niedziela, 27 października 2013

Rozdział 7


Poniedziałek 27 sierpień 2012. Ta data na zawsze pozostanie w naszej pamięci. Nie wiem ile nocy przeżyłyśmy, ale ta z pewnością była najlepsza, niezapomniana i niesamowita. Pełna żartów, śmiechów, pocałunków i uczuć. I chociaż minął rok odkąd to się stało to pamiętam każdą rzecz, która została wypowiedziana, wszystko co się zdarzyło, najmniejsze gesty, głupie docinki, uśmiechy i pocałunki. Do rzeczy. Około godziny 10.30 byłyśmy już na basenie. Gdy znużone dłużącymi dniami leżałyśmy i opalałyśmy się, ja próbowałam wymyślić jak namówić moją mamę na to, żebyśmy mogły jechać do Gumbet. Dobrze wiedziałam, że gdyby mama Eweliny kategorycznie nie zabroniła jej tam jechać, byłoby z górki, ale teraz nie widzę żadnego wyjścia, żeby przekonać moją mamę. A może wcale nie trzeba będzie jej przekonywać? Może po prostu uciekniemy? Niee.. to głupie. Gdybym powiedziała Emre, że uciekamy z hotelu, bez zgody mojej mamy, wyśmiałby mnie i kazał siedzieć na tyłku w hotelu. Może nikomu nic nie mówić? Nie miałam pojęcia co mam zrobić, ale wiedziałam, że tam pojedziemy, nie mogłam sobie odpuścić takiej okazji, takich wspomnień. -Ew jak myślisz? Może uciekłybyśmy? – zaproponowałam, szeptem po cichu, ponieważ moja mama leżała obok. -Zwariowałaś?! Zachowujesz się jak nieodpowiedzialne dziecko! Pomyśl co będzie jak się Twoja mama dowie! Jak chcesz to jedź sama!– Ew jak zwykle ta poukładana i odpowiedzialna wykrzyknęła mi prawdę w twarz. Jestem nieodpowiedzialnym dzieciakiem, który myśli tylko o zabawie. Taa.. Jakbym nie wiedziała. Uśmiechnęłam się krzywo i odwróciłam się. Może faktycznie pojechałabym sama? Przecież Emre się mną na pewno zaopiekuje i gdy tylko o tym pomyślałam uśmiech sam pojawił się na mojej buzi. Nie odzywałyśmy się z Ew do siebie przez cały dzień. Leżałyśmy na leżaczkach i opalałyśmy nasze ciała, ja pogrążona w myślach, z słuchawką w uchu, nie wiele ogarniałam co się dzieje. Do czasu. -Aaaaaaaaaa Karolina! Emre!! – usłyszałam pisk mojej przyjaciółki i od razu popatrzyłam przed siebie. Zobaczyłam go. Czarne, długie spodnie, biały podkoszulek i czarne okulary. Wyglądał zupełnie jak nie on, ale i tak bardzo przystojnie. – Popatrz, jakaś panna koło niego idzie, myślisz, że pojechał z nią do swojej mamy? – słowa wypowiedziane z ust Ew zabrzmiały tak absurdalnie, że wybuchłam śmiechem. -Nie, no co Ty. To tylko animatorka od dzieci. – odpowiedziałam, ale wciąż bacznie ją obserwowałam. Zobaczyłam jak Emre pomachał Kaan’owi, który gdy tylko go zobaczył posłał swój wyszczerz w naszą stronę, a ja udałam, że nie wiem o co chodzi. Kisiel w majtkach. W momencie, wszystkie moje smutki i rozmyślania znikły z mojej głowy, bo przecież ON tu był, więc czym się martwić? Kiedy już zebrałyśmy nasze rzeczy i miałyśmy iść do pokoju zauważyłam Kaan’a, który leży na leżaku i bacznie nas obserwuje. Nie zauważyłam kiedy podbiegli do nas Turkiz i Burak. -Tonight is a playback show and you are taking a part of this show – chwilę zajęło mi przyswojenie słów, które wypowiedział Burak. -Eeee… No – odpowiedziała Ew, po czym wybuchła śmiechem. Jej zadowolenie nie trwało długo, ponieważ Turkiz i Burak wymienili znaczące spojrzenia i w mgnieniu oka dziewczyna wisiała nad taflą basenu. EWELINA Burak trzymał mnie za nogi, a Turkiz za ręce. Bujali mnie tak nad taflą basenu chyba z 5 minut, a dla mnie była to cała wieczność, ponieważ widziałam jak Kaan leży na leżaku, z założonymi na piersi rękami i obrażoną miną. Czyżby był zazdrosny? Rozmyślałam o tym jak cudownie całuje kiedy usłyszałam jak ktoś krzyknął –THREE – a ja poczułam jak spadam w otchłań zimnej i mokrej wody. Gdy tylko się wynurzyłam zaczęłam szukać klapek po całym basenie i zastanawiałam się ile będą schły moje spodenki, aż nagle usłyszałam niepohamowany śmiech mojej przyjaciółki, po czym jej pisk i zobaczyłam jak ucieka do pokoju, a Burak ją goni. Po niecałej minucie zobaczyłam Buraka, który przez ramię miał przewieszoną Karolinę. Miałam dziwne przeczucie że właśnie się uśmiecha bo obserwuje jego zgrabny tyłek ze znikomej odległości. Kiedy wyszłam z basenu Turkiz od razu do mnie podbiegł, chwycił mnie za rękę i zaprowadził w stronę Buraka, trzymał mnie jakbym miała mu zaraz uciec. -Are you gonna sing on playback show? – usłyszałam jak Burak zadaje pytanie Karolinie. -No! – krzyknęła Karolina po czym wpadła do basenu. Kiedy się wnurzyła zaczęła, tak jak ja, szukać klapek po basenie. Podpłynęła do nas, Burak podał jej rękę, żeby pomóc jej wyjść i kiedy wyciągnął ją na brzeg, zadał jej to samo pytanie. Karolina przecząco pokręciła głową, przez co wylądowała w basenie. Sytuacja powtórzyła się jeszcze 3 razy, aż w końcu nie wytrzymałam. -Powiedz mu, że się zgadzasz i będzie z głowy! Potem się coś wymyśli – krzyknęłam znudzona całą tą sytuacją, poza tym ręka, tam gdzie Turkiz mnie trzymał, zaczęła dziwnie pulsować. Była to jedna z nielicznych sytuacji, gdzie Karolina mnie posłuchała i szybko pobiegłyśmy do pokoju. Około godziny 19.30 zeszłyśmy na kolacje, gdzie już przy wejściu zaczepił nas Burak z pytaniem jaką piosenkę mamy zamiar zaśpiewać. -Yyy give us a second – odpowiedziałam, po czym stanęłyśmy pod ścianą i zaczęłyśmy przeszukiwać Karoliny telefon w poszukiwaniu fajnej piosenki. Nasz wybór padł na Pitbull – Dance again. Pokazałyśmy piosenkę Burakowi po czym zobaczyłyśmy jak ku nam zmierza Emre. Popatrzyłam kątem oka na moją przyjaciółkę, która, jak zawsze gdy go widzi, ma minę jakby miała kisiel w majtkach. Może miała? KAROLINA Pobiegłam do Emre i wtuliłam się w niego, on przytulił mnie i Ewelinę i dał nam buziaki na przywitanie. Nieważne był fakt, że wszyscy goście hotelowi patrzyli się na nas. Najważniejszy był on. Wymieniłyśmy z nim parę zdań, po czym nałożyłyśmy na talerze jedzenie, które szybko zjadłyśmy i udałyśmy się w stronę baru przy basenie. Spotkałyśmy tam Kaana, który gdy tylko nas zobaczył posłał w naszą stronę uśmiech, a przechodząc obok Eweliny zerwał z jej ręki sylikonową opaskę z napisem I London, którą kiedyś jej podarowałam. Udawała złą, ale wiedziałam, że bardzo jej się to spodobało. Nie mając co robić, położyłyśmy się na leżakach i zaczęłyśmy słuchać Dance again, kiedy zobaczyłam że w naszą stronę zmierza Emre. Spojrzałam, czy na pewno dobrze wyglądam i posłałam w jego stronę najpiękniejszy uśmiech jaki umiałam. Kiedy ten usiadł obok mnie zrobił dziwną minę i krzyknął -Ewelina! My love – a ja zdębiałam. EWELINA Gdy usłyszałam słowa, które padły z ust Emre, nie mogłam w nie uwierzyć, ale zobaczyłam jego uśmiech i oczy i spojrzenie i od razu wiedziałam, że po prostu chciał sprawdzić jak Karolina na to zareaguje. Muszę przyznać, że udało mu się to, ponieważ dziewczyna zerwała się na równe nogi i chciała uciec, ale animator złapał ją za rękę i posadził z powrotem na leżaku i wybuchnął śmiechem. -It was just a joke Karolina! – krzyknął, nie mogąc opanować śmiechu. -Yeah whatever – odpowiedziała obojętnym tonem przyjaciółka. Co jak co, ale olewać to ona umiała najlepiej, nawet jak jej na kimś zależało. -So do you wanna go with us to Gumbet tonight? – zapytał z cwanym uśmieszkiem Emre, na co Karolina po raz nie wiem który, powiedziała mu, że nie możemy. –So don’t tell your mum – powiedział Emre, a ja nie mogłam uwierzyć w to co słyszę i posłałam głupie spojrzenie przyjaciółce, która od razu krzyknęła -Yeah sure! So we can go – i posłała mu wyszczerz. -No we can’t – odpowiedziałam, na co animator popatrzył na mnie dziwnie i szepnął coś Karolinie na ucho. KAROLINA -I know you can make her go with us. – szepnął mi na ucho, a ja odpłynęłam. Kiwnęłam mu tylko głową, ponieważ nie było mnie stać, żeby wypowiedzieć jakiekolwiek słowa. Kiedy animator zniknął od razu odwróciłam się do Ew i zaczęło się. -Ew! No Ewuś, no proszę! Ewelinko! Ja będę grzeczna, kochana, ale jedźmy! No proszę, Ew.. – prosiłam, błagałam, namawiałam. Wszystko to trwało około 10 minut, aż w końcu usłyszałam. -Ok.! Pojedziemy! Ale robię to tylko dlatego, że wiem, że pojechałabyś tam beze mnie! A przecież nie zostawię Ciebie i mojego Kaanusia razem! – odpowiedziała na co ja zaczęłam skakać ze szczęścia. Kiedy tak piszczałam, zobaczyłam Emre, który patrzy się na mnie jak na idiotkę. Podbiegłam w jego stronę i powiedziałam mu że jedziemy. Pamiętam ten błysk w jego oku kiedy to usłyszał. Poinstruował mnie, że o godzinie 11.30, zaraz po show, mamy czekać przed hotelem oraz, że mamy zapłacić 20 euro. Bez namysłu zgodziłam się na wszystko i pobiegłam w stronę Ew i Kaana, którzy konwersowali sobie w najlepsze. -Hey Kaan are you going to Gumbet tonight? – zapytałam. -No, I don’t have any money – odpowiedział i cały czar prysł. Widziałam minę Ew, która znaczyła tylko tyle, że nie pojedzie jeśli on nie pojedzie. Pogadałyśmy jeszcze trochę i Kaan musiał udać się na próbę. -Ja nie jadę jeśli on nie jedzie. Powiedz Emre, że nie jedziemy, pojedziemy innym razem ok.? – zapytała mnie Ewelina, na co ja się zgodziłam, bo w sumie miała rację, to byłoby bez sensu. Kiedy zobaczyłyśmy Emre poszłyśmy do niego, po drodze Ew poprosiła mnie, żebym nie mówiła, że to przez to, że Kaan nie jedzie, tylko że się rozmyśliłyśmy. -Emre! We are not going because Wiktoria doesn’t want to go without Kaan. – krzyknęłam i w jednej sekundzie stało się milion rzeczy na raz. Ludzie zaczęli się obracać, żeby zobaczyć o co chodzi, Ewelina zaczęła biegać w kółko, aż w końcu chciała uciec w stronę hotelu. -But Kaan is going – odpowiedział lekko zdziwiony Emre. Kiedy Ew zaczęła biec w stronę hotelu, poszedł tam Kaan. Złapał ją wpół. -You are crazy – szepnął jej do ucha, a ona spaliła buraka. W tym momencie Emre i Kaan zaczęli szybko rozmawiać po turecku i nic z tego nie zrozumiałam. -Kaan is going. So everything is fine, right? – Emre zwrócił się ku mnie i uśmiechnął się. -Yeah, listen we have to go to prepare for the show – odpowiedziałam słodkim głosikiem, na co on uśmiechnął się, mrugnął okiem i powiedział, że możemy iść. -Zabiję Cię – usłyszałam cichy głos Ew, która dalej miała straszne wypieki na policzkach. -Też Cię kocham – odpowiedziałam. – Właściwie to gdzie my mamy iść? -Eee.. nie wiem, Burak mówił, że mamy tu czekać – i już po chwili zjawił się animator. Przedstawił nam dwóch holendrów, którzy byli o rok młodsi od nas. Grzecznie się przywitałyśmy i poszliśmy do garderoby animatorów. Chwilę zajęło aż każdy dobrał sobie kostium. Ja, jako Pitbull potrzebowałam jakiś śmiesznych spodni, zaczęłyśmy się z Eweliną zastanawiać co wybrać i tu zjawił się Turkiz. -Turkiz! Karolina needs your pants! – krzyknęła w jego stronę, a on spojrzał na mnie ze zdziwionym wzrokiem, lecz po chwili uśmiechnął się. -Do you want them? – uśmiechnął się i puścił mi oko, a ja zbaraniałam. Zrobiłam się czerwona. -I don’t care – odpowiedziałam. Zebrałam swoje ciuchy i zwróciłam się ku wyjściu, po drodze pociągnęłam za sobą Ewelinę, szepnęłam jej, że ją zabije i już miałyśmy iść kiedy usłyszałyśmy. -Wait up! – oczywiście Turkiz musiał iść z nami. Był całkiem zabawny, no i przede wszystkim bardzo przystojny. Konwersowaliśmy sobie tak całą drogę do amfiteatru. Szłam bardzo blisko niego, nasze dłonie praktycznie się stykały. Kiedy doszliśmy na miejsce, zobaczyłam jak Emre stoi z wkurzoną miną i patrzy na nas. Turkiz też to zauważył więc szybko uciekł w kierunku wieży, gdzie miał swoją dj’kę. Natomiast my udałyśmy się za kulisy, gdzie wszyscy już byli. Miałyśmy wystąpić jako 3, więc miałyśmy sporo czasu. Kiedy tak stałyśmy za kulisami podszedł do nas Emre. -Karolina, who do you want to take to Gumbet? – zapytał, a ja myślałam, że się przesłyszałam i kompletnie nie wiedziałam co powiedzieć, więc po prostu stałam jak słup soli. –You know.. who do you like from the hotel? I can take him. – dalej nie wiedziałam co mam powiedzieć. -Nobody – odpowiedziałam. -You don’t like anybody from the hotel? –zapytał zdziwiony, a po chwili dodał. – So I will be your boyfriend tonight, ok.? – serce zabiło mi tysiąc razy w ciągu jednej sekundy, poczułam motylki w brzuchu i wypieki na twarzy. -I don’t care – odpowiedziałam. On uśmiechnął się i poszedł w swoją stronę. Teraz była nasza kolej na występ. Burak pomagał wszystkim, którzy występują, biegał, skakał i robił za tło. Natomiast kiedy zobaczyłam, że na nasz występ ubiera skurzane spodnie kajdanki, które łączyły nadgarstki i szyję to myślałam, że mam zwidy. Występ sam w sobie nie był taki zły. Starałam się nie patrzeć na duszącego się ze śmiechu Emre i Kaana. Natomiast mój wzrok powędrował w górę, gdzie stał Turkiz. Zaczęłam żałować, że nie powiedziałam Emre, że chcę żeby on poszedł ze mną. No ale tam będą też inni goście z hotelu, na których animatorzy również muszą zwracać uwagę, więc nie spędzimy całej nocy z nimi, ale miałam przeczucie, że będzie zabawnie. Turkiz posłał mi uśmiech, wiec skupiłam się na występie, a nie na rozmyślaniu. Spojrzałam na Ew, która była obracana do góry nogami w powietrzu przez Buraka i nie mogłam pohamować śmiechu. Śmiałam się tak dopóki nie zobaczyłam, że zmierza on w moim kierunku. Popchnął mnie na ścianę i zaczął robić dziwne ruchy biodrami. Jakby co najmniej chciał tam seks uprawiać, na samą myśl pojawił mi się banan na twarzy, a on pocałował mnie lekko w policzek. Kiedy odszedł moim oczom ukazała się postać Emre, który definitywnie nie był zadowolony z takiej sytuacji, przez co na mojej twarzy, o ile to możliwe, pojawił się jeszcze większy uśmiech. Kiedy piosenka skończyła się, zeszłyśmy ze sceny, nie wiem dlaczego Ew miała na swojej szyi kajdanki Buraka, ale nie było czasu żeby ją o to zapytać, ponieważ byliśmy wywołani na scenę. Burak nie mógł odpiąć Eweliny kajdanek, więc tak właśnie wyszła na scenę. Zajęliśmy 4 miejsce, jednak widziałam jak Emre chciał wpłynąć na wyniki, jednak nie udało mu się to. Kiedy show się zakończyło pobiegłyśmy szybko do pokoju, żeby się przebrać i spakować najpotrzebniejsze rzeczy do torebki. Wylądowały tam telefony, chusteczki, tampon, błyszczyki, grzebień, próbki perfum, gumy do żucia, klucze, tabletki przeciwbólowe oraz portfele. Kiedy już byłyśmy gotowe, miałyśmy jeszcze 10 minut do odjazdu busa spod hotelu, więc zostawiłyśmy torebkę i szybko pobiegłyśmy do mojej mamy, żeby nie wzbudzać podejrzeń. Porozmawiałyśmy z nią i powiedziałyśmy, że idziemy do animatorów, w sumie, to nie okłamałyśmy jej. Pobiegłyśmy szybko do pokoju po torebkę, zbiegłyśmy na dół i czekałyśmy przed hotelem. -Ej, gdzie są wszyscy? Nie widzę autokaru – powiedziałam lekko zdziwiona. -Pewnie zaraz będą – odpowiedziała Ewelina. EWELINA Kiedy tak stałyśmy przed hotelem, dostałam wiadomość od mamy, która była lekko zdenerwowana, że się z nią nie kontaktuję, ale przecież to nie moja wina. Tutaj się tyle dzieje. Stałyśmy tak jeszcze 2 minuty, aż pojawił się Emre z Kaanem. Ku naszemu zdziwieniu, nie było nikogo więcej, tylko jakiś dwóch gości, których w ogóle nie znałyśmy. Emre otworzył tylnie drzwi, za siedzeniem kierowcy, Karolinie, która szybko wsiadła. Z tyłu usiadło też dwóch nieznanych tam ludzi, a ja miałam siedzieć Kaan’owi na kolanach z przodu. Kiedy już wygodnie usadowiłam się, zdałam sobie sprawę z tego jak to wszystko podejrzanie wygląda i rzuciłam przerażony wzrok Karolinie, która była zgniatana przez jednego z gości. -Aren’t you scared that we can kidnap you? – Kaan rzucił luźne pytanie, po którym, aż mnie wstrząsnęło i zobaczyłam jak Karolina odruchowo łapie za klamkę. Po chwili odezwał się Emre, który chyba zobaczył moją głupią minę i uspokoił nas, że wszystko jest ok. Zobaczyłam tylko jak Karolina się bardzo głupio uśmiecha, więc wiedziałam, że coś się tam dzieje i gdy tylko chciałam się wychylić, żeby dokładnie ją zobaczyć. Kaan ugryzł mnie w ramie na co głośno krzyknęłam zaskoczona. -This is how you’re gonna scream tonight. – powiedział i posłał mi najpiękniejszy uśmiech na świecie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz