sobota, 21 września 2013

Rozdział 6

Następnego dnia, niewiele się działo, ponieważ w sobotę animatorzy mieli czas wolny i dopiero pojawiali się na wieczornych animacjach. Strasznie nam się nudziło, więc postanowiłyśmy przejść się na plażę. Gdy tylko tam dotarłyśmy Ewelina zeskoczyła z pomostu wprost do morza, natomiast ja miałam pewne obiekcje co do istot morskich, więc posiedziałyśmy tam pięć minut i zawróciłyśmy do hotelu. Gdy wychodziłyśmy pod stromą górę usłyszałyśmy, że zbliża się za nami samochód więc zeszłyśmy na bok. Ew szła bardziej od ulicy i nagle usłyszałam głośne plasknięcie. Dosłownie. Nie za bardzo wiedziałam co się stało, popatrzyłam na Ew, która wydała z siebie krótki krzyk, złapała się za tyłek, a potem na samochód, z którego wystawała czarna czupryna Geja. Na jego buzi malował się jego szczery, śliczny, boski uśmiech. Gdy tylko dotarłyśmy do hotelu, Fatih, czyli tata Kaana, Kaan we własnej osobie oraz Burak wybuchneli niepohamowanym śmiechem na widok obrażonej Eweliny. -Heey Ew! How’s your pupa? Ok? – zapytał Fatih, dusząc się ze śmiechu. Na co Ew jedynie minęła ich bez słowa. Udawała obrażoną, ale i tak wszyscy wiedzieli, że tylko udaje. Wieczorem poszłyśmy wcześnie spać, ponieważ następnego dnia miałyśmy jechać na wycieczkę statkiem. Około 10 wyjechaliśmy z hotelu, żeby potem dojechać małym busem do portu, z którego wypływał nasz statek. Już na samym początku wiedziałyśmy, że to był bardzo zły pomysł, żeby tam pojechać. Załoga statku składała się z czterech starych gości i jednego dwudziesto paro letniego chłopaka, który od razu mi i Ew wpadł w oko. Na zewnątrz statku nie było miejsca, więc zajęłyśmy stolik przy barze. Widać było że nasza obecność bardzo odpowiadała tamtejszej załodze. Podchodzili do nas, zagadywali. Byli strasznie obleśni. Jeden nawet wziął Ew na ręce i kazał mi robić zdjęcia, więc jak najszybciej zrobiłam im to głupie zdjęcie, tylko po to żeby jak najszybciej puścił moją, przerażoną przyjaciółkę. Po paru minutach stanęliśmy na środku morza. Był to dla nas czas wolny, gdzie mogliśmy skakać z łódki wprost do morza, nurkować i pływać. Gdy tylko wskoczyłyśmy do wody, załoga łódki zaczęła za nami pływać i wydurniać się, co po prostu nas przeraziło, więc szybko wróciłyśmy na pokład. Po paru minutach wszyscy wrócili na łódkę i mieliśmy skierować się ku portowi, gdzie mieliśmy mieć trzydzieści minut wolnego, na zakup jakiś pamiątek. Bardzo nas to ucieszyło gdyż chciałyśmy się stamtąd jak najszybciej wyrwać. -Wreszcie stąd uciekniemy – rzuciła w moją stronę Ew – mam już naprawdę dość ich wszystkich i chcę jak najszybciej znaleźć się w hotelu. Gdy zadowolone, wychodziłyśmy z łódki usłyszałyśmy krzyk. -Ewelina! Karolina! Wait! We go with you – usłyszałyśmy, a ja zamarłam i spojrzałam przerażona na Ewelinę. -To się nie dzieje naprawdę – powiedziałam z rozkojarzoną miną – uciekamy! Już zrobiłyśmy parę kroków, kiedy dwóch starych, obleśnych facetów dogoniło nas. Jeden objął mnie, drugi Ew i zaprowadzili nas w kierunku plaży publicznej. Nim spostrzegłyśmy się jeden z nich dał Ewelinie do torby papierosy i telefon, odłożył ją na leżak a nas wzięli na ręce i weszli z nami do wody. Po chwili rozmowy z gościem, który mnie cały czas trzymał na rękach z niepokojem zauważyłam, że oddalamy się coraz bardziej od brzegu. Nigdzie nie mogłam znaleźć mojej przyjaciółki, co strasznie mnie wystraszyło. Po paru chwilach szukania jej zobaczyłam, że siedzi na leżaku. Sama. Bez faceta z łódki. Od razu powiedziałam, że idę zobaczyć co z nią. Popłynęłam szybko w stronę brzegu. -Ew, wszystko dobrze? – zapytałam lekko zaniepokojona. -Ten facet włożył mi rękę pod majtki! – krzyknęła oburzona przyjaciółka, co wcale nie było śmieszne, ale widząc jej oburzoną minę, nie mogłam się powstrzymać od głupiego uśmiechu. -No i co się stało? Walnęłaś go? – zapytałam. -Nie. Odepchnęłam go i powiedziałam że wychodzę, on wziął swoje rzeczy z mojej torby i poszedł – wzruszyła ramionami, chwyciła swoją torbę, po czym dodała – my też już lepiej chodźmy. Odpłyną bez nas. -Masz racje – odpowiedziałam i szybkim krokiem udałyśmy się w stronę łódki, omijając szerokim łukiem dwóch facetów, którzy chcieli nas zgwałcić w morzu. Na szczęście po tym incydencie, żaden z nich się do nas nie odzywał, więc myślałyśmy, że byłyśmy bezpieczne. Znowu wypłynęliśmy na środek morza, aby zakotwiczyć statek i znowu móc popływać. Tym razem gdy wraz z Ew pływałam nieopodal łódki podpłynął do nas najprzystojniejszy z całej załogi. -Hi, my name is Hakan – przedstawił się chłopak -Hi, my name’s Karolina and this is my friend, Ewelina – grzecznie odpowiedziałam. Hakan zaprowadził nas pod dziób łódki, gdzie była powieszona lina, której od razu się chwycił i przyciągnął do siebie Ew, która zamiast swojego normalnego zaciszu, zrobiła minę, której w ogóle nie rozumiałam. Wyrwała się z uścisku Hakana, który momentalnie mnie przycisnął do siebie. Od razu wiedziałam o co chodziło Ewelinie. On próbował ją, tak jak mnie teraz nadziać na swojego małego przyjaciela przez stroje kąpielowe. Wybuchęłam niepohamowanym śmiechem i chciałam szybko uciec, ale Hakan chwycił moją twarz obrócił w swoją stronę i wsadził mi język do buzi. Dosłownie. Zaatakował mnie swoim językiem. Odwróciłam się i szybko wbiegłam na łódkę. W tamtym momencie jedyne czego chciałyśmy to wrócić do hotelu. -Przysięgam. Jeśli Emre będzie chciał nas wziąć do klubów to powiem mu, że nie jedziemy nigdzie bo ja się boję Turków – pamiętam jak śmiertelnie wierzyłam w te słowa. -Tak! Ja to samo! Nigdzie nie jadę! Jeszcze nas gdzieś zgwałcą – odpowiedziała Ew. -Eh.. no z drugiej strony, to Emre mógłby mnie zgwałcić.. Nie miałabym nic przeciwko – odpowiedziałam rozmarzonym tonem, na co, przez ułamek sekundy Ewelina popatrzyła na mnie z zniesmaczoną miną, po czym dodała -Taak. Kaan też mógłby mnie zgwałcić – na te słowa obie wybuchłyśmy śmiechem. Ku naszemu zadowoleniu zbliżałyśmy się do portu, w którym czekał na nas autokar do hotelu. Wyskoczyłyśmy z łódki pierwsze, nie żegnając się z nikim. Po prostu chciałyśmy wrócić jak najszybciej do hotelu. Podróż nie zajęła wiele, około 10 minut. Pobiegłyśmy szybko do naszego pokoju i zatrzasnęłyśmy drzwi. -Ja nie chce już żadnych wycieczek poza ten hotel – powiedziała Ewelina po czym rzuciła się na łóżko.

niedziela, 15 września 2013

Rozdział 5

Kiedy schodziłyśmy po schodach do restauracji nerwowo zerkałam na Ewelinę. Widziałam, że sama się denerwuje i wyciąga głowę, żeby sprawdzić czy może któryś z animatorów jest na Sali. Trzęsącymi się rękami nakładałyśmy byle co na talerz, by po chwili zacząć szukać stolika. Kiedy przechodziłyśmy obok jednego ze stolików, zobaczyłam mężczyznę, który pochylał się nad ludźmi, siedzącymi przy stoliku i coś im tłumaczył. Nie minęła sekunda, a już wiedziałam kto to był. Był to Mój Stary. Niewiele myśląc zaczęłam biec, z pełnym talerzem jedzenia przed siebie, zostawiając Ewelinę daleko w tyle. Dziewczynie trochę zajęło, żeby zorientować się dlaczego uciekłam, ale gdy tylko zobaczyła animatora uciekła za mną. Wyszłyśmy na taras, pamiętam jak bardzo trzęsły mi się ręce z podniecenia, spojrzałam na nie, jakbym chciała je uspokoić spojrzeniem, a kiedy podniosłam głowę zobaczyłam Geja, który gdy tylko nas zobaczył uśmiechnął się i zaprosił gestem ręki do siebie. Pamiętam jego zdziwioną minę, a potem boski uśmiech, który tak często gościł wtedy na jego twarzy. Niepewnym krokiem zaczęłyśmy iść w jego stronę, jako że Ewelina szła przede mną i nie zauważyła animatora popchnęłam ją w jego stronę, a ta stanęła parę kroków przed nim. Bałam się że upuści talerz , który nieporadnie starała się utrzymać w rękach. Położyłyśmy nasze talerze na pierwszym lepszym stoliku, by po chwili przytulić się do Kaana. -What are you doing here!? – krzyknął ucieszony i obdarował nas swoim szczerym uśmiechem. Nie znałam go dobrze, ale wiedziałam, że on jak nikt inny ma wiele „fałszywych” uśmiechów. -We are… - zaczęłam odpowiadać, ale nie zdążyłam dokończyć, gdyż usłyszałam tak dobrze znajomy głos, za którym tęskniłam prawie 2 miesiące. -Karolina!! Ewelina!! – nie musiałyśmy się obracać, żeby wiedzieć kto to. Już po chwili widziałam jak mój animator przytula Ewelinę, która ze szczęścia prawie zemdlała. Obdarowałam ją tylko spojrzeniem pt. „Tknij go jeszcze raz, a umrzesz”. Na co Ew wyszczerzyła się tylko w moją stronę, a na mnie rzucił się Mój Stary, który miał na imię Emre, teraz już wiedziałam jak się nazywa, bo przecież znalazłam go na fb. -Are you alone? – zapytał mój animator z wyraźną nadzieją w głosie, na co ja lekko uśmiechnęłam się. -No, we are here with my mum and my brother – odpowiedziałam z uśmiechem. Moja mama była niesamowita. Dobrze wiedziałam, że będziemy mogły robić z Ew co tylko będziemy chciały, a ona nie będzie nas pilnować. -Really? Where are they? – zapytał, na co ja tylko wskazałam mu palcem w kierunku mojej mamy. -Heey! Mama! I’m a boyfriend of your daughter! – krzyknął w jej kierunku, a ja chciałam zapaść się wtedy pod ziemie. Wszyscy na mnie spojrzeli. Nawet moja mama, która kompletnie nie umie angielskiego, musiała zrozumieć słowa, które padły z tych boskich ust, wypowiedziane tym boskim głosem. Kaan chciał nas zaprosić do siebie do stolika, ale głupio mi było zostawić mamę i brata samych więc grzecznie odmówiłyśmy i chwiejnym krokiem udałyśmy się do stolika, przy którym siedziała moja mama wraz z bratem. -Nie wiem czy byłabym w stanie cokolwiek zjeść przy nim – usłyszałam głos Eweliny na co tylko przytaknęłam, gdyż nie byłam w stanie wydusić słowa. Czułam jak policzki mnie pieką od rumieńców. -Czy wy od razu musicie robić wokół siebie zamieszanie? –zapytała moja mama po czym wybuchła śmiechem widząc nasze miny. -Proszę uwierzyć. My naprawdę się o to całe zamieszanie nie prosimy – odpowiedziała Ew, a ja tylko spojrzałam w swój talerz i zaczęłam w nim bezmyślnie grzebać. Kiedy wszyscy skończyli jeść udaliśmy się do recepcji po pokoje, które natychmiast dostaliśmy. Gdy tylko weszłyśmy do pokoju zaczęłyśmy się przygotowywać do wyjścia na basen. -Nie wzięłam klapek! – krzyknęłam na co Ew wzruszyła ramionami i weszła do łazienki. -Na pewno gdzieś są – odpowiedziała spokojnym tonem – Daj mi chwilę, tylko umyję buzie i je znajdę – kiedy wróciła po niecałych trzydziestu sekundach cała zawartość mojej walizki leżała na podłodze. -Karolina! – krzyknęła, po czym wybuchła niepohamowanym śmiechem – zostawiłam Cię tylko na chwilę, a Ty tu taki burdel robisz! -No bo nie wzięłam klapek! – odpowiedziałam jej zła. -Tych klapek? – zapytała i wyjęła je z mojej walizki. -Tak! Dokładnie tych! – krzyknęłam uradowana i wyszczerzyłam się w jej stronę. – Dzięki. -Ehh.. nie ma za co. – odpowiedziała i zaczęła się przebierać. Po 15 minutach byłyśmy gotowe, po drodze wstąpiłyśmy do pokoju mojej mamy, żeby poinformować ją, że idziemy na basen. Kiedy tam dotarłyśmy nie spotkałyśmy nikogo, ponieważ animatorzy mieli o tej godzinie przerwę. Spokojnie rozłożyłyśmy się na leżakach, zajęłyśmy miejsca dla mojej mamy i brata, nasmarowałyśmy się olejkami i zaczęłyśmy się wylegiwać się na słońcu. Po półtorej godzinie Ew kopnęła mnie w bok. Dosłownie. Kopnęła. -Patrz kto idzie – szepnęła mi na ucho. Na co ja spojrzałam w bok i zobaczyłam Dj’a, jego prawdziwe imię, jak dowiedziałam się z facebooka to Turkiz. Tak strasznie mi się wtedy podobał. Jego wygląd zapierał mi dech w piersi. Był niesamowicie przystojny. Chłopak spojrzał w naszą stronę i pomachał nam. Nie miałyśmy z nim wtedy bliskich kontaktów więc tylko odmachałam (z podniecenia ledwo podniosłam wtedy rękę, gdyż tak mi się trzęsła) i spojrzałam na Ew. -Jest trzecia, zaraz zaczną się schodzić – powiedziałam do przyjaciółki, na co ta przytaknęła i patrzyła w kierunku, z którego mieli nadejść animatorzy. Wszyscy animatorzy po chwili pojawili się na basenie. Był wśród nich też nowy animator, którego nie znałyśmy wcześniej, ale widziałam go na facebook’u i wiedziałam, że ma na imię Burak, co wydawało mi się wtedy dość śmieszne. -We are gonna start our crazy waterpolo! Everybody jump into the pool – usłyszałam najcudowniejszy głos na świecie i mimowolnie się uśmiechnęłam. -Gramy Ew? – zapytałam przyjaciółki. -No jasne, że gramy! Ale muszą po nas przyjść – dodała z cwanym uśmiechem. -Where are my two lovely girls?! – usłyszałam, a w momencie serce mi stanęło. Bałam się, sama nie wiem czego? Może tego, że wywoła inne imiona? Może tego, że ma tu już inną dziewczynę, a o mnie zapomni? Tak bałam się cholernie. Myślałam, że zaraz zwymiotuje, albo dostanę zawału. Tysiąc myśli przeleciało mi przez głowę w tą krótką chwilę, którą potrzebował na nabranie oddechu. – Ewelina and Karolina?! – krzyknął do mikrofonu, a ja odetchnęłam z ulgą i pomachałam w jego stronę z wielkim uśmiechem na twarzy. Po chwili on i Kaan przyszli po nas by jak zwykle wrzucić nas do tej zimnej, okropnej wody, ale jak tu się na nich gniewać? Gra toczyła się jak zwykle. Wszyscy grali, a nasza czwórka topiła się z boku. Tak naprawdę ta gra powinna nazywać się waterporno, no ale cóż, nie wnikajmy w to, gdzie nasze i ich ręce lądowały. Kiedy gra skończyła się Emre wraz z Kaanem wpadli na genialny pomysł, a mianowicie rzucanie moją skromną osobą. Tak. Rzucanie. Stanęli od siebie w niewielkiej odległości i zaczęli rzucać moją skromną osobą w swoją stronę. Podczas gdy ja darłam się w niebogłosy moja mama leniwie podniosła głowę, zobaczyła co się dzieje, stwierdziła, że nic mi się nie może stać i zaczęła opalać się dalej. Uwielbiam tą kobietę. Mniej więcej tak nam minął dzień. Po kolacji przechodziłyśmy obok basenu i Ewelina opowiadała o tym jak bardzo chciałaby pocałować Kaana, gdy nagle zobaczyłyśmy jak wyżej wspomniany chłopak zmierza w naszą stronę. -Hi girls! – rzucił i uśmiechnął się w naszą stronę. Ja niewiele myśląc rzuciłam. -Ewelina wants to kiss you – te słowa same wyrwały się z mojej buzi i przerażona spojrzałam w stronę przyjaciółki, która zrobiła się czerwona na buzi. -I don’t think she wants it – odpowiedział chłopak z lekkim uśmiechem. -Why not? – zapytała Ew, co bardzo zaskoczyło mnie, Kaana a nawet samą Ewelinę. -So come with me – powiedział, a mnie zostawili samą. EWELINA Kiedy zostawiliśmy Karolinę samą obleciał mnie strach, przez moją głowę przechodziło w tej chwili mnóstwo pytań "co ja mam robić?", "jak mam się przy nim zachowywać?", "co jeśli on mnie nabiera a zaraz powie żebyśmy wracali do mojej przyjaciółki?". Musiałam się jednak wyluzować chociaż było to bardzo ciężkie kiedy koło mnie z tym swoim boskim uśmiechem szedł właśnie on. To było spełnienie moich marzeń, wiedziałam, że teraz już nie mogę się wycofać, nie mogę i nie chcę. Po chwili znaleźliśmy się na dyskotece, gej usiadł na jednej z kanap i poklepał miejsce koło siebie, dając mi tym znak abym usiadła tuż koło niego. Serce waliło mi jak oszalałe, nie wiem co mnie opętało ale zamiast zająć miejsce koło niego usiadłam po drugiej stronie kanapy. Brawo Ewelina! Tylko Ty możesz być tak głupia - pomyślałam. Mój towarzysz zrobił dziwną minę ale po chwili przysunął się do mnie. Z wrażenia aż zaschło mi w gardle. Po chwili przysunął się do mnie i delikatnie musnął moje usta, stado motyli odezwało się w moim brzuchu. Gej widząc jednak, że nie protestowałam pocałował mnie już bardziej namiętnie. Byłam strasznie szczęśliwa, nie mogłam uwierzyć że to na prawdę się dzieje. Po chwili poczułam jak próbuje rozpiąć mi spodnie jednak nie pozwoliłam mu na to. Oderwał się od moich ust i zapytał mnie "do jakiego etapu doszłaś z facetem?", nie powiem bardzo mnie to pytanie zmieszało odpowiedziałam mu tylko, że do seksu nigdy nie doszło. Na jego twarzy malowało się zdziwienie i rozczarowanie? No tak, przecież on chciał mnie przelecieć a moje dziewictwo najwyraźniej sprawiało mu problem. Po chwili zamyślenia znów poczułam jak mnie całuje, jego ręka powędrowała pod moją bluzkę, tym razem już się nie sprzeciwiałam. Po kilku minutach oderwaliśmy się od siebie i leżeliśmy na kanapie przytuleni, nagle poczułam jak zabiera mi mój telefon modliłam się tylko żeby nie wszedł w galerię gdyż mógłby się trochę zdziwić, że są tam zdjęcia wszystkich animatorów. Odetchnęłam z ulgą, najwidoczniej bardziej zainteresowała go gra w kręgle niż jakie zdjęcia są w moim telefonie. Po krótkim czasie oddał mi telefon i pocałował mnie ostatni raz. Myślałam, że zwariuję ze szczęścia kiedy obdarował mnie swoim uśmiechem. Tak to z pewnością była najlepsza chwila w moim życiu. Wiedziałam, że Karolina pewnie już wyczekuje mnie więc postanowiłam, że wrócę do niej. Powiedziałam tyko do geja, że muszę już iść i poprosiłam aby nie mówił nikomu co się tutaj działo. Obiecał, że nikt się nie dowie a ja miałam cichą nadzieję że właśnie tak będzie. KAROLINA w tym samym czasie. Kiedy Ew zabawiała się z Kaanem, ja nie miałam za bardzo co robić więc poszłam do mojej mamy i brata, którzy siedzieli w lobby. -Karo gdzie zgubiłaś Ewelinkę? – zapytał mój kochany braciszek, a ja zmieszana nie wiedziałam co powiedzieć, więc powiedziałam prawdę. -Całuje się z Kaanem – odpowiedziałam bez namysłu, na co moja mama zrobiła wielkie oczy. -Karolina! Jej tata był policjantem! On mnie zastrzeli przez takie rzeczy! – krzyknęła. Na co ja wybuchłam śmiechem. Gdy tak sobie konwersowaliśmy, podszedł do nas miły facet i zaproponował nam wycieczkę. Była to wycieczka statkiem, zapowiadało się dość fajnie, więc mama zapisała mnie i Ewelinę. Dowiedziałam się tylko, że wycieczka ma być w niedziele, ponieważ przybiegła zdyszana Ewelina i od razu kazała mi iść z nią do pokoju. Już po drodze zaczęła mi opowiadać jak było cudownie. Pamiętam, że nawet nie dotarłyśmy do pokoju, zawróciłyśmy na basen i spotkałyśmy Emre, który zaproponował nam wyjazd do Gumbet, dzielnicy w Bodrum, gdzie są największe dyskoteki. Dobrze wiedziałam, że gdyby nie fakt, że mama Eweliny wyraźnie powiedziała mojej mamie, że absolutnie Ewelina nie może tam iść, nie byłoby problemu. -We can’t. – odpowiedziałam – I mean, I can but Ew cannot because her mother told my mum not to let her go to Gumbet – byłam niesamowicie smutna, gdy to mówiłam. -Well.. I really want to take both of you there. You have to come up with something. Im going to my mother for this weekend so you’ve got time. – powiedział, po czym mrugnął okiem i udał się w stronę amfiteatru. Byłam zła. Na Ew. Na siebie. Na wszystko wokół. Bardzo chciałam tam jechać, nieważne za jaką cenę. Wiedziałam, że muszę coś wymyślić.