niedziela, 26 stycznia 2014

Rodział 12

Tego dnia, niewiele się działo, poza małym epizodem. Po raz pierwszy Kadir grał w waterpolo. Pod koniec gry oparłam się o murek obok baru, a Kadir usiadł tuż obok mnie.
-How are you? – zapytał, na tyle cicho, że osoba, która była krok ode mnie, nie usłyszałaby tego.
-I’m ok – odpowiedziałam nawet nie odwracając się do niego.
-I wanted talk to you – zaczął, ale Gurkan nam przerwał.
Stanął obok nas i zaczął coś gadać, nie bardzo go słuchałam, gdyż zaciekawiło mnie o czym Kadir chciał ze mną porozmawiać. Jako, że nie odpowiedziałam Gurkanowi chłopak odsunął mnie od murka i zaczął popychać, tak że wpadałam prosto na twarz do wody. Sytuacja powtórzyła się 3, może 4 razy, aż mu się znudziło i poszedł sobie. Kiedy wróciłam na swoje poprzednie miejsce Kadir się zaczął śmiać.
-Don’t worry, I’ll fight with him tonight, you know, I’m in the same room –powiedział.
-Really? With whom Kaan has got room? – zapytałam
-With his girlfriend – odpowiedział, a mi aż buzia otworzyła się ze zdziwienia.
-What? – zapytałam.
-With his girlfriend but that’s not what I wanted to talk about – zaczął, ale ku naszemu nieszczęściu Natalia podpłynęła niebezpiecznie blisko nas, zapewne, żeby podsłuchać o czym rozmawiamy, ale wystarczyło moje jedno spojrzenie w stronę przyjaciółki, a ta już wiedziała o co chodzi. Odciągnęła od nas Natalię, abyśmy mogli swobodnie porozmawiać.
-So I wanna go out with you – zaczął, a mnie zatkało, więc zaczęłam się śmiać, jakbym potraktowała to jako żart. – I’m not joking – powiedział chłopak – I really like you.
I stało się popatrzyłam się na niego. Na jego piękne niebiesko zielone oczy.
-I have to think about this – odpowiedziałam z cwanym uśmiechem i oddaliłam się od chłopaka pozostawiając go w niepewności.
***
-Coo !? Jak to ma dziewczynę!? Kto to!? – Ewelina stała na środku pokoju i darła się wniebogłosy.
-Nie wiem kto to, ale obiecuję, że się dowiem, może już jutro – odpowiedziałam spokojnie odpalając papierosa. - Nie przejmuj się. Dziewczyna nie ściana, da się przesunąć – dodałam i mrugnęłam w stronę dziewczyny.
***
Następny dzień zmienił tak wiele. Pamiętam wszystko tak dobrze, jakby zdarzyło się to wczoraj. On, ja i plaża. Piękne wspomnienia, które nigdy już się nie powtórzą.
Jak co rano, zebrałyśmy się dość szybko i udałyśmy się na basen. Jak zwykle potem grałyśmy w bulle, które jak co dzień były nudne. Można powiedzieć, że był to dzień, który w ogóle nie różnił się od innych dni, dopiero po obiedzie zaczęły dziać się rzeczy, które nie należały do zwyczajnych.
-Mamo, jak mi się nudzi. Tu jest tak beznadziejnie bez mojego Emre – jęknęłam i odwróciłam się w stronę Eweliny, która posłała mi zmęczony uśmiech.
-Taa, nie ma co robić – powiedziała i leniwie się przeciągnęła. Po obiedzie, jak zwykle nie było co robić, ponieważ animatorzy mieli przerwę, więc leżałyśmy na słoneczku i opalałyśmy nasze ciała. Jak na połowę pobytu byłam bardzo blada, a to wszystko wina Kadira, przez którego musiałam grać w bulle i pin-ponga, a tam nie było słońca.
Oczywiście, nasz plan nieodzywania się do Kaana, powiódł się. Nie wymieniliśmy zdania od momentu, kiedy zapytał się nas jak się mamy, odpowiedziałyśmy, że dobrze i poszłyśmy od niego. Denerwował mnie strasznie swoim zachowaniem, no ale cóż, trzeba to znieść.
Nawet nie zauważyłyśmy, kiedy wyżej wspomniany chłopak pojawił się na basenie, usiadł przy stoliku i kątem oka nas obserwował. Chwilę po nim pojawiła się reszta animatorów. Kadir oczywiście zaczął chodzić z listą na tenisa stołowego.
-Ewelina, Karolina – mruknął, przechodząc obok nas i zapisał nas na listę, w ogóle nie pytając się o zdanie. Kiedy był już parę metrów od nas obrócił się i mrugnął nam.
-Co słodziak – powiedziałam i wyszczerzyłam się, na co Ewelina tylko westchnęła.
-Ja nie będę grać! To jest takie durne, wolę pograć w waterpolo! – powiedziała, na co ja szybko zareagowałam.
-Ja nie chcę grać sama, a to Kadir, więc grać muszę! Pójdź ze mną, a jak się zacznie waterpolo, to pójdziesz wtedy, ok? – zaproponowałam, a dziewczyna przystała na moją propozycję.
Po około 10 minutach udałyśmy się w stronę stołu do gry, po drodze dołączył do  nas Kadir, który był jak zawsze uwodzicielski.
-How are you honey – zapytał, a mnie lekko zatkało. Rozumiem, że Turcy tak zawsze mówią, ale w Pinarze nikt tak do mnie nie mówił oprócz Emre i Fatiha.
-Eee what? – zapytałam zdezorientowana.
-Yy.. I’m sorry. I didn’t know.. do you have a boyfriend? – zapytał zdziwiony, na co ja wybuchłam śmiechem.
-No, I don’t – odpowiedziałam.
-So I can call you honey – odrzekł uradowany i objął mnie w pasie. – So how are you?
-I’m fine and you? – odpowiedziałam.
-The best – odpowiedział, przycisnął mnie do siebie i uśmiechnął się lekko, podnosząc jeden kącik ust do góry, co wyglądało mega seksownie.
Kiedy już dotarliśmy na miejsce, usiadłam wraz z Eweliną dokładnie na wprost Kadira, żeby mieć dobry widok. Po chwili podszedł do nas Kadir z jakąś dziewczyną.
-This is Ania from Poland – uśmiechnął się, przedstawił nas sobie i udał się w swoje stałe miejsce, tuż obok stołu.
Dziewczyna wydawała się miła, wymieniłyśmy parę zdań, po czym Ewelina powiedziała, że idzie na waterpolo i uciekła na górę.
-Mam ich zdjęcia – powiedziała Ania i pokazała mi zdjęcia z wczorajszego wieczoru. Najwidoczniej animatorzy wzięli jej tableta i robili sobie sweet focie, które wyszły mega zabawnie.
Zaczęłyśmy się śmiać z jednego zdjęcia, które zrobiła Kadirowi, na nasze nieszczęście chłopak podszedł do nas i je zobaczył. Próbował wyszarpnąć dziewczynie tableta, ale ta była nieugięta. Wyglądało to przekomicznie, siłowali się tak dobre kilka minut, aż w końcu ktoś oświadczył, że skończyli grać, więc chłopak musiał wyznaczyć kolejną parę. Wyznaczył mnie i Ankę, śmiałyśmy się podczas meczu, aż chłopak oświadczył, że idzie, ale zaraz wróci. Skończyłyśmy grać, ja przegrałam, przez co mogłam iść na basen dołączyć do waterpolo. Kiedy już przechodziłam obok baru, spotkałam Kadira.
-Where are you going?! We haven’t finished yet – krzyknął i uśmiechnął się.
-Yeah but I lost so I wanted to play waterpolo – odwzajemniłam uśmiech.
-Well, Karolina, I really wanna meet you tonight – zagadnął niepewnie.
-Ok – odpowiedziałam bez namysłu. Tak naprawdę chłopak nie skończył jeszcze zdania, a ja już mu opowiedziałam. Nie wiem czemu tak się stało, taki impuls. Dopiero po chwili zorientowałam się na co się zgodziłam.
-So do you wanna meet me tonight? – zapytał jeszcze raz chłopak, jakby nie był pewny czy dobrze go zrozumiałam za pierwszym razem.
-Yes – odpowiedziałam i słodko się uśmiechnęłam.
-Ok so we’ll talk about this later – powiedział – can you go outside the hotel? – zadał ostatnie pytanie.
-Sure – powiedziałam, naprawdę nie rozumiem, czemu moje odpowiedzi są tak krótkie pomyślałam. Chłopak uśmiechnął się i udał w swoją stronę.
Stałam tak obok basenu lekko zszokowana tym co się przed chwilą stało.
-Karolina gdzie Ty byłaś?! Chodź grać! – ponaglała mnie Ewelina.
-Z Kadirem – odpowiedziałam. Na moje nieszczęście Turkiz, który grał w waterpolo usłyszał jego imię i zaczął się śmiać.
-Kadir?! Karolina, Kadir summer love! – zaczął się drzeć na pół basenu, a ja myślałam, że zapadnę się pod ziemię.
-Shut up! – krzyknęłam w jego stronę, ale chłopak nie myślał nawet o tym.
-Karolina playboy! – wydarł się, a moje oczy powiększyły się do rozmiaru pięciozłotówek.
-What?! – zapytałam.
-I know something – odpowiedział i zaczął śmiesznie poruszać brwiami.
-What do you know? – zapytałam już strasznie ciekawa. Wskoczyłam do wody i podeszłam do niego.
-I know about you and Kaan – powiedział i zaczął się śmiać, zlekceważył moje pytania, o co mu chodzi, więc lekko wkurzona udałam się w stronę leżaka i już zakładałam słuchawki, kiedy podpłynął do mnie Turkiz.
-Would you like to play waterpolo? – zapytał i wybuchnął śmiechem.
-No – odpowiedziałam i obróciłam się od chłopaka.
Gra zleciała głównie na darciu się Karolina Kadir summer love, co strasznie mnie denerwowało, ponieważ nawet przez słuchawki to słyszałam.
Kiedy gra się skończyła Ewelina podeszła do mnie i zapytała się czy chcę coś z baru, powiedziałam, że tak, ale udałam się tam z nią. Kiedy już wracałyśmy z powrotem na leżaki, Turkiz, który dalej był w basenie nie chciał zostawić mnie w spokoju.
-Karolina Kadir summer love – wydarł się, nie zdążyłam nawet zareagować, a Ewelina chlusnęła mu prosto w twarz zimnym spritem. Chłopak zaczął się śmiać jeszcze głośniej. Udał że wypija wodę z basenu.
-Mmm sprite! I’m so tasty! – krzyknął i zaczął się śmiać z własnego żartu, na co ja popatrzyłam z politowaniem. – If you put on me coca cola, I’d be black – śmiał się jeszcze głośniej.
-Psychiczny jakiś, mówię Ci – szepnęłam na ucho do Eweliny, która też zaczęła się śmiać. Chciałam od nich odejść, ale Turkiz nie bardzo mi pozwolił.
-Karolina Kadir summer love – wydarł się, a ja naprawdę chciałam go zabić.
-Shut up! – krzyknęłam już wkurzona.
-Karolina! Karolina! Kadir is in the deep! I’ll go to see how is he – odpowiedział z uśmiechem. Zanurkował i pływał po dnie basenu co wyglądało strasznie śmiesznie. – Kadir says „Hi” –krzyknął kiedy wynurzył się, a ja ze śmiechu prawie wpadłam do basenu. Co prawda dalej nie wiedziałam o co mu chodzi, ale dobra. Zła udałam się wraz z Eweliną do pokoju. Kiedy dotarłyśmy na miejsce, wzięłam paczkę papierosów i udałam się na balkon, siadając na krześle, odpaliłam papierosa i podziwiałam widoki.
-Lubię takie życie, nie mam się czym przejmować i w ogóle jest super – powiedziałam, a Ew usiadła obok mnie.
-Taak, tu jest zupełnie inaczej niż w Polsce – powiedziała i uśmiechnęła się smutno – Nie chcę wracać – dodała.
-Ja też nie. Dobrze mi tu. Z Kadirem – opowiedziałam jej wszystko co się dziś stało.
-Super! Będziesz mogła wypytać o co chodzi z Turkizem i o Kaana dziewczynę – krzyknęła.
-Spokojnie! Dowiem się wszystkiego – powiedziałam i uśmiechnęłam się na samą myśl.
-Jak Ty to robisz, że oni za Tobą latają? – zapytała, a ja naprawdę nie wiedziałam co odpowiedzieć, bo oprócz wpatrywania się w jego klatę, nie zrobiłam nic.

środa, 15 stycznia 2014

Rozdział 11

Następnego dnia obudziłam się dość wcześnie, bo o godzinie 10 rano. Szybko zaczęłam się zbierać. Umyłam zęby, ubrałam strój kąpielowy i posmarowałam się olejkiem. Gdzieś w połowie tych czynności obudziłam Ewelinę słowami „Kaan już jest na basenie.” Po chwili i ona była gotowa, więc skierowałyśmy się w stronę basenu. -Now we start gymnastic! – Burak krzyknął do mikrofonu. No właśnie Burak, zawsze robił to Emre, to on wszystko zapowiadał. Jego „Where are my two lovely girls Karolina i Ewelina?!” nie usłyszymy nigdy więcej. Animatorzy zaczęli chodzić wokół basenu i zapraszali turystów do udziału. Jako że zainteresowanie gymnastic jak zawsze było małe, Burak wyciągnął mnie i Ew na środek i tylko my brałyśmy w tym udział. Kątem oka widziałam jak Kadir patrzy na mnie i się uśmiecha. Kiedy już ten głupi fitness się skończył poszłyśmy do baru i przywitałyśmy się z innymi animatorami, natomiast Kadir stał z boku i tylko się nam przyglądał. Wymieniłyśmy parę zdań z Fatih’em i poszłyśmy na leżaki, aby w końcu trochę odpocząć i poopalać się, niestety nie było nam to dane, gdyż Kadir zaczął się do nas zbliżać z listą do jakiejś zabawy. -Hello girls! – obdarzył nas promiennym uśmiechem – do you wanna play boccia? -Yyy what? – zapytałam patrząc z głupią miną na Ewelinę. – What’s that game about? -You know, you have a small ball and you have to put bigger balls near the small one – odpowiedział chłopak z lekkim zakłopotaniem. Szczerze, dalej nie wiedziałam co to za gra, ale patrząc na jego boską klatę zgodziłam się od razu. Zapisałyśmy jeszcze Bartka, Natalia nie chciała z nami grać. Chłopak poinstruował nas, że gra zacznie się za 10 minut i mamy spotkać się przy schodach. -W ogóle to gdzie my w to coś będziemy grać? – zapytałam z głupią miną. Nawet nie wiedzieliśmy w co będziemy grać, ale zobaczyliśmy, że Kadir zbiera już ludzi, więc sami szybko się zebraliśmy i poszliśmy za animatorem. Kiedy zaczęliśmy schodzić w stronę amfiteatru zorientowałam się, że popełniłam ogromny błąd nie zabierając klapek, Kadir chyba też to zobaczył. -Wait, I’ll give you mine – powiedział i zaczął ściągać buty, na co ja wybuchłam śmiechem. -Noo, I will go and take mine – odpowiedziałam i posłałam mu uśmiech. -Ok, but back here quickly! I am waiting for you – powiedział i mrugnął w moją stronę. Wróciłam po niecałych 5 minutach. Chodzenie po tylu tysiącach schodów z pewnością nie jest moją ulubioną aktywnością. Kiedy przyszłam Kadir obdarzył mnie uśmiechem, co szybko odwzajemniłam. -Karolina, jesteś z nami – tu pokazując na siebie Bartka i jakiegoś faceta palcem dodała – Kadir jest z nimi w drużynie. -Bartek jestem – przedstawił się tajemniczy pan i podał mi rękę, którą uścisnęłam i przedstawiłam się mu z kokieteryjnym uśmiechem, co nie uszło uwadze Kadira, który zjechał Bartka pogardliwym spojrzeniem. Gra rozpoczęła się na dobre, Kadir stał naprzeciw nas, dzięki czemu mogłam spokojnie podziwiać jego umięśnioną klatę, lecz chłopak zauważył moje spojrzenie, zmieszał się i zakrył kartką, na której miał napisane wyniki gry. Ewelina wybuchła obok mnie głośnym śmiechem, który przerodził się w pisk, ponieważ zostałyśmy oblane zimną wodą. Nasze spojrzenia uniosły się ku górze, a tam, zobaczyłyśmy rozczochraną głowę Kaana, który w jednej ręce trzymał pusty kubek i głośno się z nas śmiał. -Idiota – mruknęłam pod nosem, na co Ew tylko przytaknęła, a Kadir zaczął się śmiać. No tak przecież „Idiota” w angielskim brzmi bardzo podobnie. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że praktycznie nie rozmawiałyśmy z Kaanem wcale. Jeszcze rok temu nie było godziny, podczas której, nie wymienilibyśmy zdania, a teraz? Nawet nie przywitał się z nami jak należy, to niech spada, pomyślałam. -To chyba najnudniejsza gra pod słońcem – powiedziałam do Ew, gdy wspinałyśmy się po schodach. -Daj spokój! Nigdy więcej! Mam dość – odpowiedziała, a po chwili dodała rozmarzonym tonem – widziałaś ten boski uśmiech Kaaniki? -Widziałam – uśmiechnęłam się – Pamiętaj, że on nawet się z nami porządnie nie przywitał. Olewamy go – dodałam i posłałam w jej stronę znaczące spojrzenie. -Ehh, no dobra – westchnęła, a po chwili przeszłyśmy obok Kaana, nawet na niego nie patrząc, co musiało go bardzo zdziwić. Po drodze na leżaki wstąpiłyśmy do baru wziąć coś zimnego do picia. Rozpoznałam barmana, który był w zeszłym roku. On chyba też mnie rozpoznał bo posłał mi słodki uśmiech. -Idziemy na obiad – poinformowała nas mama Eweliny – Idziecie z nami? -Taa… - nie dokończyłam ponieważ ktoś wepchnął mnie do basenu. Gdy wypłynęłam zobaczyłam tylko czarne włosy Buraka, który uciekł w stronę amfiteatru. Wszyscy wybuchli śmiechem, a ja zła wyszłam z basenu. -No, to jak tylko wyschniesz to dołączcie do nas – mama Ew uśmiechnęła się i podała mi ręcznik i skierowali się w stronę restauracji. -To mamy go olać? – zapytała mnie Ew i popatrzyła smutno na Kaana, który stał przy barze. -Rób co chcesz, ale ja go olewam, sama wiesz jak mnie wkurzał, jak do mnie pisał przez kilka miesięcy – powiedziałam i rozłożyłam się wygodnie na leżaku, Ew zrobiła to samo. -Eh, no dobra – powiedziała przyjaciółka i przymknęła oczy – dziwnie tu bez Emre, co nie? Nie odezwałam się. Nie chciałam o nim gadać, kolejny idiota. Faceci są beznadziejni pomyślałam. Po niecałych 5 minutach zebrałyśmy się i udałyśmy się do restauracji. Jako, że wszystkie stoliki były zajęte, usiadłyśmy przy stoliku 8 osobowym zaraz przy wejściu. Zaraz po nas w restauracji pojawił się Kaan, Turkiz i Burak, którzy zajęli stolik za nami. Ewelina siedziała przodem do chłopaków, ja tyłem. Byłyśmy mega spięte, ponieważ animatorzy cały czas patrzyli się na nas i coś gadali do siebie po turecku, a my wymieniałyśmy tylko znaczące spojrzenia. -Karolina! Can I sit with you? – usłyszałam, a mój żołądek przewrócił się na drugą stronę, popatrzyłam w stronę, z której padło pytanie i zobaczyłam Kadira. -Yes, sure you can sit here – odpowiedziałam lekko zmieszana, Ew miała głupią minę, a Kaan, Turkiz i Burak zareagowali głośnym „Uuuuuu”. Obróciłam się w ich stronę, poruszyłam brwiami w górę i w dół do Kaana i złośliwie się uśmiechnęłam. Kadir usiadł tuż koło mnie. Obecność ich wszystkich sprawiła że z nerwów nie mogłam trafić widelcem do buzi. -How are you? – zagadnął Kadir, ale nim zdążyłam odpowiedzieć Kaan musiał wtrącić swoje trzy grosze. -Karolina! Emre is coming tonight! Do you wanna go with us to Gumbet or you wanna stay with Kadir? – zapytał. Ja zaczęłam się krztusić kurczakiem, który stanął mi w gardle, Ew zaczęła się tak głośno śmiać, sama nie wiedziałam z czego, a Kadir pochylił głowę pare centymetrów nad talerzem i zaczął szybko jeść. Kiedy tylko kurczak trafił do mojego brzucha, odwróciłam się do Kaana i ze złośliwym uśmiechem odpowiedziałam. -I can stay – w tym momencie wydarzyło się wiele rzeczy na raz. Turkiz wybuchnął śmiechem, Ew wydała ciche jękniecie, Kaan zrobił głupią minę i w sekundzie odwrócił się do swojego stołu, a Kadir krzyknął głośno „Ha!”, wyprostował się i wyszczerzył się w moją stronę. W tamtej chwili marzyłam tylko, żeby stamtąd uciec, kiedy przechodziłam obok Kaana, chłopak zatarasował mi drogę swoim krzesłem. Rozumiem, że ma wielką dupę, no ale bez przesady. Uderzyłam go w głowę i poszłam dalej. -Boże co za debile – powiedziałam do Eweliny. – Mam już ich wszystkich dość! -Żałuj, że nie widziałaś miny Kaaniki, jak mówił o Emre! – krzyknęła – jego mina była lepsza niż wtedy w xBarze jak całowałaś się ze swoim CHŁOPAKIEM! Mimowolnie się wyszczerzyłam na słowa „Swoim chłopakiem”. -„Emre is coming tonight” – powtórzyłam – czy to znaczy, że Emre będzie dziś tutaj?! W Pinarze? Mamo, słabo mi! Taak, ja i moja panika na samą myśl o Emre… -Dobrze wiesz, że ja ucieknę jak go zobaczę – dodałam po chwili, na co Ewelina zareagowała śmiechem. -No nie przesadzaj! Twój słodziak przyjeżdża! – powiedziała, jakbym sama nie wiedziała. Panikowałam tak przez cały dzień. Zastanawiałam się, czy się z nami przywita, czy uda że mnie nie zna? Przyjedzie z Julcią, czy bez niej? Szczerze powiedziawszy liczyłam na to, że przyjedzie sam. Z moich rozmyślań wyrwał mnie Kadir, który znowu chodził z jakąś listą. -Heey girls! You wanna play table tennis? – zapytał – Of course you want to! – sam odpowiedział sobie na swoje pytanie. -No! I cannot play – odpowiedziałam, na co Ewelina zrobiła głupią minę, ale na szczęście nie skomentowała. -So I can teach you. Do you want private lesson? – zapytał i poruszał brwiami góra dół, na co obie zareagowałyśmy śmiechem. -No, really I cannot play – odpowiedziałam, myśląc, że uda mi się go zbyć, ponieważ nie przepadałam za tenisem stołowym. -So just come and watch me – odpowiedział – ten minutes next to stairs – dodał, oddalając się i zostawiając nas z głupimi minami. -Czy on mi właśnie zaproponował, żebym przyszła na ping ponga tylko po to, żeby go pooglądać? – zapytałam, po czym zaczęłam się śmiać. -Chyba tak – odpowiedziała i zamknęła buzię, którą przez cały czas miała szeroko otwartą ze zdziwienia. – Jak Ty to do cholery jasnej robisz?! Ledwo zamieniłaś z nim parę zdań, a on już na Ciebie leci – dodała po chwili. -Przecież ja nic takiego nie zrobiłam, to nie moja wina – odpowiedziałam ze skwaszoną miną. – Wcale się o to nie proszę. Po chwili Kadir zawołał nas na ping ponga, siedziałyśmy i (przynajmniej ja) podziwiałam klatę chłopaka, który cały czas spoglądał w moją stronę i uśmiechał się uroczo. Gra była mega nudna, Kadir chyba to zobaczył i zaproponował, żebyśmy z Eweliną zagrały sobie. Zgodziłyśmy się i zaczęłyśmy udawać, że umiemy grać. Kiedy już całe to nudne wydarzenie dobiegło końca, Kadir zatrzymał mnie na chwilę. -Hey, do you want to go to club tonight? – zapytał z uśmiechem, a ja momentalnie zaczęłam obmyślać plan zabicia Eweliny. -No we can’t. I mean I can run out of the hotel but Ewelina cannot – odpowiedziałam ze smutkiem w głosie. -So what? You can go without her! – powiedział ze zdziwieniem. -No, I don’t want to go without her – odpowiedziałam szczerze, przecież bez niej to nie to samo, pomyślałam. -Are you lesbian? – zapytał i wybuchnął śmiechem, na co ja zrobiłam zdziwioną minę. -No – odpowiedziałam i odwróciłam się w stronę schodów, ale chłopak złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. – I’m just kidding babe. Don’t be mad. – dodał, a jego buzia była niebezpiecznie blisko mojej. -I’m not mad – powiedziałam i uśmiechnęłam się. Wyswobodziłam się z jego uścisku posłałam mu jeszcze jeden uśmiech i wróciłam do reszty. Kiedy opowiedziałam o wszystkim Ewelinie, dziewczyna dziwnie zareagowała. -Możesz z nim iść przecież – powiedziała i uśmiechnęła się smutno. -No co Ty! Nigdzie bez Ciebie nie jadę! – krzyknęłam, i przytuliłam dziewczynę. Po chwili rodzice Ew poinformowali nas, że idą do pokoju, więc my też skierowałyśmy się do naszego. Na myśl o tylu tysięcy schodów zrobiło mi się aż słabo. Kiedy już się wykąpałyśmy, pograłyśmy w karty, znowu wpadłam w panikę. -Ew musisz mnie pomalować! Emre przecież przyjeżdża! – krzyknęłam na co dziewczyna zareagowała śmiechem. Dobrze wiedziała, że nie lubię się malować, ale dla niego wszystko. Przyjaciółka pomalowała mi oczy kredką, było przy tym mnóstwo śmiechu, ponieważ trochę jej krzywo wychodziło, gdyż nigdy wcześniej nikogo nie malowała. O godzinie 19.30 zeszłyśmy do restauracji. Kiedy tylko tam dotarłyśmy, zaczęłyśmy szukać Emre. -Widzisz go? – zapytałam. -Nie. – odpowiedziała ze smutną miną, za co zarobiła łokciem w żebra. -Za co to?! - krzyknęła, a ludzie w kolejce popatrzyli się na nas dziwnie. -Za ten smutny ton! On jest mój – odpowiedziałam ze złością, na co przyjaciółka wybuchła śmiechem. -Przecież wiesz, że on mnie nie interesuje – powiedziała, kiedy już usiadłyśmy przy stoliku i zaczęłyśmy jeść. -No wiem, wiem – odpowiedziałam i uśmiechnęłam się. Cały wieczór spędziłyśmy na szukaniu Emre, który niestety nie przyjechał. Nawet uśmiechy Kadira i night show nie pomogło w pocieszeniu mnie. W bardzo ponurym nastroju zasnęłam, gdy tylko się położyłam. Tego było za dużo, a przecież największe problemy miało nadejść dopiero jutro.

piątek, 27 grudnia 2013

Rozdział 10

Kiedy już rozłożyłyśmy się wygodnie na leżakach, włożyłam słuchawki i zaczęłam obserwować ludzi wokoło. Byłam bardzo ciekawa czy Kadir nas rozpozna. Pisałam z nim może dwa razy i to w dodatku rok temu. Obróciłam głowę w stronę Eweliny, chcąc z nią porozmawiać, ale zobaczyłam, że dziewczyna prawie śpi, więc nie chciałam jej przeszkadzać. Kiedy tak leżałam, rozmyślałam o tym jak to będzie w tym roku, bez Emre. Bardzo za nim tęskniłam i szczerze miałam nadzieje, że Kaan przekaże mu, że jesteśmy i przyjedzie. Nie miałabym nic przeciwko, gdyby wziął nas do klubów. Widząc, że zbliża się Kadir szturchnęłam lekko przyjaciółkę, która od razu się ocknęła. -Hey, do I know you? – zagadnął z bardzo głupią miną, co strasznie mnie rozbawiło, więc wybuchłam śmiechem, a Ewelina zrobiła tylko głupią minę i już miała otwierać buzie, żeby coś powiedzieć, ale Kadir ubiegł ją – Well.. that must have been a mistake – sam sobie odpowiedział i poszedł, a ja dalej tarzałam się po leżaku ze śmiechu. -Nie wiem kto miał głupszą minę, Ty czy on – zaczęłam się śmiać jeszcze głośniej. Po chwili pojawili się rodzice Eweliny z Bartkiem i ich najmłodszą siostrzyczką. – Może pójdziemy się czegoś napić? – zaproponowałam widząc, że Kadir siedzi przy barze. Wraz z Bartkiem udaliśmy się po frytki, a Ew poszła po picie. Widziałam, że chłopak do niej zagadał, więc zaczęłam się śmiać z jej miny. Naprawdę nie rozumiem, czemu ona ma taką głupią, nieporadną minę jak gada z kimś kogo nie zna. -O co Cię pytał? – zapytałam się przyjaciółki, mając tonę frytek w buzi, na co ona rzuciła mi tylko zniesmaczone spojrzenie. -Zapytał jak się mam i życzył smacznego po polsku – wyszczerzyła się w moją stronę. Kiedy chciałam trochę go poobserwować, zobaczyłam, że go już tam nie ma, zwróciłam więc głowę z powrotem w stronę przyjaciółki, a za jej plecami zobaczyłam Turkiza w błękitnym t-shircie i czarnych spodniach, który gdy nas zobaczył wyszczerzył się w naszą stronę. Biegał tak po całym basenie z trąbką, a kiedy znów wrócił do nas, wziął wodę do kubka i oblał nas. Na zemstę nie czekał długo. Poderwałam się z krzesła, wzięłam pierwszy lepszy kubek, usiadłam na barze i nalałam zimnej wodny. Niestety, kiedy ja nalewałam wodę, chłopak zdążył zdjąć koszulkę, a kiedy woda pokryła jego ciało zaczął strasznie piszczeć, co rozbawiło wszystkich wokół. -I’ll be right back – powiedział w moją stronę, uśmiechnął się i skierował się w stronę swojego pokoju, natomiast cała nasza trójka z uśmiechami na twarzach wróciła na leżaki. Po chwili przyszła Natalia wraz ze swoimi rodzicami. -Będzie fajnie, czuję to! - powiedziałam i wyszczerzyłam się w stronę przyjaciółki, kiedy Kadir przechodził obok i przypatrywał się nam. -Wraca! – usłyszałam w odpowiedzi. Po chwili przybiegł do nas Turkiz. -Karolina! Ewelina! – wykrzyknął i przytulił nas obie. – Is that your new friend? – Odwrócił się w stronę Natali. Próbowałam wytłumaczyć mu, że Natalia była z nami za pierwszym razem, ale nie wyszło mi to zbyt dobrze, ponieważ Kadir właśnie przeszedł obok nas i szedł tyłem, przypatrując się całej sytuacji z głupią miną. Przez chwilę miałam wrażenie, że nas poznał, bo uśmiechnął się pod nosem. Reszta dnia minęła szybko. Powygłupiałyśmy się trochę z Turkizem i udałyśmy się do pokoju, po drodze miałyśmy wstąpić do lobby, żeby zobaczyć czy Kaan mi odpisał. Kiedy przechodziłyśmy obok restauracji zobaczyłyśmy Fatiha. -Karolina! Ewelina! – wykrzyknął i mocno nas przytulił. – How are you? -Fine and you? – odpowiedziałam z uroczym uśmiechem. -Good! I missed you – odpowiedział i jeszcze raz nas przytulił. Pogadaliśmy trochę i udałyśmy się do lobby. Kaan nie raczył odpisać na wiadomość. Debil. W pokoju ogarnęłyśmy nasze rzeczy, wykąpałyśmy się, pograłyśmy trochę w karty i zaczęłyśmy się zbierać na kolacje. Równo o godzinie 19.30 wyszłyśmy z pokoju i skierowałyśmy się w stronę restauracji. -Myślisz, że Kaan już będzie? – zapytała z nadzieją w głosie Ewelina. -Pewnie tak, powinni już po obiedzie przyjechać, ale nie widziałam ich – odpowiedziałam, wyciągając głowę wysoko w tłumie ludzi w restauracji. – Kurde nie widzę nikogo – dodałam po chwili. W pośpiechu zjadłyśmy kolacje i udałyśmy się na taras. Pech chciał, a może raczej szczęście chciało, że siedziałam twarzą do wyjścia z lobby, natomiast Ewelina tyłem. Po chwili zobaczyłam jak z budynku wychodzą Burak i Kaan. Ten drugi miał palec na buzi, co znaczyło, żeby nic nie mówić Ewelinie, więc odwróciłam wzrok. EWELINA Siedziałyśmy tak na tarasie, byłam strasznie smutna, Kaan mógł wyjechać na te swoje pokazy skoków na bmx i mógł przyjechać dopiero za parę dni, albo i wcale. Ta myśl nie dawała mi spokoju, aż do chwili, kiedy poczułam czyjeś ręce, które szczelnie zakryły mi oczy. Nie musiałam pytać kto to, od razu rozpoznałam ten zapach i delikatne dłonie. Poczułam motylki rozrywające mój brzuch. To nie jest normalne, że ja nawet jak czuję jego dłonie na sobie, mam motylki w brzuchu, pomyślałam. -Hi – usłyszałam głos Karoliny, która się z kimś witała. -Hey girls – odpowiedział znajomy głos, przez chwilę zastanawiałam się kto to, bo Kaan trzymał swoje ręce na mojej buzi i nic nie widziałam, ale po chwili poznałam, że był to Buraczek. – Hey, Magda tell your friend something! Doesn’t she speak English? – zapytał, a we mnie się zagotowało ze złości. Zrzuciłam ręce Kaana ze swojej buzi i popatrzyłam na nich zła, lecz po chwili cała złość mi przeszła, ponieważ chłopak obdarzył mnie uśmiechem. Tym uśmiechem. Najpiękniejszym na świecie. -Are you going with us to Gumbet tonight? – zapytał Burak. -Of course they are going! – wyszczerzył się Kaan w moją stronę, a ja poczułam jak żołądek przewraca się na lewą stronę. -No we are not going – odpowiedziałam – We can’t. -Why?! – zapytał zdziwiony Burak. -Because my parents won’t let us go – odpowiedziałam, a Kaan przewrócił ostentacyjnie oczami. -Show me them, I’ll go talk to them – powiedział Burak. -Emre tried last year too. They just never agree – powiedziała Karolina. -But I am not Emre – odpowiedział z uśmiechem, a mina Karoliny mówiła tylko jedno: „Nawet nie waż się do niego porównywać.” – You’ll show me them, ok? – dodał, na co dziewczyna przytaknęła i udałyśmy się w kierunku pokoju. -Dlaczego nie możemy uciec tak jak w zeszłym roku?! – krzyknęła Karolina, jak tylko weszłyśmy i zamknęłyśmy za sobą drzwi. -Bo nie! Wiesz jacy są moi rodzice! – odpowiedziałam. Przecież ona dobrze wie, jakich mam rodziców, jakby się zorientowali to by mnie zabili. -Nie dowiedzą się! No daj spokój! Ty i Kaan, ja i yy.. Burak.. Może to nie Emre, ale też dobry – powiedziała i wyszczerzyła się. -Karolina! Nie ma mowy! Chcesz to sama jedź, ja nigdzie nie jadę! – krzyknęłam i rzuciłam się na łóżko. -Świetnie! – powiedziała dziewczyna i padła na łóżko obok mnie. Nie odzywałyśmy się do siebie kilkadziesiąt minut. Leżałyśmy tak bez słowa, aż w końcu przerwałam ciszę. -Idziemy na mini disco? – zapytałam cicho. -Jak chcesz to sama idź – odburknęła mi dziewczyna - najgorsze wakacje w życiu! Po co ja tu przyjechałam?! W dodatku Emre nie ma! Już nic nie chciałam mówić, ale szczerze obmyślałam plan jak ją zabić. Dziewczyna po chwili nie wytrzymała i wstała. -Idziesz? – zapytała i skierowała się ku drzwiom, a ja zaraz za nią. Gdy weszłyśmy do lobby spotkałyśmy Buraka. -Show me your parents – powiedział, a Karlina bez słowa pokazała mu moich rodziców. -Ej, a jak on powie, że przecież w zeszłym roku byłyśmy? – zapytałam z przerażeniem Karolinę, a ona, tak jak ja, zamarła. Popatrzyłyśmy na siebie i z przerażeniem zbiegłyśmy na dół schodami do restauracji i wybiegłyśmy obok basenu. Stałyśmy tak w ciszy, aż dołączył do nas Burak, który powiedział, że jednak nie udało mu się ich przekonać, więc już trochę spokojniejsze, ale dalej na siebie obrażone udałyśmy się na taras do moich rodziców. Nie odzywałyśmy się do siebie, co mój tata od razu zauważył. -Co wy takie dziwne? – zapytał. Nie zdążyłam jeszcze nic wymyśleć, a Karolina już mu odpowiedziała. -Zmęczone jesteśmy – posłała mu blady, zmęczony uśmiech. Czasami to dobrze, że ona tak perfekcyjnie kłamie, pomyślałam i uśmiechnęłam się w duchu. -Idziemy na mini disco? – zapytała nas Natalia, na co my chętnie przystałyśmy i skierowałyśmy się do amfiteatru. Kiedy schodziłyśmy po kamiennych schodach, moim oczom ukazał się okropny widok. Zobaczyłam Kaana, który siedzi obok jakiejś blond piękności i trzyma ją za rękę. Wyglądali jak para, a gdy tylko nas zobaczył wziął rękę i odsunął się lekko od dziewczyny. Nie myśląc wiele uciekłyśmy z powrotem na górę. Cała nasza kłótnia poszła w zapomnienie. Serce waliło mi jak oszalałe. -Myślisz, myślisz, że to Kaylee – wydukałam. Kaylee była dziewczyną Kaana, przez parę miesięcy. Nawet dwa razy przyjechała do jego domu w zimie. Przyjaciółka nie odpowiedziała tylko kiwnęła głową. Staliśmy tak wszyscy, ja, Karolina, Natalia i Bartek zastanawiając się co zrobić, aż przyszli rodzice, którzy pogonili nas na dół. Schodziłam tam, z sercem na ramieniu, nie wiedziałam, kim jest ta dziewczyna, nie chciałam wiedzieć. Serce waliło mi jak oszalałe. Nie dość, że pokłóciłam się z najlepszą przyjaciółką, to jedyny powód, dla którego tu jestem siedzi sobie z dziewczyną! Kiedy już byłyśmy może dwa metry od nich, owa istota odwróciła się, a moim oczom ukazała się twarz Necli, jego mamy. Popatrzyłam tylko z głupią miną na Karolinę i obie wybuchłyśmy śmiechem. Usiadłyśmy na naszym stałym miejscu, na murku i zaczęłyśmy oglądać show. -Hej, Karolina, Kadir cały czas się na Ciebie gapi – szepnęłam dziewczynie na ucho. -Wiem – odpowiedziała, nawet na niego nie patrząc. Ciekawe skąd, pomyślałam ze złością i zwróciłam oczy ku Kaanowi, który stał po drugiej stronie. Chłopak momentalnie obdarzył mnie cudnym uśmiechem. Na koniec przedstawienia zatańczyliśmy Tarkana i udałyśmy się do pokoju, zmęczone, uśmiechnięte i już pogodzone, poszłyśmy spać.

środa, 25 grudnia 2013

Rozdział 9

Leżąc na łóżku, z uśmiechem na twarzy, wspominałam wydarzenia minionych wakacji. Pamiętam jak po pamiętnym 27.08 obudziłam się, spojrzałam na przyjaciółkę i wybuchłam śmiechem, bo to wszystko wydawało się takie nierealne, jak sen, który był i już nie wróci. Przed oczami pojawiła mi się kolejna noc, znowu w klubie, kiedy Kaan chciał nas wziąć do Burger Kinga, na to ja z uśmiechem na twarzy, wisząc jakiemuś Turkowi na szyi, odmówiłam. Kiedy Burak szukał nas po całym klubie, a jak już nas znalazł, sam przestraszył się tego widoku i wyrwał nas z objęć jakiś gości. 28.08.2012r. był to najgorszy dzień na świecie. Doskonale to pamiętam, kiedy siedząc na mini disco i wgapiając się w dzieci, które tańczyły jakiś głupi taniec, usłyszałam coś, czego nigdy nie chciałam usłyszeć. -Do you know that Julia is Emre’s wife? – zagadnął Turkiz, siadając tuż koło mnie. -What? – zapytałam z bardzo głupią miną, myślałam, że się przesłyszałam i spojrzałam kątem oka na przyjaciółkę, której mina mówiła jedno. Nie przesłyszałam się. -Julia and Emre are married – powtórzył chłopak, z intrygującą miną. Nie wiem co mnie bardziej zdziwiło, czy to, że facet, który spędził ze mną ostatnie dwie noce, ma żonę, czy to, że Turkiz mówi to w taki sposób jakby się wszystkiego domyślał. -So.. – w tym momencie poczułam fizyczny ścisk na gardle, nie mogłam wykrztusić tego słowa, zajęło mi to dobre kilka sekund zanim się opanowałam – are they together? Married? – powtórzyłam, żeby się upewnić, że nie zrozumiałam źle. -Yes, why are you so suprised? – zapytał z dziwnym uśmiechem na twarzy. -No, doesn’t matter – odpowiedziałam i posłałam mu wymuszony uśmiech. Odwróciłam się do mojej przyjaciółki, z głupią i zażenowaną miną. Przecież ja wiedziałam, że on mnie nie kocha, ale w życiu bym nie pomyślała, że on ma żonę. Wydarzenia następnych dni, nie były zbyt wesołe, nie odzywałyśmy się do Emre, który widząc co się dzieje, próbował do nas zagadać, ale byłyśmy nieugięte. Dopiero ostatniego dnia zaczęliśmy normalnie rozmawiać. Pamiętam nasze pożegnanie, które miało być ostatnim. Już nigdy więcej miałyśmy ich nie spotkać. Nie. Kaan pożegnał nas słowami „Don’t say goodbye, say see you later” Leżąc teraz na łóżku, po prawie 10 miesiącach od tych wydarzeń, na samą myśl pojawia mi się uśmiech na twarzy. Z czystym sercem mogę przyznać, że były to najlepsze wakacje w moim życiu. Ewelina jedzie teraz z rodzicami do Egiptu. Jest mi trochę smutno, ponieważ mnie rodzice nie bardzo chcą tam puścić, a ja nie bardzo chcę się z nimi o to wykłócać, więc zostaję. -Fajnie byłoby ich znowu spotkać – powiedziałam na głos, a wtedy zadzwonił telefon, a na nim wyświetliło się aaEwelina . Nie zdążyłam nawet powiedzieć „Proszę”, czy chociażby „Tak?”, ponieważ w słuchawce usłyszałam piski -Karolina! Jedziemy do Pinary! Rozumiesz wracamy tam! Jedziesz z nami, nie?! Wracamy tam! – znając życie stała i skakała w miejscu. Kiedy to wszystko usłyszałam poderwałam się na równe nogi. -Jak to wracamy? A Egipt? Mieliście tam jechać? – zapytałam lekko zdezorientowana, moje serce zabiło mocniej, pojawiła się iskierka nadziei, że zobaczę tych wszystkich głupków po raz trzeci. -Nie wiem, miejsc nie było czy coś takiego, ważne że wracamy! Rozumiesz?! – darła się dalej do słuchawki, a ja razem z nią. Skakałam i piszczałam, jak dzieci na koncertach Bibera czy One Direction. -Idę powiedzieć rodzicom! – wydarłam się i zbiegłam na dół, powiadamiając mojego kochanego tatusia, że jednak jadę na wakacje i wracam do Pinary, nie był tym faktem zachwycony, natomiast moja mama wręcz mi zazdrościła. Już po kilku dniach, spakowana czekałam na tatę Eweliny, który miał po mnie przyjechać i miałam jechać razem z nimi na lotnisko. Przez całą drogę moja przyjaciółka spała, w samochodzie, w samolocie i w autokarze, już na miejscu w Bodrum. Niemiłosiernie mnie to denerwowało, ponieważ ja nie mogłam zmrużyć oka, tak bardzo się denerwowałam. Kiedy już w końcu zobaczyłam znajomy port, obudziłam przyjaciółkę i obie darłyśmy się jak głupie. -O Boże, wracamy! Patrz tam jest plaża! A tam pomost! Patrz! Morze! Jej, już jesteśmy! Niedobrze mi! – przekrzykiwałyśmy jedna drugą, a ludzie patrzyli na nas jak na nienormalne. Kiedy autokar zatrzymał się pod hotelem, wybiegłyśmy pierwsze z autokaru, wpadając do znajomej nam recepcji, gdzie uprzejma pani rezydent, poinformowała nas gdzie znajduje się restauracja, na co rzuciłam tylko głupią minę w kierunku Ew, której mina była jeszcze głupsza, niż moja. -Wie Pani, bo my tutaj już jesteśmy drugi raz – odezwał się tata Ew – a dziewczynki (tu pokazując na mnie i Ewelinę palcem) już trzeci raz. Kiedy to usłyszałyśmy spaliłyśmy buraka i skierowałyśmy się w stronę tarasu. -Widzisz kogoś? – zapytałam Ewelinę. -Nie widzę, jest sobota, wolne mają, pewnie dopiero bo obiadku przyjadą – odpowiedziała. -Może napiszę do Kaan’a na whatsapp? – zapytałam. Ew miała mieszane odczucia co do mojego pomysłu, ale ja zrobiłam zdjęcie basenu z tarasu i wysłałam je Kaan’owi z dopiskiem „Find us”. Po obiedzie, jeszcze długo czekaliśmy na pokoje, kiedy w końcu je dostaliśmy, ja wraz z Eweliną popędziłyśmy prosto na basen. Kiedy już tam dotarłyśmy, nie mogłam uwierzyć własnym oczom kogo zobaczyłam. -Heej.. Karolina, czy to przypadkiem nie jest ten Kadir, z którym gadałaś w zeszłym roku na facebooku? – zapytała Ew z głupią miną, a ja tylko pokiwałam głową z uśmiechem przyglądając się jego klacie. Wiedziałam, że będzie mój, ale nie wiedziałam ile problemów i nieprzespanych nocy przez niego przeżyję.

piątek, 15 listopada 2013

Rozdział 8

KAROLINA Kiedy samochód ruszył ogarnęły mnie wątpliwości i w głowie pojawiło się milion pytań. Dlaczego jedziemy samochodem, a nie busem? Dlaczego jedziemy tylko z nimi? Dlaczego nie ma innych turystów? Tak właściwie, to gdzie my jedziemy? Pogrążona w myślach, siedziałam i patrzyłam bezmyślnie w okno, kiedy nagle poczułam czyjąś rękę na swoim kolanie. Szybko zlokalizowałam właściciela tej kończyny, który uśmiechał się do mnie w przednim lusterku. -Are you ok honey? – zapytał słodkim głosem, a mi zabrakło tlenu. Poczułam jak w samochodzie robi się dziwnie gorąco i duszno. On chyba też to poczuł więc otworzył przednie okna. -Yeah I am ok. How far is that? – zapytałam, zerkając kątem oka na przyjaciółkę, która przypatrywała mi się z dziwną miną. Mój dziwny, głupkowaty uśmiech musiał być dla niej bardzo podejrzany, a przecież nie powiem jej, że właśnie najcudowniejsza dłoń na świecie maca moje kolano. Kiedy odpływałam pod dotykiem Emre, którego ręka zawędrowała na tyle daleko na ile dał radę, usłyszałam urywek rozmowy pomiędzy Kaanem, a Eweliną. -Heey, Ewelina can you put your head out of the window? – zobaczyłam jak Kaan wypycha głowę mojej przyjaciółki za okno – My dog does the same. I miss my dog – w jednej chwili ja wraz z Emre wybuchliśmy niepohamowanym śmiechem, poczułam jak ścisk mocniej moje kolano. Ew rzuciła mordercze spojrzenie w stronę Kaana i szepnęła coś w stylu „Ale śmieszne”. Wszyscy głośnio śmialiśmy się, natomiast dwójka dziwnych panów, którzy siedzieli obok mnie, nie odezwała się ani słowem. -Hej Ewelina mogę powiedzieć im, że Ty nigdy nie byłaś w klubie i nigdy nie piłaś? – zapytałam się przyjaciółki z głupim uśmiechem, ale ta nawet nie zdążyła nic odpowiedzieć. -What are you talking about? – zapytał zaciekawiony Emre. -Well, you know Ewelina has never drank alcohol before and she has never been into the club before – odpowiedziałam z wielkim bananem na twarzy. Na co Emre wraz z Kaanem wybuchnęli śmiechem. -So it’s gonna be fun! – odpowiedział i wyszczerzył się do mnie w lusterku. – And tell me that she’s a virgin. -Sure – odpowiedziała bez namysłu, a Ew rzuciła mi mordercze spojrzenie. -And what about you? Are you a virgin? – zapytał, a mnie zatkało i popatrzyłam z głupią miną na Ew. -Eee.. Why do you ask? – zapytałam lekko zmieszana. Po co on do cholery pyta o takie rzeczy? -Just wanted to know. Go ahead, don’t be shy – dodał. -Well, no, I am not – odpowiedziałam po chwili, a na twarzy Emre pojawił się jeszcze większy, o ile to możliwe, wyszczerz. Po około pół godzinie dojechaliśmy do celu. Kiedy tylko wysiedliśmy z samochodu, wiedziałam, że to był bardzo zły pomysł. Moim oczom ukazała się długa, brukowana ulica, na niej miliony ludzi, klub obok klubu, światła, reflektory, muzyka. Przez chwilę przeszło mi przez głowę, żeby po prostu stamtąd uciec, ale jak my wrócimy do hotelu? Po kilku sekundach poczułam jak czyjaś ręka obejmuje mnie w pasie, od razu wiedziałam do kogo należała. Tak więc z ogromnym bananem na twarzy zaczęliśmy szukać jakiegoś wolnego klubu. Kiedy szliśmy Emre spotkał swojego znajomego i poszedł się przywitać, natomiast ja zobaczyłam, że Kaan z Ew idą wciąż za mną więc szłam przed siebie. W pewnym momencie zaczepił mnie jakiś młody, na oko 25 letni chłopak, który zapytał czy chcę iść z nim, ale w mgnieniu oka pojawił się obok mnie Emre, który objął mnie jak wcześniej. -She’s with me – powiedział do niego z dumą w głosie i spojrzał na mnie kątem oka – Don’t do that to me. I am your boyfriend tonight – po czym uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek. Poczułam jak miejsce, które dotknął swoimi ustami parzy mnie, a ja sama cała się czerwienię. Ogarnij się, to tylko facet, miałaś już ich tysiące – pomyślałam. Ale to nigdy nie był taki facet – dodał cichy głosik w mojej głowie. O Boże, ja wariuję. Szliśmy tak jeszcze minutę, aż skręciliśmy do ogromnego klubu Xbar. Zanim weszliśmy do środka, Emre musiał przywitać się z ochroniarzami klubu, a kiedy zobaczyliśmy w jaki sposób, ja i Ew wybuchliśmy śmiechem. Dalej nie mogę pojąć jak faceci mogą witać się buziakiem w policzek i to jeszcze, wielcy, dobrze zbudowani, łysi ochroniarze. Przepchaliśmy się na sam tył klubu, jednak było tam tyle ludzi, że ciężko było się obrócić. Nie bardzo wiedziałyśmy co robić, Emre i Kaan przyglądali nam się dziwnie. -Emre, we are going to toilet – wypaliłam i pociągnęłam przyjaciółkę za sobą. Dobrze pamiętam tą toaletę, ale nie będziemy wgłębiać się tutaj w jej wygląd. Usiadłam spanikowana obok umywalek. -Co my zrobimy!? Ew uciekajmy! My tu nie pasujemy – krzyczałam łapiąc się za głowę. Chyba nigdy w życiu nie byłam tak zdenerwowana, zestresowana, a zarazem szczęśliwa? Sama nie wiem. -I jak wrócimy do hotelu? Zastanowiłaś się? – dobrze wiedziałam, że Ew ma racje. Posiedziałyśmy tam jeszcze 5 minut i wyszłyśmy. Emre od razu pociągnął nas za sobą, w stronę schodów. -What do you want to drink? – zapytał, a ja nie za bardzo wiedziałam co odpowiedzieć. -I don’t know. What do you drink? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie. -We like to drink vodka with redbull – usłyszałam i miałam cichą nadzieje, że zaraz powie że żartuje, ale ten tylko patrzył na mnie wyczekująco. -Ok. it can be – odpowiedziałam, nie bardzo przekonana. Emre zaprowadził nas do stolika, po czym on wraz z Kaanem udali się do baru. Zauważyłam, że na piętrze jest dużo luźniej niż na dole. Czekałyśmy w kompletniej ciszy, wymieniając jedynie głupie spojrzenia. Wyjęłam z torebki Eweliny mój telefon, żeby zobaczyć czy przypadkiem mama nie zorientowała się, że nie ma nas w hotelu, ale na szczęście nie dzwoniła do mnie. -What happened? – to właśnie Emre podszedł z dwoma drinkami i postawił je na stole. -Nothing. Just cheacking if my mother had called me – odpowiedziałam i posłałam w jego stronę uśmiech. -Are we gonna have a problem with that? – zapytał lekko zaniepokojony i wtedy przeszło mi przez głowę, że przecież za coś takiego mogliby go wylać z pracy. -No, if she finds out, I’ll take all the blame on myself – odpowiedziałam uspokając go. W tym momencie podeszła do nas Ew, która wyciągnęła rękę w stronę drinka, ale Emre przysunął jednego mi, a drugiego wziął dla siebie. Była to bardzo dziwna sytuacja, ale wzięłam swojego drinka do ręki i wypiłam dużego łyka napoju. Muszę przyznać, że wcale nie był mocny, nie było czuć alkoholu. Emre uśmiechnął się pod nosem i upił swojego. Po chwili pojawił się Kaan i wręczył Ewelinie jej drinka. Popatrzyła się na mnie głupio i wypiła dużego łyka, na co ja wraz z Emre zareagowaliśmy głośnym „ooooooo” i wybuchliśmy śmiechem. Dziwnym trafem rozumiałam się z nim bez słów. Wystarczyło, że popatrzyłam na niego i już wiedziałam o co mu chodzi. Kaan zniknął gdzieś na chwilę, Ew obserwowała ludzi tańczących na parterze, a ja i Emre byliśmy pogrążeni w rozmowie i popijaliśmy drinki. Po kilku minutach dołączyła do nas Ewelina, którą w momencie objął Kaan i stali tak obok nas ciesząc mordki. Animator obrócił moją przyjaciółkę tak, że stała do nas tyłem i zaczął ją całować. Byłam bardzo ciekawa czy całują się z języczkiem czy bez, więc wstałam i podeszłam do nich. Kiedy byłam już przekonana, że całowali się z języczkiem, zaczęli się o siebie odsuwać, a po ich drugiej stronie, stał Emre, który chyba wpadł na ten sam pomysł co ja. Kiedy zobaczyliśmy nasze twarze, wybuchliśmy śmiechem. Zostawiliśmy nasze rzeczy i animatorzy zaciągnęli nas w stronę dwóch klatek. Ja wraz z Emre weszliśmy do jednej, a Ewelina z Kaanem do drugiej. Szybko zauważyłam, że nasi panowie zaczęli po prostu ze sobą konkurować, który lepiej obróci swoją dziewczyną. Po kilkudziesięciu minutach, zmęczeni wróciliśmy do swojego stolika. Emre poszedł mi po drinka, a Kaan znowu gdzieś zniknął wraz z Ew. Kiedy już mój nocny chłopak przyniósł mi napój wiedziałam, że bardzo źle się dzisiejsza noc może skończyć. Wypiłam go bardzo szybko, a Emre nie pytając o nic przyniósł mi trzeciego. Kiedy Kaan i Ew wrócili dziewczyna z zamachem wyciągnęła rurkę z drinka i wypiła go na raz. Ani ja ani Emre nie mogliśmy uwierzyć w to, co właśnie się stało. Moja grzeczna, nie pijąca, nie paląca przyjaciółka zmienia się w potwora. Kaan zobaczył swoje znajome więc poszedł się przywitać. Ew stanęła do nas tyłem obserwując ludzi wokół baru, a ja wraz z Emre zostaliśmy sami. Obdarzyłam go nieśmiałym uśmiechem, zastanawiałam się jak dzisiejsza noc się zakończy. Kiedy tak patrzyłam na niego, zobaczyłam jak podnosi rękę i pokazuje palcem to na siebie to na mnie. Wydaje mi się, że zrobiłam bardzo głupią minę i w rozpaczy zaczęłam szukać wzrokiem przyjaciółki. -Tylko nie krzycz jej imienia, nie krzycz jej imienia – powtarzał mi w głowie cichy głos, co utwierdzało mnie w przekonaniu, że naprawdę wariuję. Odwróciłam się w lewo i zobaczyłam swoją przyjaciółkę, posłałam jej jeszcze bardziej, o ile to możliwe, przerażone spojrzenie. Ew bez namysłu podeszła do mnie, o nic nie pytając popchnęła mnie wprost na usta Emre. Kilka rzeczy wydarzyło się równocześnie. Światła zniknęły, muzyka ucichła, stado motyli postanowiło rozerwać mi żołądek, a serce chciało wyskoczyć ze swojego miejsca. A to wszystko pod wpływem jego ust oraz języka. Po chwili, która nie wiem ile trwała, może parę sekund, albo kilka minut, (Jednego jestem pewna, chciałam, żeby ten moment trwał wiecznie) oderwaliśmy się od siebie. Kiedy podniosłam wzrok na mojego nocnego chłopaka, zobaczyłam ogromny uśmiech, iskierki w oczach i lekkie wypieki na twarzy. Nie minęła sekunda, a usłyszałam krzyki, piski, które wydawał z siebie Emre. -Aaaa! Kaan! Kaan! Aaaaa! – krzyczał i skakał w miejscu jak małe dziecko, aż ze zdziwienia otworzyłam buzię. Kaan w jednej chwili był przy nas, naprawdę nie wiem jak usłyszał krzyki swojego kolegi w takim hałasie. Objął moją przyjaciółkę i obrócił się w naszą stronę z pytającym wyrazem twarzy, a mi serce waliło jak oszalałe. Po głowie chodziła mi tylko jedna myśl: „O co mu do cholery chodzi?!” Odpowiedź na moje pytanie padła kiedy tylko odwróciłam głowę w kierunku Emre. Zobaczyłam dokładnie ten sam gest palcem, to w moją, to w jego stronę. Z perspektywy czasu ten gest wydaje mi się mega irytujący, a zarazem uroczy. Nie rozmyślając długo wpiłam się w jego usta po raz drugi tego wieczoru. Nasz pocałunek stał się bardziej namiętny, nie chciałam nigdy oderwać się od jego ust, myślę, że on też nie chciał, ponieważ żadne z nas nie kończyło tego pocałunku, który trwał już chyba parę minut. EWELINA Kiedy tak Emre wraz z Karoliną lizali się w najlepsze i nie zamierzali przestać, kątem oka zerknęłam na Kaana i wybuchłam niepohamowanym śmiechem. Nigdy nie zapomnę tej miny. Jego twarzy wyrażała milion emocji naraz. Zdziwienie, oszołomienie, radość. Kaan z natury miał ogromne oczy, ale w tym momencie były większe od pięciozłotówek. Usta, z jednej strony były tak szeroko otwarte, że zaczęłam się zastanawiać czy zmieści się w nich moja ręka, a z drugiej strony widziałam ogromnego banana na jego twarzy. Tej miny chyba nigdy nie zapomnę, żałuję tylko, że nie zrobiłam mu zdjęcia. Kiedy zakochana para oderwała się od siebie oboje wyszczerzyli się w naszą stronę. Nie mieściło mi się w głowie, jak oni mogą być do siebie, aż tak podobni. Nie z wyglądu, to na pewno nie, ale z zachowania. Identycznie reagowali, myśleli, robili te same rzeczy oraz rozumieli się bez słów. Kiedy Karolina popijała sobie drinka za drinkiem, wiedziałam, że ma mocną głowę, ale po jej minie łatwo było wywnioskować w jakim jest już stanie. -Do you want to dance? – zapytał Kaan i pocałował mnie w policzek. -Yeah, sure – odpowiedziałam i udaliśmy się w stronę klatek. KAROLINA (w tym samym czasie) Kaan wraz z Ew gdzieś zniknęli, natomiast ja i Emre cały czas rozmawialiśmy i śmialiśmy się z byle czego. Nagle Emre kiwnął głową w strone mojego drinka i pokazał palcem na siebie. Popatrzyłam na niego z pytającym wyrazem twarzy. Wiedziałam, że chodzi mu o to czy może się napić, ale przecież to oczywiste że może, więc bez zastanowienia podsunęłam mu go. Na co on tylko pokręcił głową na „nie”. Pomyślałam, że może chodzi mu o to żebym mu go podała, więc podniosłam drinka w kierunku jego buzi, na co znowu spotkałam się z odmową. Postanowiłam wyjąć rurkę, ale jemu wciąż nie o to chodziło. Do tej pory zastanawiam się jak ja na to wpadłam i nie mogę znaleźć na to odpowiedzi. Włożyłam rurkę z powrotem do drinka i upiłam z niego sporego łyka i spojrzałam na mojego chłopaka, który uśmiechnął się i kiwnął głową, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że dobrze robie. Nie połykając napoju, pocałowałam Emre i przelałam napój w jego usta. Emre był po prostu wniebowzięty. Po tej akcji postanowiliśmy dołączyć do naszej drugiej zakochanej pary. Reszty nocy nie za bardzo pamiętam. Wiem, że byłyśmy jeszcze w 3 innych klubach, ale nie bardzo wiem co w nich robiliśmy. Wiem tylko, że na sam koniec wstąpiliśmy do Burger Kinga. Emre wraz z Kaanem zaczęli wymieniać się zawartością swoich burgerów. Emre dał Kaanowi ogórka, a Kaan dał mu w zamian pomidora. Oboje wyrzucili cebulę. Wydawało mi się, że po prostu oszalałam, ale kiedy spojrzałam na minę mojej przyjaciółki utwierdziłam się w przekonaniu, że to się dzieje naprawdę. Kiedy Emre wyszedł na papierosa, próbowałam zrobić zakochanej parze zdjęcia, ale spotkałam się z wielkim oburzeniem i odmową. Naprawdę nie rozumiem dlaczego! Ew wkurzyła się i wyszła na pole. EWELINA -Do you want a cigarette? – zapytał Emre. -Ee, no, thank you – odpowiedziałam grzecznie i patrzyłam przez szybę jak Karolina wraz z Kaanem śmieją się z czegoś. Wkurzyło mnie to strasznie, że moja przyjaciółka ma z nim, aż taki dobry kontakt. Kiedy odwróciła się w moją stronę posłałam jej mordercze spojrzenie. Powiedziała coś chłopakowi, wstali i skierowali się w naszą stronę. Posiedzieliśmy jeszcze chwile i skierowaliśmy się w stronę samochodu. Podczas powrotu oczy same mi się zamykały ze zmęczenia, kątem oka spojrzałam na moją przyjaciółkę i zobaczyłam, że ona również powstrzymuje się by nie zasnąć. Z Jednej strony chciałam jak najszybciej trafić do łóżka i odpocząć a z drugiej chciałam by ta chwili trwała jak najdłużej, wtulona w Kaana czułam się niezmiernie szczęśliwa. Moje rozmyślenia przerwało jedno krótkie zdanie "You've got ten minutes", z początku myślałam, że po prostu się przesłyszałam, lecz po chwili Kaan wysiadł z samochodu. Ogarnęła mnie panika, byłam w głębokim szoku i nie wiedziałam co mam robić. Po chwili poczułam na sobie dwa spojrzenia, tak to Karolina i Emre patrzyli na mnie jakby wzrokiem chcieli mi przekazać, abym w końcu ruszyła się i wysiadła. Nie chciałam się im narażać więc wzięłam dwa głębokie wdechy i wysiadłam z auta kierując się w stronę Kaana. Nie miałam pojęcia gdzie my właściwie idziemy, ale to chyba nie był dobry czas na zadawanie pytań, więc bez słowa kierowałam się za Kaanem. Plaże w Bodrum nie są tak piękne, jak Polskie, zamiast złotego piasku, pokryte są szarawym żwirem, natomiast ta którą szliśmy z Kaanem pokryta była mnóstwem ogromnych skał, a w niektórych miejscach przebijała się trawa. W tej chwili modliłam się tylko, aby się przypadkiem nie wywalić, narobiłabym sobie obciachu, a to niestety było bardzo w moim stylu. Po chwili Kaan oparł się o skałę więc i ja zrobiłam to samo, gdy tylko pojawiłam się koło niego on przyciągnął mnie do siebie. Po raz kolejny tego dnia odpłynęłam, jeden pocałunek z nim, a mi już nic więcej nie było trzeba, dla mnie ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Oczywiście chwilę później jego ręce zawędrowały pod moją bluzkę, doskonale zdawałam sobie sprawę, że Kaan jest napalonym dupkiem a mimo tego nie potrafiłam z niego zrezygnować. Po krótkiej chwili oderwałam się od niego, sama nie wiem dlaczego, może dlatego, że czułam, że ta dwójka która została w samochodzie bacznie nam się przygląda. Zapytałam tylko Kaana czy Emre i Karolina tu patrzą, zapewnił mnie, że nie. Kłamca, cholerny kłamca, dobrze wiedziałam, że zamiast zająć się sobą to oni wychylają się by zobaczyć co robimy. Postanowiłam jednak to olać, w końcu zostało mi jeszcze tylko kilka minut.. swoją drogą Emre mógłby mi dać trochę więcej czasu bo w końcu co się może wydarzyć w ciągu zaledwie 10 minut? Moje przemyślenia przerwał pocałunek Kaana, nagle wszystkie moje myśli wyparowały, czułam się jakbym miała dziurę w głowie zamiast mózgu. Tak gdyby Karolina to usłyszała to stwierdziłaby, że to przecież nic nowego. Po kilku minutach błogiej chwili Kaan wyszczerzył w moją stronę swoje ząbki i pociągnął mnie w stronę samochodu. Żałowałam, że ta chwila się już skończyła ale cóż, to Emre ustalał tu zasady, wszystko było zaplanowane przez niego a żadne z nas nie miało na to wpływu. KAROLINA (w tym samym czasie) Kiedy Ew już wygramoliła się z samochodu, od razu zaczęliśmy ze sobą gadać, jakbyśmy znali się od zawsze. -I want to see what they are doing there – wypalił nagle Emre. Plaża znajdowała się po mojej stronie, więc musiał wychylać głowę przez moją szybę. Ja wbiłam się z całej siły w fotel, natomiast on miał szczerze gdzieś to czy jest mi wygodnie czy nie. Jego ręce wylądowały na moich udach, a głowa niebezpiecznie blisko mojej. Kiedy stwierdził, że nic nie widzi cofnął się na swoje siedzenie i posłał mi wyszczerz. Odwzajemniłam go i oparłam się o okno, jednak pech chciał, zrobiłam to tak, że zahaczyłam o plastik, który wcześniej urwała Ewelina i znowu odpadł. -Let me fix it – usłyszałam i Emre znowu był niebezpiecznie blisko mojej twarzy. Kiedy wpiął już odstający kawałek plastiku na swoje miejsce jego nos znajdował się centymetr od mojego. Naprawdę nie wiem co mnie podkusiło, ale po prostu spuściłam głowę. Emre się zdziwił, ale nie powiedział nic tylko się uśmiechnął. W tym momencie Kaan wraz z Eweliną wsiedli do auta i skierowaliśmy się w stronę hotelu. Kiedy już dojechaliśmy na miejsce, szybko wysiadłam z samochodu. Emre dołączył do mnie, objął mnie w pasie i skierowaliśmy się na taras, a zaraz za nami Kaan z Ew. EWELINA Kiedy siedzieliśmy na tarasie, Emre myślał, że nie rozumiem języka angielskiego i kazał Karolinie mi wszystko tłumaczyć, co strasznie mnie wkurzyło. Gadaliśmy o wszystkim i o niczym, przez ponad 30 minut, natomiast Karolina prawie w ogóle się nie odzywała, gapiła się cały czas na Emre, który również patrzył się na nią. Ja z nimi oszaleję. Dziewczyna nie odrywała od niego wzroku, chyba złapała zgona. Potem pożegnaliśmy się i rozeszliśmy się do pokoju. Szybko wślizgnęłyśmy się do naszego, żeby nie obudzić mamy Karoliny, która była w pokoju obok. Przyjaciółka padła jak długa na łóżko i chciała iść spać, natomiast ja byłam mega głodna i zaczęłam jeść ciastka i szeleścić, co chyba strasznie denerwowało moją przyjaciółkę bo coś mruczała pod nosem, więc odłożyłam jedzenie i nie mogąc znaleźć piżamy usnęłam w bieliźnie.

niedziela, 27 października 2013

Rozdział 7


Poniedziałek 27 sierpień 2012. Ta data na zawsze pozostanie w naszej pamięci. Nie wiem ile nocy przeżyłyśmy, ale ta z pewnością była najlepsza, niezapomniana i niesamowita. Pełna żartów, śmiechów, pocałunków i uczuć. I chociaż minął rok odkąd to się stało to pamiętam każdą rzecz, która została wypowiedziana, wszystko co się zdarzyło, najmniejsze gesty, głupie docinki, uśmiechy i pocałunki. Do rzeczy. Około godziny 10.30 byłyśmy już na basenie. Gdy znużone dłużącymi dniami leżałyśmy i opalałyśmy się, ja próbowałam wymyślić jak namówić moją mamę na to, żebyśmy mogły jechać do Gumbet. Dobrze wiedziałam, że gdyby mama Eweliny kategorycznie nie zabroniła jej tam jechać, byłoby z górki, ale teraz nie widzę żadnego wyjścia, żeby przekonać moją mamę. A może wcale nie trzeba będzie jej przekonywać? Może po prostu uciekniemy? Niee.. to głupie. Gdybym powiedziała Emre, że uciekamy z hotelu, bez zgody mojej mamy, wyśmiałby mnie i kazał siedzieć na tyłku w hotelu. Może nikomu nic nie mówić? Nie miałam pojęcia co mam zrobić, ale wiedziałam, że tam pojedziemy, nie mogłam sobie odpuścić takiej okazji, takich wspomnień. -Ew jak myślisz? Może uciekłybyśmy? – zaproponowałam, szeptem po cichu, ponieważ moja mama leżała obok. -Zwariowałaś?! Zachowujesz się jak nieodpowiedzialne dziecko! Pomyśl co będzie jak się Twoja mama dowie! Jak chcesz to jedź sama!– Ew jak zwykle ta poukładana i odpowiedzialna wykrzyknęła mi prawdę w twarz. Jestem nieodpowiedzialnym dzieciakiem, który myśli tylko o zabawie. Taa.. Jakbym nie wiedziała. Uśmiechnęłam się krzywo i odwróciłam się. Może faktycznie pojechałabym sama? Przecież Emre się mną na pewno zaopiekuje i gdy tylko o tym pomyślałam uśmiech sam pojawił się na mojej buzi. Nie odzywałyśmy się z Ew do siebie przez cały dzień. Leżałyśmy na leżaczkach i opalałyśmy nasze ciała, ja pogrążona w myślach, z słuchawką w uchu, nie wiele ogarniałam co się dzieje. Do czasu. -Aaaaaaaaaa Karolina! Emre!! – usłyszałam pisk mojej przyjaciółki i od razu popatrzyłam przed siebie. Zobaczyłam go. Czarne, długie spodnie, biały podkoszulek i czarne okulary. Wyglądał zupełnie jak nie on, ale i tak bardzo przystojnie. – Popatrz, jakaś panna koło niego idzie, myślisz, że pojechał z nią do swojej mamy? – słowa wypowiedziane z ust Ew zabrzmiały tak absurdalnie, że wybuchłam śmiechem. -Nie, no co Ty. To tylko animatorka od dzieci. – odpowiedziałam, ale wciąż bacznie ją obserwowałam. Zobaczyłam jak Emre pomachał Kaan’owi, który gdy tylko go zobaczył posłał swój wyszczerz w naszą stronę, a ja udałam, że nie wiem o co chodzi. Kisiel w majtkach. W momencie, wszystkie moje smutki i rozmyślania znikły z mojej głowy, bo przecież ON tu był, więc czym się martwić? Kiedy już zebrałyśmy nasze rzeczy i miałyśmy iść do pokoju zauważyłam Kaan’a, który leży na leżaku i bacznie nas obserwuje. Nie zauważyłam kiedy podbiegli do nas Turkiz i Burak. -Tonight is a playback show and you are taking a part of this show – chwilę zajęło mi przyswojenie słów, które wypowiedział Burak. -Eeee… No – odpowiedziała Ew, po czym wybuchła śmiechem. Jej zadowolenie nie trwało długo, ponieważ Turkiz i Burak wymienili znaczące spojrzenia i w mgnieniu oka dziewczyna wisiała nad taflą basenu. EWELINA Burak trzymał mnie za nogi, a Turkiz za ręce. Bujali mnie tak nad taflą basenu chyba z 5 minut, a dla mnie była to cała wieczność, ponieważ widziałam jak Kaan leży na leżaku, z założonymi na piersi rękami i obrażoną miną. Czyżby był zazdrosny? Rozmyślałam o tym jak cudownie całuje kiedy usłyszałam jak ktoś krzyknął –THREE – a ja poczułam jak spadam w otchłań zimnej i mokrej wody. Gdy tylko się wynurzyłam zaczęłam szukać klapek po całym basenie i zastanawiałam się ile będą schły moje spodenki, aż nagle usłyszałam niepohamowany śmiech mojej przyjaciółki, po czym jej pisk i zobaczyłam jak ucieka do pokoju, a Burak ją goni. Po niecałej minucie zobaczyłam Buraka, który przez ramię miał przewieszoną Karolinę. Miałam dziwne przeczucie że właśnie się uśmiecha bo obserwuje jego zgrabny tyłek ze znikomej odległości. Kiedy wyszłam z basenu Turkiz od razu do mnie podbiegł, chwycił mnie za rękę i zaprowadził w stronę Buraka, trzymał mnie jakbym miała mu zaraz uciec. -Are you gonna sing on playback show? – usłyszałam jak Burak zadaje pytanie Karolinie. -No! – krzyknęła Karolina po czym wpadła do basenu. Kiedy się wnurzyła zaczęła, tak jak ja, szukać klapek po basenie. Podpłynęła do nas, Burak podał jej rękę, żeby pomóc jej wyjść i kiedy wyciągnął ją na brzeg, zadał jej to samo pytanie. Karolina przecząco pokręciła głową, przez co wylądowała w basenie. Sytuacja powtórzyła się jeszcze 3 razy, aż w końcu nie wytrzymałam. -Powiedz mu, że się zgadzasz i będzie z głowy! Potem się coś wymyśli – krzyknęłam znudzona całą tą sytuacją, poza tym ręka, tam gdzie Turkiz mnie trzymał, zaczęła dziwnie pulsować. Była to jedna z nielicznych sytuacji, gdzie Karolina mnie posłuchała i szybko pobiegłyśmy do pokoju. Około godziny 19.30 zeszłyśmy na kolacje, gdzie już przy wejściu zaczepił nas Burak z pytaniem jaką piosenkę mamy zamiar zaśpiewać. -Yyy give us a second – odpowiedziałam, po czym stanęłyśmy pod ścianą i zaczęłyśmy przeszukiwać Karoliny telefon w poszukiwaniu fajnej piosenki. Nasz wybór padł na Pitbull – Dance again. Pokazałyśmy piosenkę Burakowi po czym zobaczyłyśmy jak ku nam zmierza Emre. Popatrzyłam kątem oka na moją przyjaciółkę, która, jak zawsze gdy go widzi, ma minę jakby miała kisiel w majtkach. Może miała? KAROLINA Pobiegłam do Emre i wtuliłam się w niego, on przytulił mnie i Ewelinę i dał nam buziaki na przywitanie. Nieważne był fakt, że wszyscy goście hotelowi patrzyli się na nas. Najważniejszy był on. Wymieniłyśmy z nim parę zdań, po czym nałożyłyśmy na talerze jedzenie, które szybko zjadłyśmy i udałyśmy się w stronę baru przy basenie. Spotkałyśmy tam Kaana, który gdy tylko nas zobaczył posłał w naszą stronę uśmiech, a przechodząc obok Eweliny zerwał z jej ręki sylikonową opaskę z napisem I London, którą kiedyś jej podarowałam. Udawała złą, ale wiedziałam, że bardzo jej się to spodobało. Nie mając co robić, położyłyśmy się na leżakach i zaczęłyśmy słuchać Dance again, kiedy zobaczyłam że w naszą stronę zmierza Emre. Spojrzałam, czy na pewno dobrze wyglądam i posłałam w jego stronę najpiękniejszy uśmiech jaki umiałam. Kiedy ten usiadł obok mnie zrobił dziwną minę i krzyknął -Ewelina! My love – a ja zdębiałam. EWELINA Gdy usłyszałam słowa, które padły z ust Emre, nie mogłam w nie uwierzyć, ale zobaczyłam jego uśmiech i oczy i spojrzenie i od razu wiedziałam, że po prostu chciał sprawdzić jak Karolina na to zareaguje. Muszę przyznać, że udało mu się to, ponieważ dziewczyna zerwała się na równe nogi i chciała uciec, ale animator złapał ją za rękę i posadził z powrotem na leżaku i wybuchnął śmiechem. -It was just a joke Karolina! – krzyknął, nie mogąc opanować śmiechu. -Yeah whatever – odpowiedziała obojętnym tonem przyjaciółka. Co jak co, ale olewać to ona umiała najlepiej, nawet jak jej na kimś zależało. -So do you wanna go with us to Gumbet tonight? – zapytał z cwanym uśmieszkiem Emre, na co Karolina po raz nie wiem który, powiedziała mu, że nie możemy. –So don’t tell your mum – powiedział Emre, a ja nie mogłam uwierzyć w to co słyszę i posłałam głupie spojrzenie przyjaciółce, która od razu krzyknęła -Yeah sure! So we can go – i posłała mu wyszczerz. -No we can’t – odpowiedziałam, na co animator popatrzył na mnie dziwnie i szepnął coś Karolinie na ucho. KAROLINA -I know you can make her go with us. – szepnął mi na ucho, a ja odpłynęłam. Kiwnęłam mu tylko głową, ponieważ nie było mnie stać, żeby wypowiedzieć jakiekolwiek słowa. Kiedy animator zniknął od razu odwróciłam się do Ew i zaczęło się. -Ew! No Ewuś, no proszę! Ewelinko! Ja będę grzeczna, kochana, ale jedźmy! No proszę, Ew.. – prosiłam, błagałam, namawiałam. Wszystko to trwało około 10 minut, aż w końcu usłyszałam. -Ok.! Pojedziemy! Ale robię to tylko dlatego, że wiem, że pojechałabyś tam beze mnie! A przecież nie zostawię Ciebie i mojego Kaanusia razem! – odpowiedziała na co ja zaczęłam skakać ze szczęścia. Kiedy tak piszczałam, zobaczyłam Emre, który patrzy się na mnie jak na idiotkę. Podbiegłam w jego stronę i powiedziałam mu że jedziemy. Pamiętam ten błysk w jego oku kiedy to usłyszał. Poinstruował mnie, że o godzinie 11.30, zaraz po show, mamy czekać przed hotelem oraz, że mamy zapłacić 20 euro. Bez namysłu zgodziłam się na wszystko i pobiegłam w stronę Ew i Kaana, którzy konwersowali sobie w najlepsze. -Hey Kaan are you going to Gumbet tonight? – zapytałam. -No, I don’t have any money – odpowiedział i cały czar prysł. Widziałam minę Ew, która znaczyła tylko tyle, że nie pojedzie jeśli on nie pojedzie. Pogadałyśmy jeszcze trochę i Kaan musiał udać się na próbę. -Ja nie jadę jeśli on nie jedzie. Powiedz Emre, że nie jedziemy, pojedziemy innym razem ok.? – zapytała mnie Ewelina, na co ja się zgodziłam, bo w sumie miała rację, to byłoby bez sensu. Kiedy zobaczyłyśmy Emre poszłyśmy do niego, po drodze Ew poprosiła mnie, żebym nie mówiła, że to przez to, że Kaan nie jedzie, tylko że się rozmyśliłyśmy. -Emre! We are not going because Wiktoria doesn’t want to go without Kaan. – krzyknęłam i w jednej sekundzie stało się milion rzeczy na raz. Ludzie zaczęli się obracać, żeby zobaczyć o co chodzi, Ewelina zaczęła biegać w kółko, aż w końcu chciała uciec w stronę hotelu. -But Kaan is going – odpowiedział lekko zdziwiony Emre. Kiedy Ew zaczęła biec w stronę hotelu, poszedł tam Kaan. Złapał ją wpół. -You are crazy – szepnął jej do ucha, a ona spaliła buraka. W tym momencie Emre i Kaan zaczęli szybko rozmawiać po turecku i nic z tego nie zrozumiałam. -Kaan is going. So everything is fine, right? – Emre zwrócił się ku mnie i uśmiechnął się. -Yeah, listen we have to go to prepare for the show – odpowiedziałam słodkim głosikiem, na co on uśmiechnął się, mrugnął okiem i powiedział, że możemy iść. -Zabiję Cię – usłyszałam cichy głos Ew, która dalej miała straszne wypieki na policzkach. -Też Cię kocham – odpowiedziałam. – Właściwie to gdzie my mamy iść? -Eee.. nie wiem, Burak mówił, że mamy tu czekać – i już po chwili zjawił się animator. Przedstawił nam dwóch holendrów, którzy byli o rok młodsi od nas. Grzecznie się przywitałyśmy i poszliśmy do garderoby animatorów. Chwilę zajęło aż każdy dobrał sobie kostium. Ja, jako Pitbull potrzebowałam jakiś śmiesznych spodni, zaczęłyśmy się z Eweliną zastanawiać co wybrać i tu zjawił się Turkiz. -Turkiz! Karolina needs your pants! – krzyknęła w jego stronę, a on spojrzał na mnie ze zdziwionym wzrokiem, lecz po chwili uśmiechnął się. -Do you want them? – uśmiechnął się i puścił mi oko, a ja zbaraniałam. Zrobiłam się czerwona. -I don’t care – odpowiedziałam. Zebrałam swoje ciuchy i zwróciłam się ku wyjściu, po drodze pociągnęłam za sobą Ewelinę, szepnęłam jej, że ją zabije i już miałyśmy iść kiedy usłyszałyśmy. -Wait up! – oczywiście Turkiz musiał iść z nami. Był całkiem zabawny, no i przede wszystkim bardzo przystojny. Konwersowaliśmy sobie tak całą drogę do amfiteatru. Szłam bardzo blisko niego, nasze dłonie praktycznie się stykały. Kiedy doszliśmy na miejsce, zobaczyłam jak Emre stoi z wkurzoną miną i patrzy na nas. Turkiz też to zauważył więc szybko uciekł w kierunku wieży, gdzie miał swoją dj’kę. Natomiast my udałyśmy się za kulisy, gdzie wszyscy już byli. Miałyśmy wystąpić jako 3, więc miałyśmy sporo czasu. Kiedy tak stałyśmy za kulisami podszedł do nas Emre. -Karolina, who do you want to take to Gumbet? – zapytał, a ja myślałam, że się przesłyszałam i kompletnie nie wiedziałam co powiedzieć, więc po prostu stałam jak słup soli. –You know.. who do you like from the hotel? I can take him. – dalej nie wiedziałam co mam powiedzieć. -Nobody – odpowiedziałam. -You don’t like anybody from the hotel? –zapytał zdziwiony, a po chwili dodał. – So I will be your boyfriend tonight, ok.? – serce zabiło mi tysiąc razy w ciągu jednej sekundy, poczułam motylki w brzuchu i wypieki na twarzy. -I don’t care – odpowiedziałam. On uśmiechnął się i poszedł w swoją stronę. Teraz była nasza kolej na występ. Burak pomagał wszystkim, którzy występują, biegał, skakał i robił za tło. Natomiast kiedy zobaczyłam, że na nasz występ ubiera skurzane spodnie kajdanki, które łączyły nadgarstki i szyję to myślałam, że mam zwidy. Występ sam w sobie nie był taki zły. Starałam się nie patrzeć na duszącego się ze śmiechu Emre i Kaana. Natomiast mój wzrok powędrował w górę, gdzie stał Turkiz. Zaczęłam żałować, że nie powiedziałam Emre, że chcę żeby on poszedł ze mną. No ale tam będą też inni goście z hotelu, na których animatorzy również muszą zwracać uwagę, więc nie spędzimy całej nocy z nimi, ale miałam przeczucie, że będzie zabawnie. Turkiz posłał mi uśmiech, wiec skupiłam się na występie, a nie na rozmyślaniu. Spojrzałam na Ew, która była obracana do góry nogami w powietrzu przez Buraka i nie mogłam pohamować śmiechu. Śmiałam się tak dopóki nie zobaczyłam, że zmierza on w moim kierunku. Popchnął mnie na ścianę i zaczął robić dziwne ruchy biodrami. Jakby co najmniej chciał tam seks uprawiać, na samą myśl pojawił mi się banan na twarzy, a on pocałował mnie lekko w policzek. Kiedy odszedł moim oczom ukazała się postać Emre, który definitywnie nie był zadowolony z takiej sytuacji, przez co na mojej twarzy, o ile to możliwe, pojawił się jeszcze większy uśmiech. Kiedy piosenka skończyła się, zeszłyśmy ze sceny, nie wiem dlaczego Ew miała na swojej szyi kajdanki Buraka, ale nie było czasu żeby ją o to zapytać, ponieważ byliśmy wywołani na scenę. Burak nie mógł odpiąć Eweliny kajdanek, więc tak właśnie wyszła na scenę. Zajęliśmy 4 miejsce, jednak widziałam jak Emre chciał wpłynąć na wyniki, jednak nie udało mu się to. Kiedy show się zakończyło pobiegłyśmy szybko do pokoju, żeby się przebrać i spakować najpotrzebniejsze rzeczy do torebki. Wylądowały tam telefony, chusteczki, tampon, błyszczyki, grzebień, próbki perfum, gumy do żucia, klucze, tabletki przeciwbólowe oraz portfele. Kiedy już byłyśmy gotowe, miałyśmy jeszcze 10 minut do odjazdu busa spod hotelu, więc zostawiłyśmy torebkę i szybko pobiegłyśmy do mojej mamy, żeby nie wzbudzać podejrzeń. Porozmawiałyśmy z nią i powiedziałyśmy, że idziemy do animatorów, w sumie, to nie okłamałyśmy jej. Pobiegłyśmy szybko do pokoju po torebkę, zbiegłyśmy na dół i czekałyśmy przed hotelem. -Ej, gdzie są wszyscy? Nie widzę autokaru – powiedziałam lekko zdziwiona. -Pewnie zaraz będą – odpowiedziała Ewelina. EWELINA Kiedy tak stałyśmy przed hotelem, dostałam wiadomość od mamy, która była lekko zdenerwowana, że się z nią nie kontaktuję, ale przecież to nie moja wina. Tutaj się tyle dzieje. Stałyśmy tak jeszcze 2 minuty, aż pojawił się Emre z Kaanem. Ku naszemu zdziwieniu, nie było nikogo więcej, tylko jakiś dwóch gości, których w ogóle nie znałyśmy. Emre otworzył tylnie drzwi, za siedzeniem kierowcy, Karolinie, która szybko wsiadła. Z tyłu usiadło też dwóch nieznanych tam ludzi, a ja miałam siedzieć Kaan’owi na kolanach z przodu. Kiedy już wygodnie usadowiłam się, zdałam sobie sprawę z tego jak to wszystko podejrzanie wygląda i rzuciłam przerażony wzrok Karolinie, która była zgniatana przez jednego z gości. -Aren’t you scared that we can kidnap you? – Kaan rzucił luźne pytanie, po którym, aż mnie wstrząsnęło i zobaczyłam jak Karolina odruchowo łapie za klamkę. Po chwili odezwał się Emre, który chyba zobaczył moją głupią minę i uspokoił nas, że wszystko jest ok. Zobaczyłam tylko jak Karolina się bardzo głupio uśmiecha, więc wiedziałam, że coś się tam dzieje i gdy tylko chciałam się wychylić, żeby dokładnie ją zobaczyć. Kaan ugryzł mnie w ramie na co głośno krzyknęłam zaskoczona. -This is how you’re gonna scream tonight. – powiedział i posłał mi najpiękniejszy uśmiech na świecie.

sobota, 21 września 2013

Rozdział 6

Następnego dnia, niewiele się działo, ponieważ w sobotę animatorzy mieli czas wolny i dopiero pojawiali się na wieczornych animacjach. Strasznie nam się nudziło, więc postanowiłyśmy przejść się na plażę. Gdy tylko tam dotarłyśmy Ewelina zeskoczyła z pomostu wprost do morza, natomiast ja miałam pewne obiekcje co do istot morskich, więc posiedziałyśmy tam pięć minut i zawróciłyśmy do hotelu. Gdy wychodziłyśmy pod stromą górę usłyszałyśmy, że zbliża się za nami samochód więc zeszłyśmy na bok. Ew szła bardziej od ulicy i nagle usłyszałam głośne plasknięcie. Dosłownie. Nie za bardzo wiedziałam co się stało, popatrzyłam na Ew, która wydała z siebie krótki krzyk, złapała się za tyłek, a potem na samochód, z którego wystawała czarna czupryna Geja. Na jego buzi malował się jego szczery, śliczny, boski uśmiech. Gdy tylko dotarłyśmy do hotelu, Fatih, czyli tata Kaana, Kaan we własnej osobie oraz Burak wybuchneli niepohamowanym śmiechem na widok obrażonej Eweliny. -Heey Ew! How’s your pupa? Ok? – zapytał Fatih, dusząc się ze śmiechu. Na co Ew jedynie minęła ich bez słowa. Udawała obrażoną, ale i tak wszyscy wiedzieli, że tylko udaje. Wieczorem poszłyśmy wcześnie spać, ponieważ następnego dnia miałyśmy jechać na wycieczkę statkiem. Około 10 wyjechaliśmy z hotelu, żeby potem dojechać małym busem do portu, z którego wypływał nasz statek. Już na samym początku wiedziałyśmy, że to był bardzo zły pomysł, żeby tam pojechać. Załoga statku składała się z czterech starych gości i jednego dwudziesto paro letniego chłopaka, który od razu mi i Ew wpadł w oko. Na zewnątrz statku nie było miejsca, więc zajęłyśmy stolik przy barze. Widać było że nasza obecność bardzo odpowiadała tamtejszej załodze. Podchodzili do nas, zagadywali. Byli strasznie obleśni. Jeden nawet wziął Ew na ręce i kazał mi robić zdjęcia, więc jak najszybciej zrobiłam im to głupie zdjęcie, tylko po to żeby jak najszybciej puścił moją, przerażoną przyjaciółkę. Po paru minutach stanęliśmy na środku morza. Był to dla nas czas wolny, gdzie mogliśmy skakać z łódki wprost do morza, nurkować i pływać. Gdy tylko wskoczyłyśmy do wody, załoga łódki zaczęła za nami pływać i wydurniać się, co po prostu nas przeraziło, więc szybko wróciłyśmy na pokład. Po paru minutach wszyscy wrócili na łódkę i mieliśmy skierować się ku portowi, gdzie mieliśmy mieć trzydzieści minut wolnego, na zakup jakiś pamiątek. Bardzo nas to ucieszyło gdyż chciałyśmy się stamtąd jak najszybciej wyrwać. -Wreszcie stąd uciekniemy – rzuciła w moją stronę Ew – mam już naprawdę dość ich wszystkich i chcę jak najszybciej znaleźć się w hotelu. Gdy zadowolone, wychodziłyśmy z łódki usłyszałyśmy krzyk. -Ewelina! Karolina! Wait! We go with you – usłyszałyśmy, a ja zamarłam i spojrzałam przerażona na Ewelinę. -To się nie dzieje naprawdę – powiedziałam z rozkojarzoną miną – uciekamy! Już zrobiłyśmy parę kroków, kiedy dwóch starych, obleśnych facetów dogoniło nas. Jeden objął mnie, drugi Ew i zaprowadzili nas w kierunku plaży publicznej. Nim spostrzegłyśmy się jeden z nich dał Ewelinie do torby papierosy i telefon, odłożył ją na leżak a nas wzięli na ręce i weszli z nami do wody. Po chwili rozmowy z gościem, który mnie cały czas trzymał na rękach z niepokojem zauważyłam, że oddalamy się coraz bardziej od brzegu. Nigdzie nie mogłam znaleźć mojej przyjaciółki, co strasznie mnie wystraszyło. Po paru chwilach szukania jej zobaczyłam, że siedzi na leżaku. Sama. Bez faceta z łódki. Od razu powiedziałam, że idę zobaczyć co z nią. Popłynęłam szybko w stronę brzegu. -Ew, wszystko dobrze? – zapytałam lekko zaniepokojona. -Ten facet włożył mi rękę pod majtki! – krzyknęła oburzona przyjaciółka, co wcale nie było śmieszne, ale widząc jej oburzoną minę, nie mogłam się powstrzymać od głupiego uśmiechu. -No i co się stało? Walnęłaś go? – zapytałam. -Nie. Odepchnęłam go i powiedziałam że wychodzę, on wziął swoje rzeczy z mojej torby i poszedł – wzruszyła ramionami, chwyciła swoją torbę, po czym dodała – my też już lepiej chodźmy. Odpłyną bez nas. -Masz racje – odpowiedziałam i szybkim krokiem udałyśmy się w stronę łódki, omijając szerokim łukiem dwóch facetów, którzy chcieli nas zgwałcić w morzu. Na szczęście po tym incydencie, żaden z nich się do nas nie odzywał, więc myślałyśmy, że byłyśmy bezpieczne. Znowu wypłynęliśmy na środek morza, aby zakotwiczyć statek i znowu móc popływać. Tym razem gdy wraz z Ew pływałam nieopodal łódki podpłynął do nas najprzystojniejszy z całej załogi. -Hi, my name is Hakan – przedstawił się chłopak -Hi, my name’s Karolina and this is my friend, Ewelina – grzecznie odpowiedziałam. Hakan zaprowadził nas pod dziób łódki, gdzie była powieszona lina, której od razu się chwycił i przyciągnął do siebie Ew, która zamiast swojego normalnego zaciszu, zrobiła minę, której w ogóle nie rozumiałam. Wyrwała się z uścisku Hakana, który momentalnie mnie przycisnął do siebie. Od razu wiedziałam o co chodziło Ewelinie. On próbował ją, tak jak mnie teraz nadziać na swojego małego przyjaciela przez stroje kąpielowe. Wybuchęłam niepohamowanym śmiechem i chciałam szybko uciec, ale Hakan chwycił moją twarz obrócił w swoją stronę i wsadził mi język do buzi. Dosłownie. Zaatakował mnie swoim językiem. Odwróciłam się i szybko wbiegłam na łódkę. W tamtym momencie jedyne czego chciałyśmy to wrócić do hotelu. -Przysięgam. Jeśli Emre będzie chciał nas wziąć do klubów to powiem mu, że nie jedziemy nigdzie bo ja się boję Turków – pamiętam jak śmiertelnie wierzyłam w te słowa. -Tak! Ja to samo! Nigdzie nie jadę! Jeszcze nas gdzieś zgwałcą – odpowiedziała Ew. -Eh.. no z drugiej strony, to Emre mógłby mnie zgwałcić.. Nie miałabym nic przeciwko – odpowiedziałam rozmarzonym tonem, na co, przez ułamek sekundy Ewelina popatrzyła na mnie z zniesmaczoną miną, po czym dodała -Taak. Kaan też mógłby mnie zgwałcić – na te słowa obie wybuchłyśmy śmiechem. Ku naszemu zadowoleniu zbliżałyśmy się do portu, w którym czekał na nas autokar do hotelu. Wyskoczyłyśmy z łódki pierwsze, nie żegnając się z nikim. Po prostu chciałyśmy wrócić jak najszybciej do hotelu. Podróż nie zajęła wiele, około 10 minut. Pobiegłyśmy szybko do naszego pokoju i zatrzasnęłyśmy drzwi. -Ja nie chce już żadnych wycieczek poza ten hotel – powiedziała Ewelina po czym rzuciła się na łóżko.