poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział 4

- A pamiętasz jak on w basenie krzyknął, żebym go pocałowała?! – zapytałam Eweliny z wielkim bananem na twarzy. Siedziałyśmy w parku, na scenie i wspominałyśmy nasze, jak dotąd, najlepsze wakacje.
-Albo jak Ken podszedł do mnie i powiedział,  że mnie pocałuje, a ja się odwróciłam?! Idiotka, no idiotka –Ewelina uśmiechnęła się po czym dodała – Why me?!
-Because you are beautiful! Taak.. Pamiętam jak mi to Twój chłopak powiedział – dodałam i wyszczerzyłam się w kierunku przyjaciółki, a już po chwili leżałam na ziemi.
-Spróbuj go tknąć, a odetnę Ci ręce, rozumiesz?! – powiedziała z groźną miną, żeby zaraz wyszczerzyć się i pomóc mi wstać. – O której jutro masz wylot?
-O dziewiątej – odpowiedziałam. Jechałam do Londynu, odwiedzić kolegę. Sama. Na całe dziesięć dni. Mimo tego, że latałam wiele razy, to bałam się lecieć sama. Posiedziałyśmy jeszcze chwilę, po czym poszłam odprowadzić moją przyjaciółkę. Wróciłam do domu, dopakowałam ubrania i byłam gotowa na podróż do Londynu.

Siedziałam w samolocie, chyba na żadnej lekcji tak bardzo się nie nudziłam jak wtedy. Myślałam o wakacjach. O nim. To mogłaby być miłość, pomyślałam i mimowolnie się uśmiechnęłam. Zawsze jak o nich wszystkich myślałam to uśmiech sam pojawiał się na mojej buzi. Wreszcie po dwóch godzinach dotarłam na miejsce. W Londynie było niesamowicie. Nakupiłam mnóstwo ubrań i butów. Kupiłam też 2 bransoletki z napisem „I love London”. Jedna dla mnie, druga dla Eweliny. Nie miałam czasu, żeby choć na chwilę wejść na facebook’a, ponieważ wiele się działo. Siedząc w jednej z londyńskich kawiarenek połączyłam się z Internetem i odpaliłam facebooka. Moje oczy powiększyły się do rozmiaru pięciozłotówki. Dj. Napisał. Taak! Napisał do mnie DJ. O mamo nie wierze! Pamiętam to dobrze. Siedziałam w miejscu, biłam się po twarzy, a ludzie patrzyli na mnie jak na osobę niezrównoważoną i chorą psychicznie. W życiu bym nie pomyślała, że on mnie pamięta, że do mnie napisze. Zapytał jak się mam i czy wrócę do niego w tym roku, ponieważ bardzo tęskni za mną i Eweliną. Pamiętam jak bardzo chciałam odpisać, że oczywiście spotkamy się za niedługo, ale wiedziałam że jest to bardziej niż nierealne. Napisałam mu tylko, że chętnie bym wróciła, ale niestety, nie dam rady. Dodałam też, że muszę już iść. Może go trochę olałam, ale nie chciałam mieć z kimkolwiek stamtąd żadnego kontaktu. Przecież i tak się nigdy nie spotkamy. Mój pobyt w Londynie minął bardzo szybko, nawet nie spostrzegłam się, a już siedziałam w samolocie do Polski. 

-Mamo! No ale proszę! Popatrz! Najtańszy hotel, sprawdzony! Tam jest naprawdę bardzo fajnie! – Tak. Przekonywałam swoją mamę do powrotu do tego samego hotelu w Turcji. 
-No nie wiem Karolina. – odpowiedziała moja mama.
-No ale spójrz na to, skoro tam jest tak tanio, to jedźcie – stwierdził mój tata. Tak, mieliśmy jechać GDZIEŚ, niewiadomo gdzie, z moją mamą i bratem. Wiedziałam, że będę się z nimi nudzić, a gdybyśmy tam wrócili, to na pewno znalazłabym sobie jakieś zajęcie. Po kilku godzinach przekonywania moja mama zgodziła się. Wtedy na pewno byłam najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Tak! Wracam tam! Po chwili jednak uświadomiłam sobie, że Ew mogą nie puścić. Mama zadzwoniła do rodzicielki mojej przyjaciółki, żeby zarezerwowała nam ten lot i zapytała, czy Ewelina może jechać z nami. Odpowiedź była jednoznaczna. Nie. Po godzinie dostałam telefon, że zostały tylko 2 miejsca w samolocie i że ten termin odpada.
-Ewelina! Ty musisz jechać ze mną! Nie wiem jak Ty to zrobisz, ale musisz! – darłam się na przyjaciółkę, byłam podekscytowana jak nigdy.
-Wiem przecież! Zamknij się już! – krzyknęła zła. Obie wiedziałyśmy, że jej tata nie pozwoli jej tam wrócić. Ewelina była zła, smutna i zrozpaczona. Następna data wylotu była za tydzień. Musiała do tego czasu przekonać tatę, że nie zrobi tam nic głupiego. 
-Może jak dopłacisz coś do wyjazdu to się zgodzi? – podsunęłam jej pomysł, na co ona posłała w moją stronę smutny uśmiech i kiwnęła głową. 

Parę dni później siedziałam z mamą w biurze mamy Eweliny i rezerwowałyśmy wakacje. Mama przyjaciółki chciała ją puścić, ale jej tata był nieugięty. W tajemnicy przed nim mama Eweliny zarezerwowała 4 miejsca w samolocie i dwa pokoje. 
-Przecież musi się zgodzić. Są jej urodziny, a ona siedzi i płacze już od 3 dni – powiedziała mama Ew i uśmiechnęła się lekko. – Gdyby to ode mnie zależało, to nie ma problemu, ale mąż upiera się, że dziewczynki zrobią tam coś głupiego.
-Proszę się nie martwić, ja je dopilnuje – odpowiedziała moja mama i popatrzyła znacząco w moją stronę, co znaczyło: „Masz nie zrobić nic durnego, bo wiem, że was nie dopilnuję”. Ja tylko kiwnęłam głową, po czym odwróciłam się do przyjaciółki i zobaczyłam na jej twarzy, po raz pierwszy od kilku dni uśmiech. Popatrzyłam na nią z dziwną miną, na co ona pokazała mi telefon. Wiadomość na fb od DJ! Sama w to nie wierzyłam. Złożył jej życzenia urodzinowe. Taki głupi gest, a cieszy. 
Do wyjazdu zostały tylko 2 dni, a dalej nie było wiadomo co z Eweliną. Już przywykłam do  myśli, że wracam tam sama, co sprawiało, że wcale nie chciałam tam wracać. Ustawiłam post: „Turkey, Bodrum one more time ” i już po kilku minutach dostałam wiadomość od najprzystojniejszego faceta na ziemi, czyli od DJ, czy wracam do niego. Odpisałam, że tak, na co on powiedział, że bardzo się cieszy i że czeka już na mnie. Szczerze mówiąc wcale nie poprawiło mi to humoru. Mam tam wrócić bez niej? Przecież to bez sensu. Siedziałam tak zamyślona, aż w końcu zobaczyłam komentarz Eweliny pod postem: „Bodrum one more time”, a to znaczyło, że udało się jej przekonać tatę. Byłam szczęśliwa jak nigdy w życiu, a zarazem przerażona, co jak nas nie poznają? Co jak mają tam już kogoś i to z nimi będą spędzać czas, a nas zostawią? Właśnie z takimi obawami zaczęłam przygotowywać moje ubrania do Bodrum. Wylot miałyśmy o 5 w nocy, a na samo lotnisko jedzie się godzinę, więc nasi rodzice postanowili, że Ewelina będzie „spała” u nas. Wcale nie spałyśmy, nie mogłyśmy zmrużyć oka.
-Co będzie jak oni nas nie poznają? – zapytała przyjaciółka, na co ja tylko odwróciłam głowę. Nie chciałam nawet o tym myśleć. Na samą myśl robiło mi się niedobrze z nerwów. Przed godziną 2 w nocy moja mama zawołała nas, żebyśmy zeszły się przygotować. Praktycznie w ogóle się nie odzywałyśmy, co było bardzo dziwne, bo zazwyczaj jak jesteśmy razem to buzie nam się nie zamykają. Władowaliśmy walizki do bagażnika, wsiadłyśmy do samochodu, gdzie było bardzo ciasno, biorąc pod uwagę gabaryty mojego brata, który do chudych nie należał. Ani w samochodzie, ani w samolocie nie mogłam zmrużyć oka. Siedziałam i bardzo się denerwowałam. Nawet nie patrzyłam na Ewelinę, bo jeszcze bardziej się denerwowałam. Jak ona mogła spać!? No jak!? Oni mogą nas nie poznać, olać, zostawić, bawić się z jakimiś dziewczynami, a ona śpi! Trzymajcie mnie. Kiedy już wylądowałyśmy czym prędzej odebrałyśmy bagaże, udałyśmy się do naszego autokaru i czekałyśmy, oczywiście nasz hotel musiał być najdalej, podróż tam miała trwać jakieś dwie godziny. Starałam się podziwiać widoki, ale jakoś nie mogłam oderwać myśli od tego jak oni zareagują na nasz widok.
EWELINA
-O nie! Karolina! Ja widzę pomost! O matko! Już jesteśmy! – darłam się na cały autokar, a ludzie na mnie dziwnie patrzyli. Chciałyśmy jak najszybciej dostać pokój, więc porwałam walizkę z bagażnika odwróciłam się, a moje nogi jakoś same się poplątały i już po chwili leżałam jak długa na środku wejścia do hotelu. Pozbierałam się jak najszybciej mogłam, po czym udałyśmy się do recepcji, gdzie pani powiedziała nam, że na razie pokoi nie dostaniemy oraz poinformowała nas że możemy iść na obiad, bo właśnie się zaczął. My jednak najpierw poszłyśmy na taras, żeby zobaczyć czy animatorzy są na basenie. Nie myliłyśmy się. Od razu rozpoznałam czuprynę Kena. Zrobiło mi się słabo, podeszłyśmy do baru i zamówiłyśmy Sprite.
-Hey do you remember me? – zapytał barman, a mi chwilę zajęło, żeby skojarzyć, że przecież on tutaj też był w czerwcu. Odpowiedziałyśmy, że oczywiście go pamiętamy i uciekłyśmy.
-Karolina, pamiętasz go? – zapytałam z głupią miną.
-No oczywiście, że nie! – po czym wybuchła śmiechem i dodała – Skoro on nas pamięta. To tamci na pewno też. Nudno nie będzie. 
Po tych słowach skierowałyśmy się do restauracji, gdzie wszystko się zaczęło po raz drugi.