Następnego dnia, szczęśliwe popędziłyśmy na basen. Rozłożyłyśmy się na leżakach i poszłyśmy do baru po coś o picia. Gdy tylko doszłyśmy do baru, zaczęło się.
-Karolinaaaaaa! – usłyszałam długi, niski krzyk. Przestraszona spojrzałam na przyjaciółkę i odwróciłam się w kierunku, skąd dobiegło mnie wołanie. Zobaczyłam tam mojego animatora, który szczerzył się w moją stronę od ucha do ucha, przystojnego kolegę, który patrzył na nas podczas posiłków i znacznie starszego od nich mężczyznę. Zdezorientowana zrobiłam minę pod tytułem „What the fuck”, co tylko rozbawiło tamtejsze towarzystwo.
– Kaarolinaaa – powtórzył wołanie, a ku mojemu przerażeniu krzyk wydobył się z ust najstarszego z nich. Popatrzyłam na Ewelinę z głupią miną i zaczęłam podchodzić do naszych nowych znajomych. Ku mojemu jeszcze większemu przerażeniu najstarszy z nich rozwarł ręce w taki sposób jakby chciał mnie przytulić, więc grzecznie podeszłam i przytuliłam go posyłając wystraszone spojrzenie najmłodszemu z nich, który momentalnie wybuchł niepohamowanym śmiechem. Ew też go przytuliła, a on zaczął nam zadawać pytania, skąd jesteśmy, ile mamy lat i czy podoba nam się Turcja. Oczywiście to ja musiałam odpowiadać na wszystkie pytania, gdyż moja przyjaciółka stała za mną i nie raczyła się odezwać. Po krótkiej wymianie zdań grzecznie się pożegnałyśmy, wzięłyśmy napoje i poszłyśmy na leżaki.
-Ale Cię obcinał – szepnęła mi do ucha Ewelina, na co ja posłałam jej tylko pytające spojrzenie –no ten animator, co Ci się wczoraj spodobał. Nawet nie wiesz jak się ładnie do Ciebie uśmiechał! A Ty jak zwykle nawet na niego nie spojrzałaś! – dodała i zaczęła się niepohamowanie śmiać.
Zignorowałam jej docinki i zaczęłam szukać mojego ipoda w torebce. Kiedy go znalazłam i podniosłam głowę moim oczom ukazał się on. Przystojny, wysoki, czarne włosy i niesamowity uśmiech.
-Ewi! Ewi! Ja się duszę o matko! – i tutaj zaczęłam się naprawdę dusić. Pierwszy raz w życiu widziałam tak przystojnego faceta. Na oko miał może 19lat. Popatrzyłam na przyjaciółkę, która jak zwykle nie ogarniała co się dzieje i patrzyła na mnie jak na debila. Bez słowa pokazałam jej palcem animatora. Tak, to musiał być animator. Widziałam jak wita się z pozostałymi, a potem poszedł na dj-kę i włączył muzykę. Kiedy Ewelina go zobaczyła, jej również szczęka opadła.
-Maaatko.. Jakie ciastko! – zaczęła się drzeć i wychylać, żeby go dobrze obejrzeć.
-Ewelina! Zachowuj się! Siadaj normalnie! Obciach robisz! – skarciłam moją przyjaciółkę po czym zaczęłam się śmiać i dodałam – Cóż.. Te wakacje może wcale nie będą takie nudne.
Po niecałych trzydziestu minutach zaczęły się animacje. – Volayball time! – krzyknął ktoś do mikrofonu. Jak się okazało był to „mój” animator.
-Ewelina! Idziemy! – krzyknęłam uradowana, widząc że tata przyjaciółki i jego kolega są już gotowi do gry.
-Nie ma mowy! Dobrze wiesz że nie umiem grać! – odpowiedziała zła i założyła ręce na piersi. Odpowiedziałam jej uśmiechem. Tak. Siatkówka. Dobrze wiedziałam że ona nie cierpi tej gry. Ja też, ale była to możliwość do nawiązania bliższego kontaktu z animatorami i poznania ich imion. Zauważyłam jak dwójka z animatorów podchodzi do nas jeden wyciągnął Ewelinę i wrzucił ją do basenu, a drugi podszedł do mnie, rzucił swoim nieziemskim uśmiechem w moją stronę i wziął mnie na ręce.
-Come baby, it’s volayball time – krzyknął zadowolony i zanim się spostrzegłam wskoczył ze mną do wody. Była tak okropnie zimna, że chciałam go utopić, za to co mi zrobił, ale gdy tylko zobaczyłam jego twarz uśmiechnęłam się od ucha do ucha i podpłynęłam w stronę siatki.
EWELINA
-Boże jak ja nie cierpię tej gry – szepnęłam do siebie i z wymuszonym uśmiechem próbowałam udawać, że umiem grać, aż do momentu kiedy oberwałam piłką w twarz. Już miałam się wydrzeć, bo byłam pewna, że to mój durny brat to zrobił, lecz kiedy się odwróciłam zobaczyłam animatora, który podpłynął do mnie i zaniepokojony zapytał czy wszystko ze mną w porządku.
-Yeah, I’m ok. – odpowiedziałam i spojrzałam mu w oczy. Te oczy. Na pewno nigdy ich nie zapomnę. Duże czekoladowe, ciemne oczy i długie rzęsy. Te iskierki w oczach i jego uśmiech. Na moment zastygłam i zapomniałam o świecie, ale kiedy drugi raz oberwałam piłką wróciłam do rzeczywistości.
_____________________________
-Karolina, Ewelina! Idziemy na obiad, zajmiemy wam miejsce – powiedziała moja mama i wszyscy poszli na obiad, kiedy my suszyłyśmy się na słoneczku.
-Wiesz kto jest teraz na obiedzie? Siedzi przy tym stoliku co zwykle i czeka na nas? – powiedziała Karolina z uśmiechem. Nie zrozumiałam na początku o czym mówi, w ogóle jej nie słuchałam. Wciąż myślałam o tych czekoladowych oczach - Ew! Ocknij się! On tam jest i czeka na nas! – krzyknęła dziewczyna. Kiedy dotarło do mnie co mówi od razu zaczęłam się ubierać i poganiać przyjaciółkę. Kiedy wpadłyśmy do restauracji od razu go zauważyłam. Siedział przy stoliku na zewnątrz. Żółta, neonowa koszulka na ramiączkach, białe spodenki i czarne okulary. Przechodząc obok niego uśmiechnęłam się do niego najpiękniej jak potrafiłam, a on odwzajemnił uśmiech.
-Cały czas się na nas patrzy – poinformowała mnie Karolina, gdyż ja siedziałam do niego tyłem. Z nerwów nie mogłam widelcem trafić do buzi, aż tak mi się ręka trzęsła. – Ktoś do niego podszedł – relacjonowała przyjaciółka – Ehh poszedł – powiedziała ze smutkiem w głosie, na co ja popatrzyłam na nią wymownie – No co?! Ładny jest i tyle.. przecież wiem że na niego lecisz.
-Na kogo leci? – podeszła do nas Natalia i zaczęła wypytywać.
-Na nikogo! – krzyknęłyśmy chórem, a ona uśmiechnęła się krzywo, wzruszyła ramionami i poszła w przeciwną stronę. Wybuchłyśmy śmiechem i poszłyśmy opalać się na leżaki. Do godziny 15 nie było co robić, ponieważ animatorzy mieli przerwę. Chciałam o nich porozmawiać z przyjaciółką, ale widziałam, że Natalia cały czas stara się podsłuchać. Czas ciągnął mi się niemiłosiernie, aż zobaczyłam, że w końcu animatorzy schodzą na basen. Najpierw był czas na water gymnastic, a potem nadszedł czas na waterpolo. Popatrzyłam ile osób idzie zagrać i ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam samych ogromnych facetów, więc wraz z przyjaciółką zrezygnowałyśmy z udziału w grze. Kiedy mieli już rozpocząć zobaczyłam jak ten starszy animator podchodzi do Karoliny i bierze ją na ręce i wskakuje z nią do wody. Zrobiło mi się smutno, że do mnie też nie podszedł, ale w tym momencie zobaczyłam moje ciastko pędzące w moją stronę, nie zdążyłam schować nawet mp4, ponieważ wziął mnie na ręce i nawet nie spostrzegłam się, a już byłam w zimnej wodzie.
-Polska vs Other Countries – krzyknął ten starszy animator. Nawet nie wiedziałam, że w tym hotelu jest tylu polaków. Kiedy stałyśmy z Karoliną z boku, nie wiedząc co ze sobą zrobić usłyszałam tylko krzyk przyjaciółki i animatora, który trzymał jej nogę wysoko nad wodą, a cała reszta jej ciała była pod wodą. Zaczęłam się niepohamowanie śmiać, kiedy nagle poczułam jak coś wielkiego i ciężkiego wskoczyło mi na plecy. Okazało się, że był to mój słodziak z restauracji. Wszyscy w czwórkę przestaliśmy zwracać uwagę na grę. Topiliśmy się, wskakiwaliśmy na siebie i śmialiśmy się w niebogłosy. Nawet nie zauważyłam kiedy inni ludzie przestali grać.
KAROLINA
-Karolina! Kiss me! – usłyszałam za moimi plecami i znieruchomiałam. Powoli się obróciłam i zobaczyłam, że stoi tam mój animator. – Kiss me –powtórzył, a ja stałam dalej z głupią miną. – If you kiss me I’ll kiss Kaan – krzyknął uradowany i wyszczerzył się.
-Ee.. on the cheek? – zapytałam lekko zdezorientowana. Na co on odpowiedział mi śmiechem i powiedział że nie. Czułam na sobie spojrzenie Eweliny, animatora i tego Kena czy jak mu tam. – Noo.. I can’t, I’m sorry. – obróciłam się i podpłynęłam do krawędzi basenu, aby wyjść i uciec stamtąd.
EWELINA
-Haha głupia! Mogłaś się z nim całować – podbiegłam do Karoliny i zaczęłam się śmiać z jej głupiej miny.
-Dobrze wiesz, że jestem z Maćkiem, nie będę go zdradzać – odpowiedziała lekko zdenerwowana, więc już nie drążyłam tematu i poszłyśmy do pokoju.
Kiedy się już wykąpałyśmy zaczęłyśmy rozmawiać o tym co działo się w ciągu dnia, aż wpadłyśmy na pomysł, żeby ich jakoś nazwać. Jako, że nie miałyśmy pojęcia jak się nazywają wpadłyśmy na pomysł, że wymyślimy im przezwiska.
-Na tego Twojego wołają jakoś Ken czy coś takiego – powiedziała Karolina.
-A tego Twojego nazwiemy „Twój Stary” bo jest stary! – krzyknęłam zadowolona, na co Karolina popatrzyła na mnie morderczym spojrzeniem.
-Wcale nie jest taki stary! – odpowiedziała oburzona – Tego najładniejszego nazwiemy DJ, bo on ciągle puszcza piosenki i jest jeszcze ten brzydki, który jest na animacjach za miśka przebrany.
-Taak.. Tego nazwiemy po prostu Misiek. Ahh mój Ken – powiedziałam rozmarzona i przypomniałam sobie o jego oczach.
-Jasne! Ja biorę Mojego Starego, to chyba oczywiste i DJ! – krzyknęła przyjaciółka.
-Nie ma takiej opcji! – krzyknęłam – Dlaczego Ty masz mieć dwóch? – dodałam obrażona.
-Bo Mój Stary leci na mnie, to widać, no a Dj ja pierwsza zobaczyłam – powiedziała Karolina, na co ja tylko burknęłam pod nosem, że wcale nie jest taki ładny i w takich nastrojach poszłyśmy na kolacje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz