niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 3

-Karolina! Here you are.. I couldn’t find you.. I wanted to ask ‘cuz I really wanna take you and Ewelina to the Gumbet tonight  – powiedział mój Stary, a ja w tym momencie zamarłam. Gumbet z nim.. To zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe. Spojrzałam na Ewelinę i od razu wiedziałam o co chodzi. Spojrzałam na animatora i z prawdziwym smutkiem w głosie odpowiedziałam, że niestety nie możemy. –What do you mean? You have to! – podbiegł Ken i od razu przytulił Ewelinę przez co ta prawie zemdlała z wrażenia.
-We can’t because Ewelina’s parents won’t let us go there – odpowiedziałam i spuściłam głowę. Staliśmy tak w ciszy dopóki Ken ze swoim niesamowitym uśmiechem zapytał
-Ewelina can I kiss you? – na co ja omal nie wybuchłam śmiechem widząc minę koleżanki.

EWELINA
Zbliżał się. ON. On chciał mnie pocałować. Spełnienie marzeń. Kiedy był już jakieś dziesięć centymetrów od mojej twarzy, odwróciłam się i poszłam. Sama nie wiem co zrobiłam i dlaczego. Po prostu coś mną szarpnęło i poszłam. Zostawiając ich samych. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie co zrobiłam, ile przegrałam. Wiedziałam, że taka szansa może się już nie powtórzyć. Oddałam młodszą siostrę rodzicom i skierowałam się w stronę pokoju. W połowie drogi dogoniła mnie Karolina.
-Hahaha przynajmniej teraz nie jestem sama. Nie tylko ja tyle przegrałam – wyszczerzyła się i zaczęła się niesamowicie śmiać. – Minę miałaś boską! Ja tam na końcu języka miałam „What about me?!”, ale stwierdziłam, że jeszcze mnie oskalpujesz za to.
-Spróbuj go chociażby dotknąć, a stracisz obie ręce – odpowiedziałam morderczym głosem. Dobrze wiedziała, że nie żartuję. 
-Oh no spokojnie, przecież wiesz, że nie tykam facetów, którzy Ci się podobają – uśmiechnęła się, a po chwili dodała – Poza tym.. on mi się wcale nie podoba. Jakiś taki gejowaty i gruby – po czym wybuchła niepohamowanym śmiechem, a ja rzuciłam w jej stronę niesamowicie mordercze spojrzenie.
-Popatrz na Twojego Starego. On to jest dopiero gruby – odpowiedziałam i zaczęłam się śmiać.
-Może i jest gruby. Ale ma niesamowity charakter i jest słodki – powiedziała rozmarzonym tonem.
-Charakter?! Skąd Ty wiesz jaki on ma charakter – wykrzyczałam. Przecież my ich prawie w ogóle nie znałyśmy. Nie miałyśmy pojęcia jacy są naprawdę. 
-Przeczucie – odpowiedziała krótko Karolina, a za chwilę dodała – Chodźmy, zaraz się zaczyna mini disco. Poobserwujemy DJ – dodała z cwanym uśmiechem i zawróciłyśmy do amfiteatru. 
Czasami naprawdę nad nią nie nadążałam. Była wszędzie. Z każdym znalazła wspólny język. Nawet z takimi Turkami. Byłyśmy zupełnie inne, a mimo wszystko byłyśmy i zawsze będziemy najlepszymi przyjaciółkami. Karolina zawsze miała powodzenie u chłopaków, a ja nigdy nie umiałam zrozumieć, dlaczego tego nie wykorzystuje. To znaczy wykorzystuje, ale tylko na chwilę. Nigdy nie była w poważnym związku. Nigdy się nie zakochała, mimo tego, że teraz jest z chłopakiem pół roku, dobrze wiem, że ona go nie kocha, pomimo tego, że mówi, iż jest inaczej. Karolina zawsze lubiła spędzać czas z chłopakami, a oni wręcz za nią przepadali, naprawdę nie rozumiem dlaczego. Latali za nią, mimo tego, że była dla nich złośliwa, chamska i wulgarna. Oni i tak oddali by za nią życie, a ona miała to dosłownie gdzieś. Co ze mną? Ehh. Wiem, że nigdy o nim nie zapomnę. Pierwsza miłość, niewiele osób o nim wie. Nawet tutejsi animatorzy nie sprawili, że o nim zapomniałam. Kiedy tak rozmyślałam, nawet nie zauważyłam, że dotarłyśmy już do amfiteatru. Zatańczyłyśmy parę razy, najstarszy z animatorów, chyba ich szef, przedstawił wszystkie dzieci i nas, po czym zaczęło się show.

-Cameraman are you ready?
-Wait, wait..
-What wait?! Shut up!

Z ręką na sercu mogę przyznać, że było to najlepsze show jak dotąd. Wraz z Karoliną śmiałyśmy się tak bardzo, że wpadłyśmy do kwiatków, a łzy spływały nam ciurkiem po policzkach. Dobrze widziałam jak Ken na mnie patrzył. Uśmiechał się i czasami puszczał oczko w moją stronę, natomiast Karoliny Stary nie odrywał od niej wzroku, patrzył się na nią, a ona? Ona nawet na niego nie spojrzała. Patrzyła na wszystkich tylko nie na niego. Czasami naprawdę nie rozumiem jej zagrywek. Po show poszłyśmy i posiedziałyśmy trochę z moim bratem i Natalią. W te wakacje nie spędzałyśmy zbyt dużo czasu razem, tyle się tu działo, że po prostu nie miałam czasu na rozmowy z nią.
Tak mijały dni. Codziennie rano grałyśmy w siatkówkę, potem topiłyśmy się z Kenem i Karoliny Starym w waterpolo, kolacja, mini disco i show. Może wydać się nudne, ale dla nas każda sekunda spędzona z nimi była niesamowita. Mogłam spokojnie stwierdzić, że były to najlepsze wakacje w moim życiu. Wtedy wydawało mi się, że lepszych już nie będzie. Dni mijały szybko, nawet nie obejrzałam się, a już był nasz ostatni dzień. Wyjazd z hotelu 22.40. Najgorsza godzina i najgorszy dzień w moim życiu. Bardzo nie chciałam stamtąd wyjeżdżać.
-Nie przejmuj się – powiedziała Karolina i podała mi fante – Mam przeczucie, że jeszcze ich nie raz spotkamy – dodała i uśmiechnęła się. Taak.. Karolina i jej przeczucia. Czasem się jej bałam. Kiedy mówiła, że ma przeczucie, że kogoś spotkamy, po niecałej godzinie spotykałyśmy tą osobę. Czy może tym razem się myli?
-Taak, dobrze wiesz, że nigdy ich już nie zobaczymy – odpowiedziałam smutno, gdyż nie chciałam wierzyć w słowa dziewczyny. 
-Karolina! Ewelina! – usłyszałyśmy krzyk za sobą. To Karoliny Stary przyszedł, żeby zabrać nas na mini disco. Szedł uśmiechnięty od ucha do ucha, aż zobaczył nasze bagaże – Are you leaving? – zapytał ze smutną miną.
KAROLINA
Nie mogłam na to patrzeć. Na jego twarz, taka smutna, zawiedziona.
-Yeah we’re leaving  at 10.40 – odpowiedziałam i spuściłam głowę. Poczułam, że przytula mnie mocno do siebie, a mi kolana się ugięły. Odsunął się ode mnie i posłał mi uśmiech. Ten uśmiech, który od drugiego dnia naszych wakacji towarzyszył mi niemal bez przerwy –Come mini disco has just started –objął mnie w pasie i skierowaliśmy się w stronę amfiteatru. Obróciłam się, żeby zobaczyć co z Eweliną, kiedy zobaczyłam ją idącą za nami z wielkim bananem na buzi. Posłałam jej uśmiech i odwróciłam się.
-How long do you stay here? – zapytałam, bez większego namysłu. Jakoś chciałam po prostu wiedzieć, nic nie planowałam. Na co on wybuchł śmiechem.
-Do you wanna come here this year one more time? – zapytał mnie na co ja tylko zaczęłam się śmiać i odpowiedziałam, że oczywiście nie, chciałam tylko wiedzieć –Well I stay here till October – odpowiedział, na co ja tylko się uśmiechnęłam i usiadłyśmy przy ławkach. Gdy mini disco się skończyło, nie było żadnego przedstawienia, tylko bingo. Poszłyśmy do baru zająć stolik. Siedziałyśmy z Eweliną, gdy dołączyła do nas Natalia i brat Eweliny. Wszyscy siedzieliśmy tak ze smutnymi minami, praktycznie nie odzywając się do siebie. 
-Już 22.20. Musimy iść bo wasi rodzice się pewnie niecierpliwią – już cała nasza czwórka miała się kierować w kierunku lobby, kiedy wpadłam na pewien pomysł – Może się z nimi pożegnamy? – zaproponowałam, na co reszta wyraziła zgodę. Oczywiście to ja musiałam pierwsza podejść. Gdy tylko Ken nas zobaczył, oderwał się od telefonu i odeszliśmy od baru mijając Mojego Starego, któremu pomachałam i uśmiechnęłam się smutno. Mężczyzna zerwał się z miejsca i popędził za nami. Staliśmy tak z boku baru, było tam ciszej.
-Well so this is goodbye I guess – powiedziałam smutno i spuściłam głowę. Zdziwiło mnie zachowanie mojego animatora.
-Yeah.. so goodbye and  have a nice trip – odpowiedział smutny, obrócił się i poszedł. Nie przytulił mnie, nic. Po prostu poszedł sobie. Odwróciłam się w stronę Kena, który od razu mnie przytulił, życzył miłej podróży i powiedział, że ma nadzieję, że jeszcze nas zobaczy. 

Siedziałyśmy w autokarze. Smutne, widziałam, że Ew prawie płakała. Zgubiliśmy rezydentkę w jednym z hoteli. Nie za bardzo wiedziałam co się działo. Chciałam być już jak najdalej stąd. Chciałam być już w domu i zapomnieć o nim. 
-Ja? Zakochana? Przecież to niemożliwe – szepnęłam do siebie, kiedy już siedzieliśmy w samolocie, zamknęłam oczy i w momencie zasnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz