mimo tego nie potrafiłam z niego zrezygnować. Po krótkiej chwili oderwałam się od niego, sama nie wiem dlaczego, może dlatego, że czułam, że ta dwójka która została w samochodzie bacznie nam się przygląda. Zapytałam tylko Kaana czy Emre i Karolina tu patrzą, zapewnił mnie, że nie. Kłamca, cholerny kłamca, dobrze wiedziałam, że zamiast zająć się sobą to oni wychylają się by zobaczyć co robimy. Postanowiłam jednak to olać, w końcu zostało mi jeszcze tylko kilka minut.. swoją drogą Emre mógłby mi dać trochę więcej czasu bo w końcu co się może wydarzyć w ciągu zaledwie 10 minut? Moje przemyślenia przerwał pocałunek Kaana, nagle wszystkie moje myśli wyparowały, czułam się jakbym miała dziurę w głowie zamiast mózgu. Tak gdyby Karolina to usłyszała to stwierdziłaby, że to przecież nic nowego. Po kilku minutach błogiej chwili Kaan wyszczerzył w moją stronę swoje ząbki i pociągnął mnie w stronę samochodu. Żałowałam, że ta chwila się już skończyła ale cóż, to Emre ustalał tu zasady, wszystko było zaplanowane przez niego a żadne z nas nie miało na to wpływu. KAROLINA (w tym samym czasie) Kiedy Ew już wygramoliła się z samochodu, od razu zaczęliśmy ze sobą gadać, jakbyśmy znali się od zawsze. -I want to see what they are doing there – wypalił nagle Emre. Plaża znajdowała się po mojej stronie, więc musiał wychylać głowę przez moją szybę. Ja wbiłam się z całej siły w fotel, natomiast on miał szczerze gdzieś to czy jest mi wygodnie czy nie. Jego ręce wylądowały na moich udach, a głowa niebezpiecznie blisko mojej. Kiedy stwierdził, że nic nie widzi cofnął się na swoje siedzenie i posłał mi wyszczerz. Odwzajemniłam go i oparłam się o okno, jednak pech chciał, zrobiłam to tak, że zahaczyłam o plastik, który wcześniej urwała Ewelina i znowu odpadł. -Let me fix it – usłyszałam i Emre znowu był niebezpiecznie blisko mojej twarzy. Kiedy wpiął już odstający kawałek plastiku na swoje miejsce jego nos znajdował się centymetr od mojego. Naprawdę nie wiem co mnie podkusiło, ale po prostu spuściłam głowę. Emre się zdziwił, ale nie powiedział nic tylko się uśmiechnął. W tym momencie Kaan wraz z Eweliną wsiedli do auta i skierowaliśmy się w stronę hotelu. Kiedy już dojechaliśmy na miejsce, szybko wysiadłam z samochodu. Emre dołączył do mnie, objął mnie w pasie i skierowaliśmy się na taras, a zaraz za nami Kaan z Ew. EWELINA Kiedy siedzieliśmy na tarasie, Emre myślał, że nie rozumiem języka angielskiego i kazał Karolinie mi wszystko tłumaczyć, co strasznie mnie wkurzyło. Gadaliśmy o wszystkim i o niczym, przez ponad 30 minut, natomiast Karolina prawie w ogóle się nie odzywała, gapiła się cały czas na Emre, który również patrzył się na nią. Ja z nimi oszaleję. Dziewczyna nie odrywała od niego wzroku, chyba złapała zgona. Potem pożegnaliśmy się i rozeszliśmy się do pokoju. Szybko wślizgnęłyśmy się do naszego, żeby nie obudzić mamy Karoliny, która była w pokoju obok. Przyjaciółka padła jak długa na łóżko i chciała iść spać, natomiast ja byłam mega głodna i zaczęłam jeść ciastka i szeleścić, co chyba strasznie denerwowało moją przyjaciółkę bo coś mruczała pod nosem, więc odłożyłam jedzenie i nie mogąc znaleźć piżamy usnęłam w bieliźnie.

niedziela, 27 października 2013

Rozdział 7


Poniedziałek 27 sierpień 2012. Ta data na zawsze pozostanie w naszej pamięci. Nie wiem ile nocy przeżyłyśmy, ale ta z pewnością była najlepsza, niezapomniana i niesamowita. Pełna żartów, śmiechów, pocałunków i uczuć. I chociaż minął rok odkąd to się stało to pamiętam każdą rzecz, która została wypowiedziana, wszystko co się zdarzyło, najmniejsze gesty, głupie docinki, uśmiechy i pocałunki. Do rzeczy. Około godziny 10.30 byłyśmy już na basenie. Gdy znużone dłużącymi dniami leżałyśmy i opalałyśmy się, ja próbowałam wymyślić jak namówić moją mamę na to, żebyśmy mogły jechać do Gumbet. Dobrze wiedziałam, że gdyby mama Eweliny kategorycznie nie zabroniła jej tam jechać, byłoby z górki, ale teraz nie widzę żadnego wyjścia, żeby przekonać moją mamę. A może wcale nie trzeba będzie jej przekonywać? Może po prostu uciekniemy? Niee.. to głupie. Gdybym powiedziała Emre, że uciekamy z hotelu, bez zgody mojej mamy, wyśmiałby mnie i kazał siedzieć na tyłku w hotelu. Może nikomu nic nie mówić? Nie miałam pojęcia co mam zrobić, ale wiedziałam, że tam pojedziemy, nie mogłam sobie odpuścić takiej okazji, takich wspomnień. -Ew jak myślisz? Może uciekłybyśmy? – zaproponowałam, szeptem po cichu, ponieważ moja mama leżała obok. -Zwariowałaś?! Zachowujesz się jak nieodpowiedzialne dziecko! Pomyśl co będzie jak się Twoja mama dowie! Jak chcesz to jedź sama!– Ew jak zwykle ta poukładana i odpowiedzialna wykrzyknęła mi prawdę w twarz. Jestem nieodpowiedzialnym dzieciakiem, który myśli tylko o zabawie. Taa.. Jakbym nie wiedziała. Uśmiechnęłam się krzywo i odwróciłam się. Może faktycznie pojechałabym sama? Przecież Emre się mną na pewno zaopiekuje i gdy tylko o tym pomyślałam uśmiech sam pojawił się na mojej buzi. Nie odzywałyśmy się z Ew do siebie przez cały dzień. Leżałyśmy na leżaczkach i opalałyśmy nasze ciała, ja pogrążona w myślach, z słuchawką w uchu, nie wiele ogarniałam co się dzieje. Do czasu. -Aaaaaaaaaa Karolina! Emre!! – usłyszałam pisk mojej przyjaciółki i od razu popatrzyłam przed siebie. Zobaczyłam go. Czarne, długie spodnie, biały podkoszulek i czarne okulary. Wyglądał zupełnie jak nie on, ale i tak bardzo przystojnie. – Popatrz, jakaś panna koło niego idzie, myślisz, że pojechał z nią do swojej mamy? – słowa wypowiedziane z ust Ew zabrzmiały tak absurdalnie, że wybuchłam śmiechem. -Nie, no co Ty. To tylko animatorka od dzieci. – odpowiedziałam, ale wciąż bacznie ją obserwowałam. Zobaczyłam jak Emre pomachał Kaan’owi, który gdy tylko go zobaczył posłał swój wyszczerz w naszą stronę, a ja udałam, że nie wiem o co chodzi. Kisiel w majtkach. W momencie, wszystkie moje smutki i rozmyślania znikły z mojej głowy, bo przecież ON tu był, więc czym się martwić? Kiedy już zebrałyśmy nasze rzeczy i miałyśmy iść do pokoju zauważyłam Kaan’a, który leży na leżaku i bacznie nas obserwuje. Nie zauważyłam kiedy podbiegli do nas Turkiz i Burak. -Tonight is a playback show and you are taking a part of this show – chwilę zajęło mi przyswojenie słów, które wypowiedział Burak. -Eeee… No – odpowiedziała Ew, po czym wybuchła śmiechem. Jej zadowolenie nie trwało długo, ponieważ Turkiz i Burak wymienili znaczące spojrzenia i w mgnieniu oka dziewczyna wisiała nad taflą basenu. EWELINA Burak trzymał mnie za nogi, a Turkiz za ręce. Bujali mnie tak nad taflą basenu chyba z 5 minut, a dla mnie była to cała wieczność, ponieważ widziałam jak Kaan leży na leżaku, z założonymi na piersi rękami i obrażoną miną. Czyżby był zazdrosny? Rozmyślałam o tym jak cudownie całuje kiedy usłyszałam jak ktoś krzyknął –THREE – a ja poczułam jak spadam w otchłań zimnej i mokrej wody. Gdy tylko się wynurzyłam zaczęłam szukać klapek po całym basenie i zastanawiałam się ile będą schły moje spodenki, aż nagle usłyszałam niepohamowany śmiech mojej przyjaciółki, po czym jej pisk i zobaczyłam jak ucieka do pokoju, a Burak ją goni. Po niecałej minucie zobaczyłam Buraka, który przez ramię miał przewieszoną Karolinę. Miałam dziwne przeczucie że właśnie się uśmiecha bo obserwuje jego zgrabny tyłek ze znikomej odległości. Kiedy wyszłam z basenu Turkiz od razu do mnie podbiegł, chwycił mnie za rękę i zaprowadził w stronę Buraka, trzymał mnie jakbym miała mu zaraz uciec. -Are you gonna sing on playback show? – usłyszałam jak Burak zadaje pytanie Karolinie. -No! – krzyknęła Karolina po czym wpadła do basenu. Kiedy się wnurzyła zaczęła, tak jak ja, szukać klapek po basenie. Podpłynęła do nas, Burak podał jej rękę, żeby pomóc jej wyjść i kiedy wyciągnął ją na brzeg, zadał jej to samo pytanie. Karolina przecząco pokręciła głową, przez co wylądowała w basenie. Sytuacja powtórzyła się jeszcze 3 razy, aż w końcu nie wytrzymałam. -Powiedz mu, że się zgadzasz i będzie z głowy! Potem się coś wymyśli – krzyknęłam znudzona całą tą sytuacją, poza tym ręka, tam gdzie Turkiz mnie trzymał, zaczęła dziwnie pulsować. Była to jedna z nielicznych sytuacji, gdzie Karolina mnie posłuchała i szybko pobiegłyśmy do pokoju. Około godziny 19.30 zeszłyśmy na kolacje, gdzie już przy wejściu zaczepił nas Burak z pytaniem jaką piosenkę mamy zamiar zaśpiewać. -Yyy give us a second – odpowiedziałam, po czym stanęłyśmy pod ścianą i zaczęłyśmy przeszukiwać Karoliny telefon w poszukiwaniu fajnej piosenki. Nasz wybór padł na Pitbull – Dance again. Pokazałyśmy piosenkę Burakowi po czym zobaczyłyśmy jak ku nam zmierza Emre. Popatrzyłam kątem oka na moją przyjaciółkę, która, jak zawsze gdy go widzi, ma minę jakby miała kisiel w majtkach. Może miała? KAROLINA Pobiegłam do Emre i wtuliłam się w niego, on przytulił mnie i Ewelinę i dał nam buziaki na przywitanie. Nieważne był fakt, że wszyscy goście hotelowi patrzyli się na nas. Najważniejszy był on. Wymieniłyśmy z nim parę zdań, po czym nałożyłyśmy na talerze jedzenie, które szybko zjadłyśmy i udałyśmy się w stronę baru przy basenie. Spotkałyśmy tam Kaana, który gdy tylko nas zobaczył posłał w naszą stronę uśmiech, a przechodząc obok Eweliny zerwał z jej ręki sylikonową opaskę z napisem I London, którą kiedyś jej podarowałam. Udawała złą, ale wiedziałam, że bardzo jej się to spodobało. Nie mając co robić, położyłyśmy się na leżakach i zaczęłyśmy słuchać Dance again, kiedy zobaczyłam że w naszą stronę zmierza Emre. Spojrzałam, czy na pewno dobrze wyglądam i posłałam w jego stronę najpiękniejszy uśmiech jaki umiałam. Kiedy ten usiadł obok mnie zrobił dziwną minę i krzyknął -Ewelina! My love – a ja zdębiałam. EWELINA Gdy usłyszałam słowa, które padły z ust Emre, nie mogłam w nie uwierzyć, ale zobaczyłam jego uśmiech i oczy i spojrzenie i od razu wiedziałam, że po prostu chciał sprawdzić jak Karolina na to zareaguje. Muszę przyznać, że udało mu się to, ponieważ dziewczyna zerwała się na równe nogi i chciała uciec, ale animator złapał ją za rękę i posadził z powrotem na leżaku i wybuchnął śmiechem. -It was just a joke Karolina! – krzyknął, nie mogąc opanować śmiechu. -Yeah whatever – odpowiedziała obojętnym tonem przyjaciółka. Co jak co, ale olewać to ona umiała najlepiej, nawet jak jej na kimś zależało. -So do you wanna go with us to Gumbet tonight? – zapytał z cwanym uśmieszkiem Emre, na co Karolina po raz nie wiem który, powiedziała mu, że nie możemy. –So don’t tell your mum – powiedział Emre, a ja nie mogłam uwierzyć w to co słyszę i posłałam głupie spojrzenie przyjaciółce, która od razu krzyknęła -Yeah sure! So we can go – i posłała mu wyszczerz. -No we can’t – odpowiedziałam, na co animator popatrzył na mnie dziwnie i szepnął coś Karolinie na ucho. KAROLINA -I know you can make her go with us. – szepnął mi na ucho, a ja odpłynęłam. Kiwnęłam mu tylko głową, ponieważ nie było mnie stać, żeby wypowiedzieć jakiekolwiek słowa. Kiedy animator zniknął od razu odwróciłam się do Ew i zaczęło się. -Ew! No Ewuś, no proszę! Ewelinko! Ja będę grzeczna, kochana, ale jedźmy! No proszę, Ew.. – prosiłam, błagałam, namawiałam. Wszystko to trwało około 10 minut, aż w końcu usłyszałam. -Ok.! Pojedziemy! Ale robię to tylko dlatego, że wiem, że pojechałabyś tam beze mnie! A przecież nie zostawię Ciebie i mojego Kaanusia razem! – odpowiedziała na co ja zaczęłam skakać ze szczęścia. Kiedy tak piszczałam, zobaczyłam Emre, który patrzy się na mnie jak na idiotkę. Podbiegłam w jego stronę i powiedziałam mu że jedziemy. Pamiętam ten błysk w jego oku kiedy to usłyszał. Poinstruował mnie, że o godzinie 11.30, zaraz po show, mamy czekać przed hotelem oraz, że mamy zapłacić 20 euro. Bez namysłu zgodziłam się na wszystko i pobiegłam w stronę Ew i Kaana, którzy konwersowali sobie w najlepsze. -Hey Kaan are you going to Gumbet tonight? – zapytałam. -No, I don’t have any money – odpowiedział i cały czar prysł. Widziałam minę Ew, która znaczyła tylko tyle, że nie pojedzie jeśli on nie pojedzie. Pogadałyśmy jeszcze trochę i Kaan musiał udać się na próbę. -Ja nie jadę jeśli on nie jedzie. Powiedz Emre, że nie jedziemy, pojedziemy innym razem ok.? – zapytała mnie Ewelina, na co ja się zgodziłam, bo w sumie miała rację, to byłoby bez sensu. Kiedy zobaczyłyśmy Emre poszłyśmy do niego, po drodze Ew poprosiła mnie, żebym nie mówiła, że to przez to, że Kaan nie jedzie, tylko że się rozmyśliłyśmy. -Emre! We are not going because Wiktoria doesn’t want to go without Kaan. – krzyknęłam i w jednej sekundzie stało się milion rzeczy na raz. Ludzie zaczęli się obracać, żeby zobaczyć o co chodzi, Ewelina zaczęła biegać w kółko, aż w końcu chciała uciec w stronę hotelu. -But Kaan is going – odpowiedział lekko zdziwiony Emre. Kiedy Ew zaczęła biec w stronę hotelu, poszedł tam Kaan. Złapał ją wpół. -You are crazy – szepnął jej do ucha, a ona spaliła buraka. W tym momencie Emre i Kaan zaczęli szybko rozmawiać po turecku i nic z tego nie zrozumiałam. -Kaan is going. So everything is fine, right? – Emre zwrócił się ku mnie i uśmiechnął się. -Yeah, listen we have to go to prepare for the show – odpowiedziałam słodkim głosikiem, na co on uśmiechnął się, mrugnął okiem i powiedział, że możemy iść. -Zabiję Cię – usłyszałam cichy głos Ew, która dalej miała straszne wypieki na policzkach. -Też Cię kocham – odpowiedziałam. – Właściwie to gdzie my mamy iść? -Eee.. nie wiem, Burak mówił, że mamy tu czekać – i już po chwili zjawił się animator. Przedstawił nam dwóch holendrów, którzy byli o rok młodsi od nas. Grzecznie się przywitałyśmy i poszliśmy do garderoby animatorów. Chwilę zajęło aż każdy dobrał sobie kostium. Ja, jako Pitbull potrzebowałam jakiś śmiesznych spodni, zaczęłyśmy się z Eweliną zastanawiać co wybrać i tu zjawił się Turkiz. -Turkiz! Karolina needs your pants! – krzyknęła w jego stronę, a on spojrzał na mnie ze zdziwionym wzrokiem, lecz po chwili uśmiechnął się. -Do you want them? – uśmiechnął się i puścił mi oko, a ja zbaraniałam. Zrobiłam się czerwona. -I don’t care – odpowiedziałam. Zebrałam swoje ciuchy i zwróciłam się ku wyjściu, po drodze pociągnęłam za sobą Ewelinę, szepnęłam jej, że ją zabije i już miałyśmy iść kiedy usłyszałyśmy. -Wait up! – oczywiście Turkiz musiał iść z nami. Był całkiem zabawny, no i przede wszystkim bardzo przystojny. Konwersowaliśmy sobie tak całą drogę do amfiteatru. Szłam bardzo blisko niego, nasze dłonie praktycznie się stykały. Kiedy doszliśmy na miejsce, zobaczyłam jak Emre stoi z wkurzoną miną i patrzy na nas. Turkiz też to zauważył więc szybko uciekł w kierunku wieży, gdzie miał swoją dj’kę. Natomiast my udałyśmy się za kulisy, gdzie wszyscy już byli. Miałyśmy wystąpić jako 3, więc miałyśmy sporo czasu. Kiedy tak stałyśmy za kulisami podszedł do nas Emre. -Karolina, who do you want to take to Gumbet? – zapytał, a ja myślałam, że się przesłyszałam i kompletnie nie wiedziałam co powiedzieć, więc po prostu stałam jak słup soli. –You know.. who do you like from the hotel? I can take him. – dalej nie wiedziałam co mam powiedzieć. -Nobody – odpowiedziałam. -You don’t like anybody from the hotel? –zapytał zdziwiony, a po chwili dodał. – So I will be your boyfriend tonight, ok.? – serce zabiło mi tysiąc razy w ciągu jednej sekundy, poczułam motylki w brzuchu i wypieki na twarzy. -I don’t care – odpowiedziałam. On uśmiechnął się i poszedł w swoją stronę. Teraz była nasza kolej na występ. Burak pomagał wszystkim, którzy występują, biegał, skakał i robił za tło. Natomiast kiedy zobaczyłam, że na nasz występ ubiera skurzane spodnie kajdanki, które łączyły nadgarstki i szyję to myślałam, że mam zwidy. Występ sam w sobie nie był taki zły. Starałam się nie patrzeć na duszącego się ze śmiechu Emre i Kaana. Natomiast mój wzrok powędrował w górę, gdzie stał Turkiz. Zaczęłam żałować, że nie powiedziałam Emre, że chcę żeby on poszedł ze mną. No ale tam będą też inni goście z hotelu, na których animatorzy również muszą zwracać uwagę, więc nie spędzimy całej nocy z nimi, ale miałam przeczucie, że będzie zabawnie. Turkiz posłał mi uśmiech, wiec skupiłam się na występie, a nie na rozmyślaniu. Spojrzałam na Ew, która była obracana do góry nogami w powietrzu przez Buraka i nie mogłam pohamować śmiechu. Śmiałam się tak dopóki nie zobaczyłam, że zmierza on w moim kierunku. Popchnął mnie na ścianę i zaczął robić dziwne ruchy biodrami. Jakby co najmniej chciał tam seks uprawiać, na samą myśl pojawił mi się banan na twarzy, a on pocałował mnie lekko w policzek. Kiedy odszedł moim oczom ukazała się postać Emre, który definitywnie nie był zadowolony z takiej sytuacji, przez co na mojej twarzy, o ile to możliwe, pojawił się jeszcze większy uśmiech. Kiedy piosenka skończyła się, zeszłyśmy ze sceny, nie wiem dlaczego Ew miała na swojej szyi kajdanki Buraka, ale nie było czasu żeby ją o to zapytać, ponieważ byliśmy wywołani na scenę. Burak nie mógł odpiąć Eweliny kajdanek, więc tak właśnie wyszła na scenę. Zajęliśmy 4 miejsce, jednak widziałam jak Emre chciał wpłynąć na wyniki, jednak nie udało mu się to. Kiedy show się zakończyło pobiegłyśmy szybko do pokoju, żeby się przebrać i spakować najpotrzebniejsze rzeczy do torebki. Wylądowały tam telefony, chusteczki, tampon, błyszczyki, grzebień, próbki perfum, gumy do żucia, klucze, tabletki przeciwbólowe oraz portfele. Kiedy już byłyśmy gotowe, miałyśmy jeszcze 10 minut do odjazdu busa spod hotelu, więc zostawiłyśmy torebkę i szybko pobiegłyśmy do mojej mamy, żeby nie wzbudzać podejrzeń. Porozmawiałyśmy z nią i powiedziałyśmy, że idziemy do animatorów, w sumie, to nie okłamałyśmy jej. Pobiegłyśmy szybko do pokoju po torebkę, zbiegłyśmy na dół i czekałyśmy przed hotelem. -Ej, gdzie są wszyscy? Nie widzę autokaru – powiedziałam lekko zdziwiona. -Pewnie zaraz będą – odpowiedziała Ewelina. EWELINA Kiedy tak stałyśmy przed hotelem, dostałam wiadomość od mamy, która była lekko zdenerwowana, że się z nią nie kontaktuję, ale przecież to nie moja wina. Tutaj się tyle dzieje. Stałyśmy tak jeszcze 2 minuty, aż pojawił się Emre z Kaanem. Ku naszemu zdziwieniu, nie było nikogo więcej, tylko jakiś dwóch gości, których w ogóle nie znałyśmy. Emre otworzył tylnie drzwi, za siedzeniem kierowcy, Karolinie, która szybko wsiadła. Z tyłu usiadło też dwóch nieznanych tam ludzi, a ja miałam siedzieć Kaan’owi na kolanach z przodu. Kiedy już wygodnie usadowiłam się, zdałam sobie sprawę z tego jak to wszystko podejrzanie wygląda i rzuciłam przerażony wzrok Karolinie, która była zgniatana przez jednego z gości. -Aren’t you scared that we can kidnap you? – Kaan rzucił luźne pytanie, po którym, aż mnie wstrząsnęło i zobaczyłam jak Karolina odruchowo łapie za klamkę. Po chwili odezwał się Emre, który chyba zobaczył moją głupią minę i uspokoił nas, że wszystko jest ok. Zobaczyłam tylko jak Karolina się bardzo głupio uśmiecha, więc wiedziałam, że coś się tam dzieje i gdy tylko chciałam się wychylić, żeby dokładnie ją zobaczyć. Kaan ugryzł mnie w ramie na co głośno krzyknęłam zaskoczona. -This is how you’re gonna scream tonight. – powiedział i posłał mi najpiękniejszy uśmiech na świecie.

sobota, 21 września 2013

Rozdział 6

Następnego dnia, niewiele się działo, ponieważ w sobotę animatorzy mieli czas wolny i dopiero pojawiali się na wieczornych animacjach. Strasznie nam się nudziło, więc postanowiłyśmy przejść się na plażę. Gdy tylko tam dotarłyśmy Ewelina zeskoczyła z pomostu wprost do morza, natomiast ja miałam pewne obiekcje co do istot morskich, więc posiedziałyśmy tam pięć minut i zawróciłyśmy do hotelu. Gdy wychodziłyśmy pod stromą górę usłyszałyśmy, że zbliża się za nami samochód więc zeszłyśmy na bok. Ew szła bardziej od ulicy i nagle usłyszałam głośne plasknięcie. Dosłownie. Nie za bardzo wiedziałam co się stało, popatrzyłam na Ew, która wydała z siebie krótki krzyk, złapała się za tyłek, a potem na samochód, z którego wystawała czarna czupryna Geja. Na jego buzi malował się jego szczery, śliczny, boski uśmiech. Gdy tylko dotarłyśmy do hotelu, Fatih, czyli tata Kaana, Kaan we własnej osobie oraz Burak wybuchneli niepohamowanym śmiechem na widok obrażonej Eweliny. -Heey Ew! How’s your pupa? Ok? – zapytał Fatih, dusząc się ze śmiechu. Na co Ew jedynie minęła ich bez słowa. Udawała obrażoną, ale i tak wszyscy wiedzieli, że tylko udaje. Wieczorem poszłyśmy wcześnie spać, ponieważ następnego dnia miałyśmy jechać na wycieczkę statkiem. Około 10 wyjechaliśmy z hotelu, żeby potem dojechać małym busem do portu, z którego wypływał nasz statek. Już na samym początku wiedziałyśmy, że to był bardzo zły pomysł, żeby tam pojechać. Załoga statku składała się z czterech starych gości i jednego dwudziesto paro letniego chłopaka, który od razu mi i Ew wpadł w oko. Na zewnątrz statku nie było miejsca, więc zajęłyśmy stolik przy barze. Widać było że nasza obecność bardzo odpowiadała tamtejszej załodze. Podchodzili do nas, zagadywali. Byli strasznie obleśni. Jeden nawet wziął Ew na ręce i kazał mi robić zdjęcia, więc jak najszybciej zrobiłam im to głupie zdjęcie, tylko po to żeby jak najszybciej puścił moją, przerażoną przyjaciółkę. Po paru minutach stanęliśmy na środku morza. Był to dla nas czas wolny, gdzie mogliśmy skakać z łódki wprost do morza, nurkować i pływać. Gdy tylko wskoczyłyśmy do wody, załoga łódki zaczęła za nami pływać i wydurniać się, co po prostu nas przeraziło, więc szybko wróciłyśmy na pokład. Po paru minutach wszyscy wrócili na łódkę i mieliśmy skierować się ku portowi, gdzie mieliśmy mieć trzydzieści minut wolnego, na zakup jakiś pamiątek. Bardzo nas to ucieszyło gdyż chciałyśmy się stamtąd jak najszybciej wyrwać. -Wreszcie stąd uciekniemy – rzuciła w moją stronę Ew – mam już naprawdę dość ich wszystkich i chcę jak najszybciej znaleźć się w hotelu. Gdy zadowolone, wychodziłyśmy z łódki usłyszałyśmy krzyk. -Ewelina! Karolina! Wait! We go with you – usłyszałyśmy, a ja zamarłam i spojrzałam przerażona na Ewelinę. -To się nie dzieje naprawdę – powiedziałam z rozkojarzoną miną – uciekamy! Już zrobiłyśmy parę kroków, kiedy dwóch starych, obleśnych facetów dogoniło nas. Jeden objął mnie, drugi Ew i zaprowadzili nas w kierunku plaży publicznej. Nim spostrzegłyśmy się jeden z nich dał Ewelinie do torby papierosy i telefon, odłożył ją na leżak a nas wzięli na ręce i weszli z nami do wody. Po chwili rozmowy z gościem, który mnie cały czas trzymał na rękach z niepokojem zauważyłam, że oddalamy się coraz bardziej od brzegu. Nigdzie nie mogłam znaleźć mojej przyjaciółki, co strasznie mnie wystraszyło. Po paru chwilach szukania jej zobaczyłam, że siedzi na leżaku. Sama. Bez faceta z łódki. Od razu powiedziałam, że idę zobaczyć co z nią. Popłynęłam szybko w stronę brzegu. -Ew, wszystko dobrze? – zapytałam lekko zaniepokojona. -Ten facet włożył mi rękę pod majtki! – krzyknęła oburzona przyjaciółka, co wcale nie było śmieszne, ale widząc jej oburzoną minę, nie mogłam się powstrzymać od głupiego uśmiechu. -No i co się stało? Walnęłaś go? – zapytałam. -Nie. Odepchnęłam go i powiedziałam że wychodzę, on wziął swoje rzeczy z mojej torby i poszedł – wzruszyła ramionami, chwyciła swoją torbę, po czym dodała – my też już lepiej chodźmy. Odpłyną bez nas. -Masz racje – odpowiedziałam i szybkim krokiem udałyśmy się w stronę łódki, omijając szerokim łukiem dwóch facetów, którzy chcieli nas zgwałcić w morzu. Na szczęście po tym incydencie, żaden z nich się do nas nie odzywał, więc myślałyśmy, że byłyśmy bezpieczne. Znowu wypłynęliśmy na środek morza, aby zakotwiczyć statek i znowu móc popływać. Tym razem gdy wraz z Ew pływałam nieopodal łódki podpłynął do nas najprzystojniejszy z całej załogi. -Hi, my name is Hakan – przedstawił się chłopak -Hi, my name’s Karolina and this is my friend, Ewelina – grzecznie odpowiedziałam. Hakan zaprowadził nas pod dziób łódki, gdzie była powieszona lina, której od razu się chwycił i przyciągnął do siebie Ew, która zamiast swojego normalnego zaciszu, zrobiła minę, której w ogóle nie rozumiałam. Wyrwała się z uścisku Hakana, który momentalnie mnie przycisnął do siebie. Od razu wiedziałam o co chodziło Ewelinie. On próbował ją, tak jak mnie teraz nadziać na swojego małego przyjaciela przez stroje kąpielowe. Wybuchęłam niepohamowanym śmiechem i chciałam szybko uciec, ale Hakan chwycił moją twarz obrócił w swoją stronę i wsadził mi język do buzi. Dosłownie. Zaatakował mnie swoim językiem. Odwróciłam się i szybko wbiegłam na łódkę. W tamtym momencie jedyne czego chciałyśmy to wrócić do hotelu. -Przysięgam. Jeśli Emre będzie chciał nas wziąć do klubów to powiem mu, że nie jedziemy nigdzie bo ja się boję Turków – pamiętam jak śmiertelnie wierzyłam w te słowa. -Tak! Ja to samo! Nigdzie nie jadę! Jeszcze nas gdzieś zgwałcą – odpowiedziała Ew. -Eh.. no z drugiej strony, to Emre mógłby mnie zgwałcić.. Nie miałabym nic przeciwko – odpowiedziałam rozmarzonym tonem, na co, przez ułamek sekundy Ewelina popatrzyła na mnie z zniesmaczoną miną, po czym dodała -Taak. Kaan też mógłby mnie zgwałcić – na te słowa obie wybuchłyśmy śmiechem. Ku naszemu zadowoleniu zbliżałyśmy się do portu, w którym czekał na nas autokar do hotelu. Wyskoczyłyśmy z łódki pierwsze, nie żegnając się z nikim. Po prostu chciałyśmy wrócić jak najszybciej do hotelu. Podróż nie zajęła wiele, około 10 minut. Pobiegłyśmy szybko do naszego pokoju i zatrzasnęłyśmy drzwi. -Ja nie chce już żadnych wycieczek poza ten hotel – powiedziała Ewelina po czym rzuciła się na łóżko.

niedziela, 15 września 2013

Rozdział 5

Kiedy schodziłyśmy po schodach do restauracji nerwowo zerkałam na Ewelinę. Widziałam, że sama się denerwuje i wyciąga głowę, żeby sprawdzić czy może któryś z animatorów jest na Sali. Trzęsącymi się rękami nakładałyśmy byle co na talerz, by po chwili zacząć szukać stolika. Kiedy przechodziłyśmy obok jednego ze stolików, zobaczyłam mężczyznę, który pochylał się nad ludźmi, siedzącymi przy stoliku i coś im tłumaczył. Nie minęła sekunda, a już wiedziałam kto to był. Był to Mój Stary. Niewiele myśląc zaczęłam biec, z pełnym talerzem jedzenia przed siebie, zostawiając Ewelinę daleko w tyle. Dziewczynie trochę zajęło, żeby zorientować się dlaczego uciekłam, ale gdy tylko zobaczyła animatora uciekła za mną. Wyszłyśmy na taras, pamiętam jak bardzo trzęsły mi się ręce z podniecenia, spojrzałam na nie, jakbym chciała je uspokoić spojrzeniem, a kiedy podniosłam głowę zobaczyłam Geja, który gdy tylko nas zobaczył uśmiechnął się i zaprosił gestem ręki do siebie. Pamiętam jego zdziwioną minę, a potem boski uśmiech, który tak często gościł wtedy na jego twarzy. Niepewnym krokiem zaczęłyśmy iść w jego stronę, jako że Ewelina szła przede mną i nie zauważyła animatora popchnęłam ją w jego stronę, a ta stanęła parę kroków przed nim. Bałam się że upuści talerz , który nieporadnie starała się utrzymać w rękach. Położyłyśmy nasze talerze na pierwszym lepszym stoliku, by po chwili przytulić się do Kaana. -What are you doing here!? – krzyknął ucieszony i obdarował nas swoim szczerym uśmiechem. Nie znałam go dobrze, ale wiedziałam, że on jak nikt inny ma wiele „fałszywych” uśmiechów. -We are… - zaczęłam odpowiadać, ale nie zdążyłam dokończyć, gdyż usłyszałam tak dobrze znajomy głos, za którym tęskniłam prawie 2 miesiące. -Karolina!! Ewelina!! – nie musiałyśmy się obracać, żeby wiedzieć kto to. Już po chwili widziałam jak mój animator przytula Ewelinę, która ze szczęścia prawie zemdlała. Obdarowałam ją tylko spojrzeniem pt. „Tknij go jeszcze raz, a umrzesz”. Na co Ew wyszczerzyła się tylko w moją stronę, a na mnie rzucił się Mój Stary, który miał na imię Emre, teraz już wiedziałam jak się nazywa, bo przecież znalazłam go na fb. -Are you alone? – zapytał mój animator z wyraźną nadzieją w głosie, na co ja lekko uśmiechnęłam się. -No, we are here with my mum and my brother – odpowiedziałam z uśmiechem. Moja mama była niesamowita. Dobrze wiedziałam, że będziemy mogły robić z Ew co tylko będziemy chciały, a ona nie będzie nas pilnować. -Really? Where are they? – zapytał, na co ja tylko wskazałam mu palcem w kierunku mojej mamy. -Heey! Mama! I’m a boyfriend of your daughter! – krzyknął w jej kierunku, a ja chciałam zapaść się wtedy pod ziemie. Wszyscy na mnie spojrzeli. Nawet moja mama, która kompletnie nie umie angielskiego, musiała zrozumieć słowa, które padły z tych boskich ust, wypowiedziane tym boskim głosem. Kaan chciał nas zaprosić do siebie do stolika, ale głupio mi było zostawić mamę i brata samych więc grzecznie odmówiłyśmy i chwiejnym krokiem udałyśmy się do stolika, przy którym siedziała moja mama wraz z bratem. -Nie wiem czy byłabym w stanie cokolwiek zjeść przy nim – usłyszałam głos Eweliny na co tylko przytaknęłam, gdyż nie byłam w stanie wydusić słowa. Czułam jak policzki mnie pieką od rumieńców. -Czy wy od razu musicie robić wokół siebie zamieszanie? –zapytała moja mama po czym wybuchła śmiechem widząc nasze miny. -Proszę uwierzyć. My naprawdę się o to całe zamieszanie nie prosimy – odpowiedziała Ew, a ja tylko spojrzałam w swój talerz i zaczęłam w nim bezmyślnie grzebać. Kiedy wszyscy skończyli jeść udaliśmy się do recepcji po pokoje, które natychmiast dostaliśmy. Gdy tylko weszłyśmy do pokoju zaczęłyśmy się przygotowywać do wyjścia na basen. -Nie wzięłam klapek! – krzyknęłam na co Ew wzruszyła ramionami i weszła do łazienki. -Na pewno gdzieś są – odpowiedziała spokojnym tonem – Daj mi chwilę, tylko umyję buzie i je znajdę – kiedy wróciła po niecałych trzydziestu sekundach cała zawartość mojej walizki leżała na podłodze. -Karolina! – krzyknęła, po czym wybuchła niepohamowanym śmiechem – zostawiłam Cię tylko na chwilę, a Ty tu taki burdel robisz! -No bo nie wzięłam klapek! – odpowiedziałam jej zła. -Tych klapek? – zapytała i wyjęła je z mojej walizki. -Tak! Dokładnie tych! – krzyknęłam uradowana i wyszczerzyłam się w jej stronę. – Dzięki. -Ehh.. nie ma za co. – odpowiedziała i zaczęła się przebierać. Po 15 minutach byłyśmy gotowe, po drodze wstąpiłyśmy do pokoju mojej mamy, żeby poinformować ją, że idziemy na basen. Kiedy tam dotarłyśmy nie spotkałyśmy nikogo, ponieważ animatorzy mieli o tej godzinie przerwę. Spokojnie rozłożyłyśmy się na leżakach, zajęłyśmy miejsca dla mojej mamy i brata, nasmarowałyśmy się olejkami i zaczęłyśmy się wylegiwać się na słońcu. Po półtorej godzinie Ew kopnęła mnie w bok. Dosłownie. Kopnęła. -Patrz kto idzie – szepnęła mi na ucho. Na co ja spojrzałam w bok i zobaczyłam Dj’a, jego prawdziwe imię, jak dowiedziałam się z facebooka to Turkiz. Tak strasznie mi się wtedy podobał. Jego wygląd zapierał mi dech w piersi. Był niesamowicie przystojny. Chłopak spojrzał w naszą stronę i pomachał nam. Nie miałyśmy z nim wtedy bliskich kontaktów więc tylko odmachałam (z podniecenia ledwo podniosłam wtedy rękę, gdyż tak mi się trzęsła) i spojrzałam na Ew. -Jest trzecia, zaraz zaczną się schodzić – powiedziałam do przyjaciółki, na co ta przytaknęła i patrzyła w kierunku, z którego mieli nadejść animatorzy. Wszyscy animatorzy po chwili pojawili się na basenie. Był wśród nich też nowy animator, którego nie znałyśmy wcześniej, ale widziałam go na facebook’u i wiedziałam, że ma na imię Burak, co wydawało mi się wtedy dość śmieszne. -We are gonna start our crazy waterpolo! Everybody jump into the pool – usłyszałam najcudowniejszy głos na świecie i mimowolnie się uśmiechnęłam. -Gramy Ew? – zapytałam przyjaciółki. -No jasne, że gramy! Ale muszą po nas przyjść – dodała z cwanym uśmiechem. -Where are my two lovely girls?! – usłyszałam, a w momencie serce mi stanęło. Bałam się, sama nie wiem czego? Może tego, że wywoła inne imiona? Może tego, że ma tu już inną dziewczynę, a o mnie zapomni? Tak bałam się cholernie. Myślałam, że zaraz zwymiotuje, albo dostanę zawału. Tysiąc myśli przeleciało mi przez głowę w tą krótką chwilę, którą potrzebował na nabranie oddechu. – Ewelina and Karolina?! – krzyknął do mikrofonu, a ja odetchnęłam z ulgą i pomachałam w jego stronę z wielkim uśmiechem na twarzy. Po chwili on i Kaan przyszli po nas by jak zwykle wrzucić nas do tej zimnej, okropnej wody, ale jak tu się na nich gniewać? Gra toczyła się jak zwykle. Wszyscy grali, a nasza czwórka topiła się z boku. Tak naprawdę ta gra powinna nazywać się waterporno, no ale cóż, nie wnikajmy w to, gdzie nasze i ich ręce lądowały. Kiedy gra skończyła się Emre wraz z Kaanem wpadli na genialny pomysł, a mianowicie rzucanie moją skromną osobą. Tak. Rzucanie. Stanęli od siebie w niewielkiej odległości i zaczęli rzucać moją skromną osobą w swoją stronę. Podczas gdy ja darłam się w niebogłosy moja mama leniwie podniosła głowę, zobaczyła co się dzieje, stwierdziła, że nic mi się nie może stać i zaczęła opalać się dalej. Uwielbiam tą kobietę. Mniej więcej tak nam minął dzień. Po kolacji przechodziłyśmy obok basenu i Ewelina opowiadała o tym jak bardzo chciałaby pocałować Kaana, gdy nagle zobaczyłyśmy jak wyżej wspomniany chłopak zmierza w naszą stronę. -Hi girls! – rzucił i uśmiechnął się w naszą stronę. Ja niewiele myśląc rzuciłam. -Ewelina wants to kiss you – te słowa same wyrwały się z mojej buzi i przerażona spojrzałam w stronę przyjaciółki, która zrobiła się czerwona na buzi. -I don’t think she wants it – odpowiedział chłopak z lekkim uśmiechem. -Why not? – zapytała Ew, co bardzo zaskoczyło mnie, Kaana a nawet samą Ewelinę. -So come with me – powiedział, a mnie zostawili samą. EWELINA Kiedy zostawiliśmy Karolinę samą obleciał mnie strach, przez moją głowę przechodziło w tej chwili mnóstwo pytań "co ja mam robić?", "jak mam się przy nim zachowywać?", "co jeśli on mnie nabiera a zaraz powie żebyśmy wracali do mojej przyjaciółki?". Musiałam się jednak wyluzować chociaż było to bardzo ciężkie kiedy koło mnie z tym swoim boskim uśmiechem szedł właśnie on. To było spełnienie moich marzeń, wiedziałam, że teraz już nie mogę się wycofać, nie mogę i nie chcę. Po chwili znaleźliśmy się na dyskotece, gej usiadł na jednej z kanap i poklepał miejsce koło siebie, dając mi tym znak abym usiadła tuż koło niego. Serce waliło mi jak oszalałe, nie wiem co mnie opętało ale zamiast zająć miejsce koło niego usiadłam po drugiej stronie kanapy. Brawo Ewelina! Tylko Ty możesz być tak głupia - pomyślałam. Mój towarzysz zrobił dziwną minę ale po chwili przysunął się do mnie. Z wrażenia aż zaschło mi w gardle. Po chwili przysunął się do mnie i delikatnie musnął moje usta, stado motyli odezwało się w moim brzuchu. Gej widząc jednak, że nie protestowałam pocałował mnie już bardziej namiętnie. Byłam strasznie szczęśliwa, nie mogłam uwierzyć że to na prawdę się dzieje. Po chwili poczułam jak próbuje rozpiąć mi spodnie jednak nie pozwoliłam mu na to. Oderwał się od moich ust i zapytał mnie "do jakiego etapu doszłaś z facetem?", nie powiem bardzo mnie to pytanie zmieszało odpowiedziałam mu tylko, że do seksu nigdy nie doszło. Na jego twarzy malowało się zdziwienie i rozczarowanie? No tak, przecież on chciał mnie przelecieć a moje dziewictwo najwyraźniej sprawiało mu problem. Po chwili zamyślenia znów poczułam jak mnie całuje, jego ręka powędrowała pod moją bluzkę, tym razem już się nie sprzeciwiałam. Po kilku minutach oderwaliśmy się od siebie i leżeliśmy na kanapie przytuleni, nagle poczułam jak zabiera mi mój telefon modliłam się tylko żeby nie wszedł w galerię gdyż mógłby się trochę zdziwić, że są tam zdjęcia wszystkich animatorów. Odetchnęłam z ulgą, najwidoczniej bardziej zainteresowała go gra w kręgle niż jakie zdjęcia są w moim telefonie. Po krótkim czasie oddał mi telefon i pocałował mnie ostatni raz. Myślałam, że zwariuję ze szczęścia kiedy obdarował mnie swoim uśmiechem. Tak to z pewnością była najlepsza chwila w moim życiu. Wiedziałam, że Karolina pewnie już wyczekuje mnie więc postanowiłam, że wrócę do niej. Powiedziałam tyko do geja, że muszę już iść i poprosiłam aby nie mówił nikomu co się tutaj działo. Obiecał, że nikt się nie dowie a ja miałam cichą nadzieję że właśnie tak będzie. KAROLINA w tym samym czasie. Kiedy Ew zabawiała się z Kaanem, ja nie miałam za bardzo co robić więc poszłam do mojej mamy i brata, którzy siedzieli w lobby. -Karo gdzie zgubiłaś Ewelinkę? – zapytał mój kochany braciszek, a ja zmieszana nie wiedziałam co powiedzieć, więc powiedziałam prawdę. -Całuje się z Kaanem – odpowiedziałam bez namysłu, na co moja mama zrobiła wielkie oczy. -Karolina! Jej tata był policjantem! On mnie zastrzeli przez takie rzeczy! – krzyknęła. Na co ja wybuchłam śmiechem. Gdy tak sobie konwersowaliśmy, podszedł do nas miły facet i zaproponował nam wycieczkę. Była to wycieczka statkiem, zapowiadało się dość fajnie, więc mama zapisała mnie i Ewelinę. Dowiedziałam się tylko, że wycieczka ma być w niedziele, ponieważ przybiegła zdyszana Ewelina i od razu kazała mi iść z nią do pokoju. Już po drodze zaczęła mi opowiadać jak było cudownie. Pamiętam, że nawet nie dotarłyśmy do pokoju, zawróciłyśmy na basen i spotkałyśmy Emre, który zaproponował nam wyjazd do Gumbet, dzielnicy w Bodrum, gdzie są największe dyskoteki. Dobrze wiedziałam, że gdyby nie fakt, że mama Eweliny wyraźnie powiedziała mojej mamie, że absolutnie Ewelina nie może tam iść, nie byłoby problemu. -We can’t. – odpowiedziałam – I mean, I can but Ew cannot because her mother told my mum not to let her go to Gumbet – byłam niesamowicie smutna, gdy to mówiłam. -Well.. I really want to take both of you there. You have to come up with something. Im going to my mother for this weekend so you’ve got time. – powiedział, po czym mrugnął okiem i udał się w stronę amfiteatru. Byłam zła. Na Ew. Na siebie. Na wszystko wokół. Bardzo chciałam tam jechać, nieważne za jaką cenę. Wiedziałam, że muszę coś wymyślić.

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział 4

- A pamiętasz jak on w basenie krzyknął, żebym go pocałowała?! – zapytałam Eweliny z wielkim bananem na twarzy. Siedziałyśmy w parku, na scenie i wspominałyśmy nasze, jak dotąd, najlepsze wakacje.
-Albo jak Ken podszedł do mnie i powiedział,  że mnie pocałuje, a ja się odwróciłam?! Idiotka, no idiotka –Ewelina uśmiechnęła się po czym dodała – Why me?!
-Because you are beautiful! Taak.. Pamiętam jak mi to Twój chłopak powiedział – dodałam i wyszczerzyłam się w kierunku przyjaciółki, a już po chwili leżałam na ziemi.
-Spróbuj go tknąć, a odetnę Ci ręce, rozumiesz?! – powiedziała z groźną miną, żeby zaraz wyszczerzyć się i pomóc mi wstać. – O której jutro masz wylot?
-O dziewiątej – odpowiedziałam. Jechałam do Londynu, odwiedzić kolegę. Sama. Na całe dziesięć dni. Mimo tego, że latałam wiele razy, to bałam się lecieć sama. Posiedziałyśmy jeszcze chwilę, po czym poszłam odprowadzić moją przyjaciółkę. Wróciłam do domu, dopakowałam ubrania i byłam gotowa na podróż do Londynu.

Siedziałam w samolocie, chyba na żadnej lekcji tak bardzo się nie nudziłam jak wtedy. Myślałam o wakacjach. O nim. To mogłaby być miłość, pomyślałam i mimowolnie się uśmiechnęłam. Zawsze jak o nich wszystkich myślałam to uśmiech sam pojawiał się na mojej buzi. Wreszcie po dwóch godzinach dotarłam na miejsce. W Londynie było niesamowicie. Nakupiłam mnóstwo ubrań i butów. Kupiłam też 2 bransoletki z napisem „I love London”. Jedna dla mnie, druga dla Eweliny. Nie miałam czasu, żeby choć na chwilę wejść na facebook’a, ponieważ wiele się działo. Siedząc w jednej z londyńskich kawiarenek połączyłam się z Internetem i odpaliłam facebooka. Moje oczy powiększyły się do rozmiaru pięciozłotówki. Dj. Napisał. Taak! Napisał do mnie DJ. O mamo nie wierze! Pamiętam to dobrze. Siedziałam w miejscu, biłam się po twarzy, a ludzie patrzyli na mnie jak na osobę niezrównoważoną i chorą psychicznie. W życiu bym nie pomyślała, że on mnie pamięta, że do mnie napisze. Zapytał jak się mam i czy wrócę do niego w tym roku, ponieważ bardzo tęskni za mną i Eweliną. Pamiętam jak bardzo chciałam odpisać, że oczywiście spotkamy się za niedługo, ale wiedziałam że jest to bardziej niż nierealne. Napisałam mu tylko, że chętnie bym wróciła, ale niestety, nie dam rady. Dodałam też, że muszę już iść. Może go trochę olałam, ale nie chciałam mieć z kimkolwiek stamtąd żadnego kontaktu. Przecież i tak się nigdy nie spotkamy. Mój pobyt w Londynie minął bardzo szybko, nawet nie spostrzegłam się, a już siedziałam w samolocie do Polski. 

-Mamo! No ale proszę! Popatrz! Najtańszy hotel, sprawdzony! Tam jest naprawdę bardzo fajnie! – Tak. Przekonywałam swoją mamę do powrotu do tego samego hotelu w Turcji. 
-No nie wiem Karolina. – odpowiedziała moja mama.
-No ale spójrz na to, skoro tam jest tak tanio, to jedźcie – stwierdził mój tata. Tak, mieliśmy jechać GDZIEŚ, niewiadomo gdzie, z moją mamą i bratem. Wiedziałam, że będę się z nimi nudzić, a gdybyśmy tam wrócili, to na pewno znalazłabym sobie jakieś zajęcie. Po kilku godzinach przekonywania moja mama zgodziła się. Wtedy na pewno byłam najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Tak! Wracam tam! Po chwili jednak uświadomiłam sobie, że Ew mogą nie puścić. Mama zadzwoniła do rodzicielki mojej przyjaciółki, żeby zarezerwowała nam ten lot i zapytała, czy Ewelina może jechać z nami. Odpowiedź była jednoznaczna. Nie. Po godzinie dostałam telefon, że zostały tylko 2 miejsca w samolocie i że ten termin odpada.
-Ewelina! Ty musisz jechać ze mną! Nie wiem jak Ty to zrobisz, ale musisz! – darłam się na przyjaciółkę, byłam podekscytowana jak nigdy.
-Wiem przecież! Zamknij się już! – krzyknęła zła. Obie wiedziałyśmy, że jej tata nie pozwoli jej tam wrócić. Ewelina była zła, smutna i zrozpaczona. Następna data wylotu była za tydzień. Musiała do tego czasu przekonać tatę, że nie zrobi tam nic głupiego. 
-Może jak dopłacisz coś do wyjazdu to się zgodzi? – podsunęłam jej pomysł, na co ona posłała w moją stronę smutny uśmiech i kiwnęła głową. 

Parę dni później siedziałam z mamą w biurze mamy Eweliny i rezerwowałyśmy wakacje. Mama przyjaciółki chciała ją puścić, ale jej tata był nieugięty. W tajemnicy przed nim mama Eweliny zarezerwowała 4 miejsca w samolocie i dwa pokoje. 
-Przecież musi się zgodzić. Są jej urodziny, a ona siedzi i płacze już od 3 dni – powiedziała mama Ew i uśmiechnęła się lekko. – Gdyby to ode mnie zależało, to nie ma problemu, ale mąż upiera się, że dziewczynki zrobią tam coś głupiego.
-Proszę się nie martwić, ja je dopilnuje – odpowiedziała moja mama i popatrzyła znacząco w moją stronę, co znaczyło: „Masz nie zrobić nic durnego, bo wiem, że was nie dopilnuję”. Ja tylko kiwnęłam głową, po czym odwróciłam się do przyjaciółki i zobaczyłam na jej twarzy, po raz pierwszy od kilku dni uśmiech. Popatrzyłam na nią z dziwną miną, na co ona pokazała mi telefon. Wiadomość na fb od DJ! Sama w to nie wierzyłam. Złożył jej życzenia urodzinowe. Taki głupi gest, a cieszy. 
Do wyjazdu zostały tylko 2 dni, a dalej nie było wiadomo co z Eweliną. Już przywykłam do  myśli, że wracam tam sama, co sprawiało, że wcale nie chciałam tam wracać. Ustawiłam post: „Turkey, Bodrum one more time ” i już po kilku minutach dostałam wiadomość od najprzystojniejszego faceta na ziemi, czyli od DJ, czy wracam do niego. Odpisałam, że tak, na co on powiedział, że bardzo się cieszy i że czeka już na mnie. Szczerze mówiąc wcale nie poprawiło mi to humoru. Mam tam wrócić bez niej? Przecież to bez sensu. Siedziałam tak zamyślona, aż w końcu zobaczyłam komentarz Eweliny pod postem: „Bodrum one more time”, a to znaczyło, że udało się jej przekonać tatę. Byłam szczęśliwa jak nigdy w życiu, a zarazem przerażona, co jak nas nie poznają? Co jak mają tam już kogoś i to z nimi będą spędzać czas, a nas zostawią? Właśnie z takimi obawami zaczęłam przygotowywać moje ubrania do Bodrum. Wylot miałyśmy o 5 w nocy, a na samo lotnisko jedzie się godzinę, więc nasi rodzice postanowili, że Ewelina będzie „spała” u nas. Wcale nie spałyśmy, nie mogłyśmy zmrużyć oka.
-Co będzie jak oni nas nie poznają? – zapytała przyjaciółka, na co ja tylko odwróciłam głowę. Nie chciałam nawet o tym myśleć. Na samą myśl robiło mi się niedobrze z nerwów. Przed godziną 2 w nocy moja mama zawołała nas, żebyśmy zeszły się przygotować. Praktycznie w ogóle się nie odzywałyśmy, co było bardzo dziwne, bo zazwyczaj jak jesteśmy razem to buzie nam się nie zamykają. Władowaliśmy walizki do bagażnika, wsiadłyśmy do samochodu, gdzie było bardzo ciasno, biorąc pod uwagę gabaryty mojego brata, który do chudych nie należał. Ani w samochodzie, ani w samolocie nie mogłam zmrużyć oka. Siedziałam i bardzo się denerwowałam. Nawet nie patrzyłam na Ewelinę, bo jeszcze bardziej się denerwowałam. Jak ona mogła spać!? No jak!? Oni mogą nas nie poznać, olać, zostawić, bawić się z jakimiś dziewczynami, a ona śpi! Trzymajcie mnie. Kiedy już wylądowałyśmy czym prędzej odebrałyśmy bagaże, udałyśmy się do naszego autokaru i czekałyśmy, oczywiście nasz hotel musiał być najdalej, podróż tam miała trwać jakieś dwie godziny. Starałam się podziwiać widoki, ale jakoś nie mogłam oderwać myśli od tego jak oni zareagują na nasz widok.
EWELINA
-O nie! Karolina! Ja widzę pomost! O matko! Już jesteśmy! – darłam się na cały autokar, a ludzie na mnie dziwnie patrzyli. Chciałyśmy jak najszybciej dostać pokój, więc porwałam walizkę z bagażnika odwróciłam się, a moje nogi jakoś same się poplątały i już po chwili leżałam jak długa na środku wejścia do hotelu. Pozbierałam się jak najszybciej mogłam, po czym udałyśmy się do recepcji, gdzie pani powiedziała nam, że na razie pokoi nie dostaniemy oraz poinformowała nas że możemy iść na obiad, bo właśnie się zaczął. My jednak najpierw poszłyśmy na taras, żeby zobaczyć czy animatorzy są na basenie. Nie myliłyśmy się. Od razu rozpoznałam czuprynę Kena. Zrobiło mi się słabo, podeszłyśmy do baru i zamówiłyśmy Sprite.
-Hey do you remember me? – zapytał barman, a mi chwilę zajęło, żeby skojarzyć, że przecież on tutaj też był w czerwcu. Odpowiedziałyśmy, że oczywiście go pamiętamy i uciekłyśmy.
-Karolina, pamiętasz go? – zapytałam z głupią miną.
-No oczywiście, że nie! – po czym wybuchła śmiechem i dodała – Skoro on nas pamięta. To tamci na pewno też. Nudno nie będzie. 
Po tych słowach skierowałyśmy się do restauracji, gdzie wszystko się zaczęło po raz drugi.

niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 3

-Karolina! Here you are.. I couldn’t find you.. I wanted to ask ‘cuz I really wanna take you and Ewelina to the Gumbet tonight  – powiedział mój Stary, a ja w tym momencie zamarłam. Gumbet z nim.. To zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe. Spojrzałam na Ewelinę i od razu wiedziałam o co chodzi. Spojrzałam na animatora i z prawdziwym smutkiem w głosie odpowiedziałam, że niestety nie możemy. –What do you mean? You have to! – podbiegł Ken i od razu przytulił Ewelinę przez co ta prawie zemdlała z wrażenia.
-We can’t because Ewelina’s parents won’t let us go there – odpowiedziałam i spuściłam głowę. Staliśmy tak w ciszy dopóki Ken ze swoim niesamowitym uśmiechem zapytał
-Ewelina can I kiss you? – na co ja omal nie wybuchłam śmiechem widząc minę koleżanki.

EWELINA
Zbliżał się. ON. On chciał mnie pocałować. Spełnienie marzeń. Kiedy był już jakieś dziesięć centymetrów od mojej twarzy, odwróciłam się i poszłam. Sama nie wiem co zrobiłam i dlaczego. Po prostu coś mną szarpnęło i poszłam. Zostawiając ich samych. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie co zrobiłam, ile przegrałam. Wiedziałam, że taka szansa może się już nie powtórzyć. Oddałam młodszą siostrę rodzicom i skierowałam się w stronę pokoju. W połowie drogi dogoniła mnie Karolina.
-Hahaha przynajmniej teraz nie jestem sama. Nie tylko ja tyle przegrałam – wyszczerzyła się i zaczęła się niesamowicie śmiać. – Minę miałaś boską! Ja tam na końcu języka miałam „What about me?!”, ale stwierdziłam, że jeszcze mnie oskalpujesz za to.
-Spróbuj go chociażby dotknąć, a stracisz obie ręce – odpowiedziałam morderczym głosem. Dobrze wiedziała, że nie żartuję. 
-Oh no spokojnie, przecież wiesz, że nie tykam facetów, którzy Ci się podobają – uśmiechnęła się, a po chwili dodała – Poza tym.. on mi się wcale nie podoba. Jakiś taki gejowaty i gruby – po czym wybuchła niepohamowanym śmiechem, a ja rzuciłam w jej stronę niesamowicie mordercze spojrzenie.
-Popatrz na Twojego Starego. On to jest dopiero gruby – odpowiedziałam i zaczęłam się śmiać.
-Może i jest gruby. Ale ma niesamowity charakter i jest słodki – powiedziała rozmarzonym tonem.
-Charakter?! Skąd Ty wiesz jaki on ma charakter – wykrzyczałam. Przecież my ich prawie w ogóle nie znałyśmy. Nie miałyśmy pojęcia jacy są naprawdę. 
-Przeczucie – odpowiedziała krótko Karolina, a za chwilę dodała – Chodźmy, zaraz się zaczyna mini disco. Poobserwujemy DJ – dodała z cwanym uśmiechem i zawróciłyśmy do amfiteatru. 
Czasami naprawdę nad nią nie nadążałam. Była wszędzie. Z każdym znalazła wspólny język. Nawet z takimi Turkami. Byłyśmy zupełnie inne, a mimo wszystko byłyśmy i zawsze będziemy najlepszymi przyjaciółkami. Karolina zawsze miała powodzenie u chłopaków, a ja nigdy nie umiałam zrozumieć, dlaczego tego nie wykorzystuje. To znaczy wykorzystuje, ale tylko na chwilę. Nigdy nie była w poważnym związku. Nigdy się nie zakochała, mimo tego, że teraz jest z chłopakiem pół roku, dobrze wiem, że ona go nie kocha, pomimo tego, że mówi, iż jest inaczej. Karolina zawsze lubiła spędzać czas z chłopakami, a oni wręcz za nią przepadali, naprawdę nie rozumiem dlaczego. Latali za nią, mimo tego, że była dla nich złośliwa, chamska i wulgarna. Oni i tak oddali by za nią życie, a ona miała to dosłownie gdzieś. Co ze mną? Ehh. Wiem, że nigdy o nim nie zapomnę. Pierwsza miłość, niewiele osób o nim wie. Nawet tutejsi animatorzy nie sprawili, że o nim zapomniałam. Kiedy tak rozmyślałam, nawet nie zauważyłam, że dotarłyśmy już do amfiteatru. Zatańczyłyśmy parę razy, najstarszy z animatorów, chyba ich szef, przedstawił wszystkie dzieci i nas, po czym zaczęło się show.

-Cameraman are you ready?
-Wait, wait..
-What wait?! Shut up!

Z ręką na sercu mogę przyznać, że było to najlepsze show jak dotąd. Wraz z Karoliną śmiałyśmy się tak bardzo, że wpadłyśmy do kwiatków, a łzy spływały nam ciurkiem po policzkach. Dobrze widziałam jak Ken na mnie patrzył. Uśmiechał się i czasami puszczał oczko w moją stronę, natomiast Karoliny Stary nie odrywał od niej wzroku, patrzył się na nią, a ona? Ona nawet na niego nie spojrzała. Patrzyła na wszystkich tylko nie na niego. Czasami naprawdę nie rozumiem jej zagrywek. Po show poszłyśmy i posiedziałyśmy trochę z moim bratem i Natalią. W te wakacje nie spędzałyśmy zbyt dużo czasu razem, tyle się tu działo, że po prostu nie miałam czasu na rozmowy z nią.
Tak mijały dni. Codziennie rano grałyśmy w siatkówkę, potem topiłyśmy się z Kenem i Karoliny Starym w waterpolo, kolacja, mini disco i show. Może wydać się nudne, ale dla nas każda sekunda spędzona z nimi była niesamowita. Mogłam spokojnie stwierdzić, że były to najlepsze wakacje w moim życiu. Wtedy wydawało mi się, że lepszych już nie będzie. Dni mijały szybko, nawet nie obejrzałam się, a już był nasz ostatni dzień. Wyjazd z hotelu 22.40. Najgorsza godzina i najgorszy dzień w moim życiu. Bardzo nie chciałam stamtąd wyjeżdżać.
-Nie przejmuj się – powiedziała Karolina i podała mi fante – Mam przeczucie, że jeszcze ich nie raz spotkamy – dodała i uśmiechnęła się. Taak.. Karolina i jej przeczucia. Czasem się jej bałam. Kiedy mówiła, że ma przeczucie, że kogoś spotkamy, po niecałej godzinie spotykałyśmy tą osobę. Czy może tym razem się myli?
-Taak, dobrze wiesz, że nigdy ich już nie zobaczymy – odpowiedziałam smutno, gdyż nie chciałam wierzyć w słowa dziewczyny. 
-Karolina! Ewelina! – usłyszałyśmy krzyk za sobą. To Karoliny Stary przyszedł, żeby zabrać nas na mini disco. Szedł uśmiechnięty od ucha do ucha, aż zobaczył nasze bagaże – Are you leaving? – zapytał ze smutną miną.
KAROLINA
Nie mogłam na to patrzeć. Na jego twarz, taka smutna, zawiedziona.
-Yeah we’re leaving  at 10.40 – odpowiedziałam i spuściłam głowę. Poczułam, że przytula mnie mocno do siebie, a mi kolana się ugięły. Odsunął się ode mnie i posłał mi uśmiech. Ten uśmiech, który od drugiego dnia naszych wakacji towarzyszył mi niemal bez przerwy –Come mini disco has just started –objął mnie w pasie i skierowaliśmy się w stronę amfiteatru. Obróciłam się, żeby zobaczyć co z Eweliną, kiedy zobaczyłam ją idącą za nami z wielkim bananem na buzi. Posłałam jej uśmiech i odwróciłam się.
-How long do you stay here? – zapytałam, bez większego namysłu. Jakoś chciałam po prostu wiedzieć, nic nie planowałam. Na co on wybuchł śmiechem.
-Do you wanna come here this year one more time? – zapytał mnie na co ja tylko zaczęłam się śmiać i odpowiedziałam, że oczywiście nie, chciałam tylko wiedzieć –Well I stay here till October – odpowiedział, na co ja tylko się uśmiechnęłam i usiadłyśmy przy ławkach. Gdy mini disco się skończyło, nie było żadnego przedstawienia, tylko bingo. Poszłyśmy do baru zająć stolik. Siedziałyśmy z Eweliną, gdy dołączyła do nas Natalia i brat Eweliny. Wszyscy siedzieliśmy tak ze smutnymi minami, praktycznie nie odzywając się do siebie. 
-Już 22.20. Musimy iść bo wasi rodzice się pewnie niecierpliwią – już cała nasza czwórka miała się kierować w kierunku lobby, kiedy wpadłam na pewien pomysł – Może się z nimi pożegnamy? – zaproponowałam, na co reszta wyraziła zgodę. Oczywiście to ja musiałam pierwsza podejść. Gdy tylko Ken nas zobaczył, oderwał się od telefonu i odeszliśmy od baru mijając Mojego Starego, któremu pomachałam i uśmiechnęłam się smutno. Mężczyzna zerwał się z miejsca i popędził za nami. Staliśmy tak z boku baru, było tam ciszej.
-Well so this is goodbye I guess – powiedziałam smutno i spuściłam głowę. Zdziwiło mnie zachowanie mojego animatora.
-Yeah.. so goodbye and  have a nice trip – odpowiedział smutny, obrócił się i poszedł. Nie przytulił mnie, nic. Po prostu poszedł sobie. Odwróciłam się w stronę Kena, który od razu mnie przytulił, życzył miłej podróży i powiedział, że ma nadzieję, że jeszcze nas zobaczy. 

Siedziałyśmy w autokarze. Smutne, widziałam, że Ew prawie płakała. Zgubiliśmy rezydentkę w jednym z hoteli. Nie za bardzo wiedziałam co się działo. Chciałam być już jak najdalej stąd. Chciałam być już w domu i zapomnieć o nim. 
-Ja? Zakochana? Przecież to niemożliwe – szepnęłam do siebie, kiedy już siedzieliśmy w samolocie, zamknęłam oczy i w momencie zasnęłam.

wtorek, 16 lipca 2013

Rozdział 2

Następnego dnia, szczęśliwe popędziłyśmy na basen. Rozłożyłyśmy się na leżakach i poszłyśmy do baru po coś o picia. Gdy tylko doszłyśmy do baru, zaczęło się.
-Karolinaaaaaa! – usłyszałam długi, niski krzyk. Przestraszona spojrzałam na przyjaciółkę i odwróciłam się w kierunku, skąd dobiegło mnie wołanie. Zobaczyłam tam mojego animatora, który szczerzył się w moją stronę od ucha do ucha, przystojnego kolegę, który patrzył na nas podczas posiłków i znacznie starszego od nich mężczyznę. Zdezorientowana zrobiłam minę pod tytułem „What the fuck”, co tylko rozbawiło tamtejsze towarzystwo.  
– Kaarolinaaa – powtórzył wołanie, a ku mojemu przerażeniu krzyk wydobył się z ust najstarszego z nich. Popatrzyłam na Ewelinę z głupią miną i zaczęłam podchodzić do naszych nowych znajomych. Ku mojemu jeszcze większemu przerażeniu najstarszy z nich rozwarł ręce w taki sposób jakby chciał mnie przytulić, więc grzecznie podeszłam i przytuliłam go posyłając wystraszone spojrzenie najmłodszemu z nich, który momentalnie wybuchł niepohamowanym śmiechem. Ew też go przytuliła, a on zaczął nam zadawać pytania, skąd jesteśmy, ile mamy lat i czy podoba nam się Turcja. Oczywiście to ja musiałam odpowiadać na wszystkie pytania, gdyż moja przyjaciółka stała za mną i nie raczyła się odezwać. Po krótkiej wymianie zdań grzecznie się pożegnałyśmy, wzięłyśmy napoje i poszłyśmy na leżaki.
-Ale Cię obcinał – szepnęła mi do ucha Ewelina, na co ja posłałam jej tylko pytające spojrzenie –no ten animator, co Ci się wczoraj spodobał. Nawet nie wiesz jak się ładnie do Ciebie uśmiechał! A Ty jak zwykle nawet na niego nie spojrzałaś! – dodała i zaczęła się niepohamowanie śmiać.
Zignorowałam jej docinki i zaczęłam szukać mojego ipoda w torebce. Kiedy go znalazłam i podniosłam głowę moim oczom ukazał się on. Przystojny, wysoki, czarne włosy i niesamowity uśmiech. 
-Ewi! Ewi! Ja się duszę o matko! – i tutaj zaczęłam się naprawdę dusić. Pierwszy raz w życiu widziałam tak przystojnego faceta. Na oko miał może 19lat. Popatrzyłam na przyjaciółkę, która jak zwykle nie ogarniała co się dzieje i patrzyła na mnie jak na debila. Bez słowa pokazałam jej palcem animatora. Tak, to musiał być animator. Widziałam jak wita się z pozostałymi, a potem poszedł na dj-kę i włączył muzykę. Kiedy Ewelina go zobaczyła, jej również szczęka opadła. 
-Maaatko.. Jakie ciastko! – zaczęła się drzeć i wychylać, żeby go dobrze obejrzeć.
-Ewelina! Zachowuj się! Siadaj normalnie! Obciach robisz! – skarciłam moją przyjaciółkę po czym zaczęłam się śmiać i dodałam – Cóż.. Te wakacje może wcale nie będą takie nudne. 
Po niecałych trzydziestu minutach zaczęły się animacje. – Volayball time! – krzyknął ktoś do mikrofonu. Jak się okazało był to „mój” animator. 
-Ewelina! Idziemy! – krzyknęłam uradowana, widząc że tata przyjaciółki i jego kolega są już gotowi do gry. 
-Nie ma mowy! Dobrze wiesz że nie umiem grać! – odpowiedziała zła i założyła ręce na piersi. Odpowiedziałam jej uśmiechem. Tak. Siatkówka. Dobrze wiedziałam że ona nie cierpi tej gry. Ja też, ale była to możliwość do nawiązania bliższego kontaktu z animatorami i poznania ich imion. Zauważyłam jak dwójka z animatorów podchodzi do nas jeden wyciągnął Ewelinę i wrzucił ją do basenu, a drugi podszedł do mnie, rzucił swoim nieziemskim uśmiechem w moją stronę i wziął mnie na ręce.
-Come baby, it’s volayball time – krzyknął zadowolony i zanim się spostrzegłam wskoczył ze mną do wody. Była tak okropnie zimna, że chciałam go utopić, za to co mi zrobił, ale gdy tylko zobaczyłam jego twarz uśmiechnęłam się od ucha do ucha i podpłynęłam w stronę siatki. 
EWELINA
-Boże jak ja nie cierpię tej gry – szepnęłam do siebie i z wymuszonym uśmiechem próbowałam udawać, że umiem grać, aż do momentu kiedy oberwałam piłką w twarz. Już miałam się wydrzeć, bo byłam pewna, że to mój durny brat to zrobił, lecz kiedy się odwróciłam zobaczyłam animatora, który podpłynął do mnie i zaniepokojony zapytał czy wszystko ze mną w porządku.
-Yeah, I’m ok. – odpowiedziałam i spojrzałam mu w oczy. Te oczy. Na pewno nigdy ich nie zapomnę. Duże czekoladowe, ciemne oczy i długie rzęsy. Te iskierki w oczach i jego uśmiech. Na moment zastygłam i zapomniałam o świecie, ale kiedy drugi raz oberwałam piłką wróciłam do rzeczywistości. 
_____________________________

-Karolina, Ewelina! Idziemy na obiad, zajmiemy wam miejsce – powiedziała moja mama i wszyscy poszli na obiad, kiedy my suszyłyśmy się na słoneczku. 
-Wiesz kto jest teraz na obiedzie? Siedzi przy tym stoliku co zwykle i czeka na nas? – powiedziała Karolina z  uśmiechem. Nie zrozumiałam na początku o czym mówi, w ogóle jej nie słuchałam. Wciąż myślałam o tych czekoladowych oczach  - Ew! Ocknij się! On tam jest i czeka na nas! – krzyknęła dziewczyna. Kiedy dotarło do mnie co mówi od razu zaczęłam się ubierać i poganiać przyjaciółkę. Kiedy wpadłyśmy do restauracji od razu go zauważyłam. Siedział przy stoliku na zewnątrz. Żółta, neonowa koszulka na ramiączkach, białe spodenki i czarne okulary. Przechodząc obok niego uśmiechnęłam się do niego najpiękniej jak potrafiłam, a on odwzajemnił uśmiech.
-Cały czas się na nas patrzy – poinformowała mnie Karolina, gdyż ja siedziałam do niego tyłem. Z nerwów nie mogłam widelcem trafić do buzi, aż tak mi się ręka trzęsła. – Ktoś do niego podszedł – relacjonowała przyjaciółka – Ehh poszedł – powiedziała ze smutkiem w głosie, na co ja popatrzyłam na nią wymownie – No co?! Ładny jest i tyle.. przecież wiem że na niego lecisz.
-Na kogo leci? – podeszła do nas Natalia i zaczęła wypytywać.
-Na nikogo! – krzyknęłyśmy chórem, a ona uśmiechnęła się krzywo, wzruszyła ramionami i poszła w przeciwną stronę. Wybuchłyśmy śmiechem i poszłyśmy opalać się na leżaki. Do godziny 15 nie było co robić, ponieważ animatorzy mieli przerwę. Chciałam o nich porozmawiać z przyjaciółką, ale widziałam, że Natalia cały czas stara się podsłuchać. Czas ciągnął mi się niemiłosiernie, aż zobaczyłam, że w końcu animatorzy schodzą na basen. Najpierw był czas na water gymnastic, a potem nadszedł czas na waterpolo. Popatrzyłam ile osób idzie zagrać i ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam samych ogromnych facetów, więc wraz z przyjaciółką zrezygnowałyśmy z udziału w grze. Kiedy mieli już rozpocząć zobaczyłam jak ten starszy animator podchodzi do Karoliny i bierze ją na ręce i wskakuje z nią do wody. Zrobiło mi się smutno, że do mnie też nie podszedł, ale w tym momencie zobaczyłam moje ciastko pędzące w moją stronę, nie zdążyłam schować nawet mp4, ponieważ wziął mnie na ręce i nawet nie spostrzegłam się, a już byłam w zimnej wodzie.
-Polska vs Other Countries – krzyknął ten starszy animator. Nawet nie wiedziałam, że w tym hotelu jest tylu polaków. Kiedy stałyśmy z Karoliną z boku, nie wiedząc co ze sobą zrobić usłyszałam tylko krzyk przyjaciółki i animatora, który trzymał jej nogę wysoko nad wodą, a cała reszta jej ciała była pod wodą. Zaczęłam się niepohamowanie śmiać, kiedy nagle poczułam jak coś wielkiego i ciężkiego wskoczyło mi na plecy. Okazało się, że był to mój słodziak z restauracji. Wszyscy w czwórkę przestaliśmy zwracać uwagę na grę. Topiliśmy się, wskakiwaliśmy na siebie i śmialiśmy się w niebogłosy. Nawet nie zauważyłam kiedy inni ludzie przestali grać. 
KAROLINA
-Karolina! Kiss me! – usłyszałam za moimi plecami i znieruchomiałam. Powoli się obróciłam i zobaczyłam, że stoi tam mój animator. – Kiss me –powtórzył, a ja stałam dalej z głupią miną. – If you kiss me I’ll kiss Kaan – krzyknął uradowany i wyszczerzył się.
-Ee.. on the cheek? – zapytałam lekko zdezorientowana. Na co on odpowiedział mi śmiechem i powiedział że nie. Czułam na sobie spojrzenie Eweliny, animatora i tego Kena czy jak mu tam.  – Noo.. I can’t, I’m sorry. – obróciłam się i podpłynęłam do krawędzi basenu, aby wyjść i uciec stamtąd. 
EWELINA
-Haha głupia! Mogłaś się z nim całować – podbiegłam do Karoliny i zaczęłam się śmiać z jej głupiej miny.
-Dobrze wiesz, że jestem z Maćkiem, nie będę go zdradzać – odpowiedziała lekko zdenerwowana, więc już nie drążyłam tematu i poszłyśmy do pokoju.
Kiedy się już wykąpałyśmy zaczęłyśmy rozmawiać o tym co działo się w ciągu dnia, aż wpadłyśmy na pomysł, żeby ich jakoś nazwać. Jako, że nie miałyśmy pojęcia jak się nazywają wpadłyśmy na pomysł, że wymyślimy im przezwiska.
-Na tego Twojego wołają jakoś Ken czy coś takiego – powiedziała Karolina.
-A tego Twojego nazwiemy „Twój Stary” bo jest stary! – krzyknęłam zadowolona, na co Karolina popatrzyła na mnie morderczym spojrzeniem.
-Wcale nie jest taki stary! – odpowiedziała oburzona – Tego najładniejszego nazwiemy DJ, bo on ciągle puszcza piosenki i jest jeszcze ten brzydki, który jest na animacjach za miśka przebrany.
-Taak.. Tego nazwiemy po prostu Misiek. Ahh mój Ken – powiedziałam rozmarzona i przypomniałam sobie o jego oczach.
-Jasne! Ja biorę Mojego Starego, to chyba oczywiste i DJ! – krzyknęła przyjaciółka.
-Nie ma takiej opcji! – krzyknęłam – Dlaczego Ty masz mieć dwóch? – dodałam obrażona.
-Bo Mój Stary leci na mnie, to widać, no a Dj ja pierwsza zobaczyłam – powiedziała Karolina, na co ja tylko burknęłam pod nosem, że wcale nie jest taki ładny i w takich nastrojach poszłyśmy na kolacje.