-Karolina! Here you are.. I couldn’t find you.. I wanted to ask ‘cuz I really wanna take you and Ewelina to the Gumbet tonight – powiedział mój Stary, a ja w tym momencie zamarłam. Gumbet z nim.. To zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe. Spojrzałam na Ewelinę i od razu wiedziałam o co chodzi. Spojrzałam na animatora i z prawdziwym smutkiem w głosie odpowiedziałam, że niestety nie możemy. –What do you mean? You have to! – podbiegł Ken i od razu przytulił Ewelinę przez co ta prawie zemdlała z wrażenia.
-We can’t because Ewelina’s parents won’t let us go there – odpowiedziałam i spuściłam głowę. Staliśmy tak w ciszy dopóki Ken ze swoim niesamowitym uśmiechem zapytał
-Ewelina can I kiss you? – na co ja omal nie wybuchłam śmiechem widząc minę koleżanki.
EWELINA
Zbliżał się. ON. On chciał mnie pocałować. Spełnienie marzeń. Kiedy był już jakieś dziesięć centymetrów od mojej twarzy, odwróciłam się i poszłam. Sama nie wiem co zrobiłam i dlaczego. Po prostu coś mną szarpnęło i poszłam. Zostawiając ich samych. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie co zrobiłam, ile przegrałam. Wiedziałam, że taka szansa może się już nie powtórzyć. Oddałam młodszą siostrę rodzicom i skierowałam się w stronę pokoju. W połowie drogi dogoniła mnie Karolina.
-Hahaha przynajmniej teraz nie jestem sama. Nie tylko ja tyle przegrałam – wyszczerzyła się i zaczęła się niesamowicie śmiać. – Minę miałaś boską! Ja tam na końcu języka miałam „What about me?!”, ale stwierdziłam, że jeszcze mnie oskalpujesz za to.
-Spróbuj go chociażby dotknąć, a stracisz obie ręce – odpowiedziałam morderczym głosem. Dobrze wiedziała, że nie żartuję.
-Oh no spokojnie, przecież wiesz, że nie tykam facetów, którzy Ci się podobają – uśmiechnęła się, a po chwili dodała – Poza tym.. on mi się wcale nie podoba. Jakiś taki gejowaty i gruby – po czym wybuchła niepohamowanym śmiechem, a ja rzuciłam w jej stronę niesamowicie mordercze spojrzenie.
-Popatrz na Twojego Starego. On to jest dopiero gruby – odpowiedziałam i zaczęłam się śmiać.
-Może i jest gruby. Ale ma niesamowity charakter i jest słodki – powiedziała rozmarzonym tonem.
-Charakter?! Skąd Ty wiesz jaki on ma charakter – wykrzyczałam. Przecież my ich prawie w ogóle nie znałyśmy. Nie miałyśmy pojęcia jacy są naprawdę.
-Przeczucie – odpowiedziała krótko Karolina, a za chwilę dodała – Chodźmy, zaraz się zaczyna mini disco. Poobserwujemy DJ – dodała z cwanym uśmiechem i zawróciłyśmy do amfiteatru.
Czasami naprawdę nad nią nie nadążałam. Była wszędzie. Z każdym znalazła wspólny język. Nawet z takimi Turkami. Byłyśmy zupełnie inne, a mimo wszystko byłyśmy i zawsze będziemy najlepszymi przyjaciółkami. Karolina zawsze miała powodzenie u chłopaków, a ja nigdy nie umiałam zrozumieć, dlaczego tego nie wykorzystuje. To znaczy wykorzystuje, ale tylko na chwilę. Nigdy nie była w poważnym związku. Nigdy się nie zakochała, mimo tego, że teraz jest z chłopakiem pół roku, dobrze wiem, że ona go nie kocha, pomimo tego, że mówi, iż jest inaczej. Karolina zawsze lubiła spędzać czas z chłopakami, a oni wręcz za nią przepadali, naprawdę nie rozumiem dlaczego. Latali za nią, mimo tego, że była dla nich złośliwa, chamska i wulgarna. Oni i tak oddali by za nią życie, a ona miała to dosłownie gdzieś. Co ze mną? Ehh. Wiem, że nigdy o nim nie zapomnę. Pierwsza miłość, niewiele osób o nim wie. Nawet tutejsi animatorzy nie sprawili, że o nim zapomniałam. Kiedy tak rozmyślałam, nawet nie zauważyłam, że dotarłyśmy już do amfiteatru. Zatańczyłyśmy parę razy, najstarszy z animatorów, chyba ich szef, przedstawił wszystkie dzieci i nas, po czym zaczęło się show.
-Cameraman are you ready?
-Wait, wait..
-What wait?! Shut up!
Z ręką na sercu mogę przyznać, że było to najlepsze show jak dotąd. Wraz z Karoliną śmiałyśmy się tak bardzo, że wpadłyśmy do kwiatków, a łzy spływały nam ciurkiem po policzkach. Dobrze widziałam jak Ken na mnie patrzył. Uśmiechał się i czasami puszczał oczko w moją stronę, natomiast Karoliny Stary nie odrywał od niej wzroku, patrzył się na nią, a ona? Ona nawet na niego nie spojrzała. Patrzyła na wszystkich tylko nie na niego. Czasami naprawdę nie rozumiem jej zagrywek. Po show poszłyśmy i posiedziałyśmy trochę z moim bratem i Natalią. W te wakacje nie spędzałyśmy zbyt dużo czasu razem, tyle się tu działo, że po prostu nie miałam czasu na rozmowy z nią.
Tak mijały dni. Codziennie rano grałyśmy w siatkówkę, potem topiłyśmy się z Kenem i Karoliny Starym w waterpolo, kolacja, mini disco i show. Może wydać się nudne, ale dla nas każda sekunda spędzona z nimi była niesamowita. Mogłam spokojnie stwierdzić, że były to najlepsze wakacje w moim życiu. Wtedy wydawało mi się, że lepszych już nie będzie. Dni mijały szybko, nawet nie obejrzałam się, a już był nasz ostatni dzień. Wyjazd z hotelu 22.40. Najgorsza godzina i najgorszy dzień w moim życiu. Bardzo nie chciałam stamtąd wyjeżdżać.
-Nie przejmuj się – powiedziała Karolina i podała mi fante – Mam przeczucie, że jeszcze ich nie raz spotkamy – dodała i uśmiechnęła się. Taak.. Karolina i jej przeczucia. Czasem się jej bałam. Kiedy mówiła, że ma przeczucie, że kogoś spotkamy, po niecałej godzinie spotykałyśmy tą osobę. Czy może tym razem się myli?
-Taak, dobrze wiesz, że nigdy ich już nie zobaczymy – odpowiedziałam smutno, gdyż nie chciałam wierzyć w słowa dziewczyny.
-Karolina! Ewelina! – usłyszałyśmy krzyk za sobą. To Karoliny Stary przyszedł, żeby zabrać nas na mini disco. Szedł uśmiechnięty od ucha do ucha, aż zobaczył nasze bagaże – Are you leaving? – zapytał ze smutną miną.
KAROLINA
Nie mogłam na to patrzeć. Na jego twarz, taka smutna, zawiedziona.
-Yeah we’re leaving at 10.40 – odpowiedziałam i spuściłam głowę. Poczułam, że przytula mnie mocno do siebie, a mi kolana się ugięły. Odsunął się ode mnie i posłał mi uśmiech. Ten uśmiech, który od drugiego dnia naszych wakacji towarzyszył mi niemal bez przerwy –Come mini disco has just started –objął mnie w pasie i skierowaliśmy się w stronę amfiteatru. Obróciłam się, żeby zobaczyć co z Eweliną, kiedy zobaczyłam ją idącą za nami z wielkim bananem na buzi. Posłałam jej uśmiech i odwróciłam się.
-How long do you stay here? – zapytałam, bez większego namysłu. Jakoś chciałam po prostu wiedzieć, nic nie planowałam. Na co on wybuchł śmiechem.
-Do you wanna come here this year one more time? – zapytał mnie na co ja tylko zaczęłam się śmiać i odpowiedziałam, że oczywiście nie, chciałam tylko wiedzieć –Well I stay here till October – odpowiedział, na co ja tylko się uśmiechnęłam i usiadłyśmy przy ławkach. Gdy mini disco się skończyło, nie było żadnego przedstawienia, tylko bingo. Poszłyśmy do baru zająć stolik. Siedziałyśmy z Eweliną, gdy dołączyła do nas Natalia i brat Eweliny. Wszyscy siedzieliśmy tak ze smutnymi minami, praktycznie nie odzywając się do siebie.
-Już 22.20. Musimy iść bo wasi rodzice się pewnie niecierpliwią – już cała nasza czwórka miała się kierować w kierunku lobby, kiedy wpadłam na pewien pomysł – Może się z nimi pożegnamy? – zaproponowałam, na co reszta wyraziła zgodę. Oczywiście to ja musiałam pierwsza podejść. Gdy tylko Ken nas zobaczył, oderwał się od telefonu i odeszliśmy od baru mijając Mojego Starego, któremu pomachałam i uśmiechnęłam się smutno. Mężczyzna zerwał się z miejsca i popędził za nami. Staliśmy tak z boku baru, było tam ciszej.
-Well so this is goodbye I guess – powiedziałam smutno i spuściłam głowę. Zdziwiło mnie zachowanie mojego animatora.
-Yeah.. so goodbye and have a nice trip – odpowiedział smutny, obrócił się i poszedł. Nie przytulił mnie, nic. Po prostu poszedł sobie. Odwróciłam się w stronę Kena, który od razu mnie przytulił, życzył miłej podróży i powiedział, że ma nadzieję, że jeszcze nas zobaczy.
Siedziałyśmy w autokarze. Smutne, widziałam, że Ew prawie płakała. Zgubiliśmy rezydentkę w jednym z hoteli. Nie za bardzo wiedziałam co się działo. Chciałam być już jak najdalej stąd. Chciałam być już w domu i zapomnieć o nim.
-Ja? Zakochana? Przecież to niemożliwe – szepnęłam do siebie, kiedy już siedzieliśmy w samolocie, zamknęłam oczy i w momencie zasnęłam.
niedziela, 21 lipca 2013
wtorek, 16 lipca 2013
Rozdział 2
Następnego dnia, szczęśliwe popędziłyśmy na basen. Rozłożyłyśmy się na leżakach i poszłyśmy do baru po coś o picia. Gdy tylko doszłyśmy do baru, zaczęło się.
-Karolinaaaaaa! – usłyszałam długi, niski krzyk. Przestraszona spojrzałam na przyjaciółkę i odwróciłam się w kierunku, skąd dobiegło mnie wołanie. Zobaczyłam tam mojego animatora, który szczerzył się w moją stronę od ucha do ucha, przystojnego kolegę, który patrzył na nas podczas posiłków i znacznie starszego od nich mężczyznę. Zdezorientowana zrobiłam minę pod tytułem „What the fuck”, co tylko rozbawiło tamtejsze towarzystwo.
– Kaarolinaaa – powtórzył wołanie, a ku mojemu przerażeniu krzyk wydobył się z ust najstarszego z nich. Popatrzyłam na Ewelinę z głupią miną i zaczęłam podchodzić do naszych nowych znajomych. Ku mojemu jeszcze większemu przerażeniu najstarszy z nich rozwarł ręce w taki sposób jakby chciał mnie przytulić, więc grzecznie podeszłam i przytuliłam go posyłając wystraszone spojrzenie najmłodszemu z nich, który momentalnie wybuchł niepohamowanym śmiechem. Ew też go przytuliła, a on zaczął nam zadawać pytania, skąd jesteśmy, ile mamy lat i czy podoba nam się Turcja. Oczywiście to ja musiałam odpowiadać na wszystkie pytania, gdyż moja przyjaciółka stała za mną i nie raczyła się odezwać. Po krótkiej wymianie zdań grzecznie się pożegnałyśmy, wzięłyśmy napoje i poszłyśmy na leżaki.
-Ale Cię obcinał – szepnęła mi do ucha Ewelina, na co ja posłałam jej tylko pytające spojrzenie –no ten animator, co Ci się wczoraj spodobał. Nawet nie wiesz jak się ładnie do Ciebie uśmiechał! A Ty jak zwykle nawet na niego nie spojrzałaś! – dodała i zaczęła się niepohamowanie śmiać.
Zignorowałam jej docinki i zaczęłam szukać mojego ipoda w torebce. Kiedy go znalazłam i podniosłam głowę moim oczom ukazał się on. Przystojny, wysoki, czarne włosy i niesamowity uśmiech.
-Ewi! Ewi! Ja się duszę o matko! – i tutaj zaczęłam się naprawdę dusić. Pierwszy raz w życiu widziałam tak przystojnego faceta. Na oko miał może 19lat. Popatrzyłam na przyjaciółkę, która jak zwykle nie ogarniała co się dzieje i patrzyła na mnie jak na debila. Bez słowa pokazałam jej palcem animatora. Tak, to musiał być animator. Widziałam jak wita się z pozostałymi, a potem poszedł na dj-kę i włączył muzykę. Kiedy Ewelina go zobaczyła, jej również szczęka opadła.
-Maaatko.. Jakie ciastko! – zaczęła się drzeć i wychylać, żeby go dobrze obejrzeć.
-Ewelina! Zachowuj się! Siadaj normalnie! Obciach robisz! – skarciłam moją przyjaciółkę po czym zaczęłam się śmiać i dodałam – Cóż.. Te wakacje może wcale nie będą takie nudne.
Po niecałych trzydziestu minutach zaczęły się animacje. – Volayball time! – krzyknął ktoś do mikrofonu. Jak się okazało był to „mój” animator.
-Ewelina! Idziemy! – krzyknęłam uradowana, widząc że tata przyjaciółki i jego kolega są już gotowi do gry.
-Nie ma mowy! Dobrze wiesz że nie umiem grać! – odpowiedziała zła i założyła ręce na piersi. Odpowiedziałam jej uśmiechem. Tak. Siatkówka. Dobrze wiedziałam że ona nie cierpi tej gry. Ja też, ale była to możliwość do nawiązania bliższego kontaktu z animatorami i poznania ich imion. Zauważyłam jak dwójka z animatorów podchodzi do nas jeden wyciągnął Ewelinę i wrzucił ją do basenu, a drugi podszedł do mnie, rzucił swoim nieziemskim uśmiechem w moją stronę i wziął mnie na ręce.
-Come baby, it’s volayball time – krzyknął zadowolony i zanim się spostrzegłam wskoczył ze mną do wody. Była tak okropnie zimna, że chciałam go utopić, za to co mi zrobił, ale gdy tylko zobaczyłam jego twarz uśmiechnęłam się od ucha do ucha i podpłynęłam w stronę siatki.
EWELINA
-Boże jak ja nie cierpię tej gry – szepnęłam do siebie i z wymuszonym uśmiechem próbowałam udawać, że umiem grać, aż do momentu kiedy oberwałam piłką w twarz. Już miałam się wydrzeć, bo byłam pewna, że to mój durny brat to zrobił, lecz kiedy się odwróciłam zobaczyłam animatora, który podpłynął do mnie i zaniepokojony zapytał czy wszystko ze mną w porządku.
-Yeah, I’m ok. – odpowiedziałam i spojrzałam mu w oczy. Te oczy. Na pewno nigdy ich nie zapomnę. Duże czekoladowe, ciemne oczy i długie rzęsy. Te iskierki w oczach i jego uśmiech. Na moment zastygłam i zapomniałam o świecie, ale kiedy drugi raz oberwałam piłką wróciłam do rzeczywistości.
_____________________________
-Karolina, Ewelina! Idziemy na obiad, zajmiemy wam miejsce – powiedziała moja mama i wszyscy poszli na obiad, kiedy my suszyłyśmy się na słoneczku.
-Wiesz kto jest teraz na obiedzie? Siedzi przy tym stoliku co zwykle i czeka na nas? – powiedziała Karolina z uśmiechem. Nie zrozumiałam na początku o czym mówi, w ogóle jej nie słuchałam. Wciąż myślałam o tych czekoladowych oczach - Ew! Ocknij się! On tam jest i czeka na nas! – krzyknęła dziewczyna. Kiedy dotarło do mnie co mówi od razu zaczęłam się ubierać i poganiać przyjaciółkę. Kiedy wpadłyśmy do restauracji od razu go zauważyłam. Siedział przy stoliku na zewnątrz. Żółta, neonowa koszulka na ramiączkach, białe spodenki i czarne okulary. Przechodząc obok niego uśmiechnęłam się do niego najpiękniej jak potrafiłam, a on odwzajemnił uśmiech.
-Cały czas się na nas patrzy – poinformowała mnie Karolina, gdyż ja siedziałam do niego tyłem. Z nerwów nie mogłam widelcem trafić do buzi, aż tak mi się ręka trzęsła. – Ktoś do niego podszedł – relacjonowała przyjaciółka – Ehh poszedł – powiedziała ze smutkiem w głosie, na co ja popatrzyłam na nią wymownie – No co?! Ładny jest i tyle.. przecież wiem że na niego lecisz.
-Na kogo leci? – podeszła do nas Natalia i zaczęła wypytywać.
-Na nikogo! – krzyknęłyśmy chórem, a ona uśmiechnęła się krzywo, wzruszyła ramionami i poszła w przeciwną stronę. Wybuchłyśmy śmiechem i poszłyśmy opalać się na leżaki. Do godziny 15 nie było co robić, ponieważ animatorzy mieli przerwę. Chciałam o nich porozmawiać z przyjaciółką, ale widziałam, że Natalia cały czas stara się podsłuchać. Czas ciągnął mi się niemiłosiernie, aż zobaczyłam, że w końcu animatorzy schodzą na basen. Najpierw był czas na water gymnastic, a potem nadszedł czas na waterpolo. Popatrzyłam ile osób idzie zagrać i ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam samych ogromnych facetów, więc wraz z przyjaciółką zrezygnowałyśmy z udziału w grze. Kiedy mieli już rozpocząć zobaczyłam jak ten starszy animator podchodzi do Karoliny i bierze ją na ręce i wskakuje z nią do wody. Zrobiło mi się smutno, że do mnie też nie podszedł, ale w tym momencie zobaczyłam moje ciastko pędzące w moją stronę, nie zdążyłam schować nawet mp4, ponieważ wziął mnie na ręce i nawet nie spostrzegłam się, a już byłam w zimnej wodzie.
-Polska vs Other Countries – krzyknął ten starszy animator. Nawet nie wiedziałam, że w tym hotelu jest tylu polaków. Kiedy stałyśmy z Karoliną z boku, nie wiedząc co ze sobą zrobić usłyszałam tylko krzyk przyjaciółki i animatora, który trzymał jej nogę wysoko nad wodą, a cała reszta jej ciała była pod wodą. Zaczęłam się niepohamowanie śmiać, kiedy nagle poczułam jak coś wielkiego i ciężkiego wskoczyło mi na plecy. Okazało się, że był to mój słodziak z restauracji. Wszyscy w czwórkę przestaliśmy zwracać uwagę na grę. Topiliśmy się, wskakiwaliśmy na siebie i śmialiśmy się w niebogłosy. Nawet nie zauważyłam kiedy inni ludzie przestali grać.
KAROLINA
-Karolina! Kiss me! – usłyszałam za moimi plecami i znieruchomiałam. Powoli się obróciłam i zobaczyłam, że stoi tam mój animator. – Kiss me –powtórzył, a ja stałam dalej z głupią miną. – If you kiss me I’ll kiss Kaan – krzyknął uradowany i wyszczerzył się.
-Ee.. on the cheek? – zapytałam lekko zdezorientowana. Na co on odpowiedział mi śmiechem i powiedział że nie. Czułam na sobie spojrzenie Eweliny, animatora i tego Kena czy jak mu tam. – Noo.. I can’t, I’m sorry. – obróciłam się i podpłynęłam do krawędzi basenu, aby wyjść i uciec stamtąd.
EWELINA
-Haha głupia! Mogłaś się z nim całować – podbiegłam do Karoliny i zaczęłam się śmiać z jej głupiej miny.
-Dobrze wiesz, że jestem z Maćkiem, nie będę go zdradzać – odpowiedziała lekko zdenerwowana, więc już nie drążyłam tematu i poszłyśmy do pokoju.
Kiedy się już wykąpałyśmy zaczęłyśmy rozmawiać o tym co działo się w ciągu dnia, aż wpadłyśmy na pomysł, żeby ich jakoś nazwać. Jako, że nie miałyśmy pojęcia jak się nazywają wpadłyśmy na pomysł, że wymyślimy im przezwiska.
-Na tego Twojego wołają jakoś Ken czy coś takiego – powiedziała Karolina.
-A tego Twojego nazwiemy „Twój Stary” bo jest stary! – krzyknęłam zadowolona, na co Karolina popatrzyła na mnie morderczym spojrzeniem.
-Wcale nie jest taki stary! – odpowiedziała oburzona – Tego najładniejszego nazwiemy DJ, bo on ciągle puszcza piosenki i jest jeszcze ten brzydki, który jest na animacjach za miśka przebrany.
-Taak.. Tego nazwiemy po prostu Misiek. Ahh mój Ken – powiedziałam rozmarzona i przypomniałam sobie o jego oczach.
-Jasne! Ja biorę Mojego Starego, to chyba oczywiste i DJ! – krzyknęła przyjaciółka.
-Nie ma takiej opcji! – krzyknęłam – Dlaczego Ty masz mieć dwóch? – dodałam obrażona.
-Bo Mój Stary leci na mnie, to widać, no a Dj ja pierwsza zobaczyłam – powiedziała Karolina, na co ja tylko burknęłam pod nosem, że wcale nie jest taki ładny i w takich nastrojach poszłyśmy na kolacje.
-Karolinaaaaaa! – usłyszałam długi, niski krzyk. Przestraszona spojrzałam na przyjaciółkę i odwróciłam się w kierunku, skąd dobiegło mnie wołanie. Zobaczyłam tam mojego animatora, który szczerzył się w moją stronę od ucha do ucha, przystojnego kolegę, który patrzył na nas podczas posiłków i znacznie starszego od nich mężczyznę. Zdezorientowana zrobiłam minę pod tytułem „What the fuck”, co tylko rozbawiło tamtejsze towarzystwo.
– Kaarolinaaa – powtórzył wołanie, a ku mojemu przerażeniu krzyk wydobył się z ust najstarszego z nich. Popatrzyłam na Ewelinę z głupią miną i zaczęłam podchodzić do naszych nowych znajomych. Ku mojemu jeszcze większemu przerażeniu najstarszy z nich rozwarł ręce w taki sposób jakby chciał mnie przytulić, więc grzecznie podeszłam i przytuliłam go posyłając wystraszone spojrzenie najmłodszemu z nich, który momentalnie wybuchł niepohamowanym śmiechem. Ew też go przytuliła, a on zaczął nam zadawać pytania, skąd jesteśmy, ile mamy lat i czy podoba nam się Turcja. Oczywiście to ja musiałam odpowiadać na wszystkie pytania, gdyż moja przyjaciółka stała za mną i nie raczyła się odezwać. Po krótkiej wymianie zdań grzecznie się pożegnałyśmy, wzięłyśmy napoje i poszłyśmy na leżaki.
-Ale Cię obcinał – szepnęła mi do ucha Ewelina, na co ja posłałam jej tylko pytające spojrzenie –no ten animator, co Ci się wczoraj spodobał. Nawet nie wiesz jak się ładnie do Ciebie uśmiechał! A Ty jak zwykle nawet na niego nie spojrzałaś! – dodała i zaczęła się niepohamowanie śmiać.
Zignorowałam jej docinki i zaczęłam szukać mojego ipoda w torebce. Kiedy go znalazłam i podniosłam głowę moim oczom ukazał się on. Przystojny, wysoki, czarne włosy i niesamowity uśmiech.
-Ewi! Ewi! Ja się duszę o matko! – i tutaj zaczęłam się naprawdę dusić. Pierwszy raz w życiu widziałam tak przystojnego faceta. Na oko miał może 19lat. Popatrzyłam na przyjaciółkę, która jak zwykle nie ogarniała co się dzieje i patrzyła na mnie jak na debila. Bez słowa pokazałam jej palcem animatora. Tak, to musiał być animator. Widziałam jak wita się z pozostałymi, a potem poszedł na dj-kę i włączył muzykę. Kiedy Ewelina go zobaczyła, jej również szczęka opadła.
-Maaatko.. Jakie ciastko! – zaczęła się drzeć i wychylać, żeby go dobrze obejrzeć.
-Ewelina! Zachowuj się! Siadaj normalnie! Obciach robisz! – skarciłam moją przyjaciółkę po czym zaczęłam się śmiać i dodałam – Cóż.. Te wakacje może wcale nie będą takie nudne.
Po niecałych trzydziestu minutach zaczęły się animacje. – Volayball time! – krzyknął ktoś do mikrofonu. Jak się okazało był to „mój” animator.
-Ewelina! Idziemy! – krzyknęłam uradowana, widząc że tata przyjaciółki i jego kolega są już gotowi do gry.
-Nie ma mowy! Dobrze wiesz że nie umiem grać! – odpowiedziała zła i założyła ręce na piersi. Odpowiedziałam jej uśmiechem. Tak. Siatkówka. Dobrze wiedziałam że ona nie cierpi tej gry. Ja też, ale była to możliwość do nawiązania bliższego kontaktu z animatorami i poznania ich imion. Zauważyłam jak dwójka z animatorów podchodzi do nas jeden wyciągnął Ewelinę i wrzucił ją do basenu, a drugi podszedł do mnie, rzucił swoim nieziemskim uśmiechem w moją stronę i wziął mnie na ręce.
-Come baby, it’s volayball time – krzyknął zadowolony i zanim się spostrzegłam wskoczył ze mną do wody. Była tak okropnie zimna, że chciałam go utopić, za to co mi zrobił, ale gdy tylko zobaczyłam jego twarz uśmiechnęłam się od ucha do ucha i podpłynęłam w stronę siatki.
EWELINA
-Boże jak ja nie cierpię tej gry – szepnęłam do siebie i z wymuszonym uśmiechem próbowałam udawać, że umiem grać, aż do momentu kiedy oberwałam piłką w twarz. Już miałam się wydrzeć, bo byłam pewna, że to mój durny brat to zrobił, lecz kiedy się odwróciłam zobaczyłam animatora, który podpłynął do mnie i zaniepokojony zapytał czy wszystko ze mną w porządku.
-Yeah, I’m ok. – odpowiedziałam i spojrzałam mu w oczy. Te oczy. Na pewno nigdy ich nie zapomnę. Duże czekoladowe, ciemne oczy i długie rzęsy. Te iskierki w oczach i jego uśmiech. Na moment zastygłam i zapomniałam o świecie, ale kiedy drugi raz oberwałam piłką wróciłam do rzeczywistości.
_____________________________
-Karolina, Ewelina! Idziemy na obiad, zajmiemy wam miejsce – powiedziała moja mama i wszyscy poszli na obiad, kiedy my suszyłyśmy się na słoneczku.
-Wiesz kto jest teraz na obiedzie? Siedzi przy tym stoliku co zwykle i czeka na nas? – powiedziała Karolina z uśmiechem. Nie zrozumiałam na początku o czym mówi, w ogóle jej nie słuchałam. Wciąż myślałam o tych czekoladowych oczach - Ew! Ocknij się! On tam jest i czeka na nas! – krzyknęła dziewczyna. Kiedy dotarło do mnie co mówi od razu zaczęłam się ubierać i poganiać przyjaciółkę. Kiedy wpadłyśmy do restauracji od razu go zauważyłam. Siedział przy stoliku na zewnątrz. Żółta, neonowa koszulka na ramiączkach, białe spodenki i czarne okulary. Przechodząc obok niego uśmiechnęłam się do niego najpiękniej jak potrafiłam, a on odwzajemnił uśmiech.
-Cały czas się na nas patrzy – poinformowała mnie Karolina, gdyż ja siedziałam do niego tyłem. Z nerwów nie mogłam widelcem trafić do buzi, aż tak mi się ręka trzęsła. – Ktoś do niego podszedł – relacjonowała przyjaciółka – Ehh poszedł – powiedziała ze smutkiem w głosie, na co ja popatrzyłam na nią wymownie – No co?! Ładny jest i tyle.. przecież wiem że na niego lecisz.
-Na kogo leci? – podeszła do nas Natalia i zaczęła wypytywać.
-Na nikogo! – krzyknęłyśmy chórem, a ona uśmiechnęła się krzywo, wzruszyła ramionami i poszła w przeciwną stronę. Wybuchłyśmy śmiechem i poszłyśmy opalać się na leżaki. Do godziny 15 nie było co robić, ponieważ animatorzy mieli przerwę. Chciałam o nich porozmawiać z przyjaciółką, ale widziałam, że Natalia cały czas stara się podsłuchać. Czas ciągnął mi się niemiłosiernie, aż zobaczyłam, że w końcu animatorzy schodzą na basen. Najpierw był czas na water gymnastic, a potem nadszedł czas na waterpolo. Popatrzyłam ile osób idzie zagrać i ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam samych ogromnych facetów, więc wraz z przyjaciółką zrezygnowałyśmy z udziału w grze. Kiedy mieli już rozpocząć zobaczyłam jak ten starszy animator podchodzi do Karoliny i bierze ją na ręce i wskakuje z nią do wody. Zrobiło mi się smutno, że do mnie też nie podszedł, ale w tym momencie zobaczyłam moje ciastko pędzące w moją stronę, nie zdążyłam schować nawet mp4, ponieważ wziął mnie na ręce i nawet nie spostrzegłam się, a już byłam w zimnej wodzie.
-Polska vs Other Countries – krzyknął ten starszy animator. Nawet nie wiedziałam, że w tym hotelu jest tylu polaków. Kiedy stałyśmy z Karoliną z boku, nie wiedząc co ze sobą zrobić usłyszałam tylko krzyk przyjaciółki i animatora, który trzymał jej nogę wysoko nad wodą, a cała reszta jej ciała była pod wodą. Zaczęłam się niepohamowanie śmiać, kiedy nagle poczułam jak coś wielkiego i ciężkiego wskoczyło mi na plecy. Okazało się, że był to mój słodziak z restauracji. Wszyscy w czwórkę przestaliśmy zwracać uwagę na grę. Topiliśmy się, wskakiwaliśmy na siebie i śmialiśmy się w niebogłosy. Nawet nie zauważyłam kiedy inni ludzie przestali grać.
KAROLINA
-Karolina! Kiss me! – usłyszałam za moimi plecami i znieruchomiałam. Powoli się obróciłam i zobaczyłam, że stoi tam mój animator. – Kiss me –powtórzył, a ja stałam dalej z głupią miną. – If you kiss me I’ll kiss Kaan – krzyknął uradowany i wyszczerzył się.
-Ee.. on the cheek? – zapytałam lekko zdezorientowana. Na co on odpowiedział mi śmiechem i powiedział że nie. Czułam na sobie spojrzenie Eweliny, animatora i tego Kena czy jak mu tam. – Noo.. I can’t, I’m sorry. – obróciłam się i podpłynęłam do krawędzi basenu, aby wyjść i uciec stamtąd.
EWELINA
-Haha głupia! Mogłaś się z nim całować – podbiegłam do Karoliny i zaczęłam się śmiać z jej głupiej miny.
-Dobrze wiesz, że jestem z Maćkiem, nie będę go zdradzać – odpowiedziała lekko zdenerwowana, więc już nie drążyłam tematu i poszłyśmy do pokoju.
Kiedy się już wykąpałyśmy zaczęłyśmy rozmawiać o tym co działo się w ciągu dnia, aż wpadłyśmy na pomysł, żeby ich jakoś nazwać. Jako, że nie miałyśmy pojęcia jak się nazywają wpadłyśmy na pomysł, że wymyślimy im przezwiska.
-Na tego Twojego wołają jakoś Ken czy coś takiego – powiedziała Karolina.
-A tego Twojego nazwiemy „Twój Stary” bo jest stary! – krzyknęłam zadowolona, na co Karolina popatrzyła na mnie morderczym spojrzeniem.
-Wcale nie jest taki stary! – odpowiedziała oburzona – Tego najładniejszego nazwiemy DJ, bo on ciągle puszcza piosenki i jest jeszcze ten brzydki, który jest na animacjach za miśka przebrany.
-Taak.. Tego nazwiemy po prostu Misiek. Ahh mój Ken – powiedziałam rozmarzona i przypomniałam sobie o jego oczach.
-Jasne! Ja biorę Mojego Starego, to chyba oczywiste i DJ! – krzyknęła przyjaciółka.
-Nie ma takiej opcji! – krzyknęłam – Dlaczego Ty masz mieć dwóch? – dodałam obrażona.
-Bo Mój Stary leci na mnie, to widać, no a Dj ja pierwsza zobaczyłam – powiedziała Karolina, na co ja tylko burknęłam pod nosem, że wcale nie jest taki ładny i w takich nastrojach poszłyśmy na kolacje.
sobota, 13 lipca 2013
Rozdział 1
Wciąż bardzo dobrze to pamiętam, mimo tego, że niedawno minął rok od tego zdarzenia. Telefon. Wiadomość, że jadę z najlepszą przyjaciółką, jej rodzicami i ich znajomymi do Turcji. Ta dziwna nazwa hotelu. Poznanie Natalii, która chyba mnie nie polubiła. Lot, przyjazd do hotelu i to długie oczekiwanie aż w końcu dostaniemy nasz pokój. Dobrze pamiętam nasze zmęczenie tego dnia, jedyne czego chciałyśmy w tamtym momencie to dostać się do naszego pokoju. Byłyśmy wykończone podróżą jednakże nie mogłyśmy spać jakbyśmy przeczuwały, że te wakacje mogą zmienić nasze życie. Ciągle przywołuje sobie to nieziemskie spojrzenie chłopaka, który przy każdym posiłku siadał niedaleko lekko się uśmiechając. Pierwszego dnia nic się nie działo, byłyśmy smutne i rozczarowane. Aż do tego wieczoru. Nigdy tego nie zapomnę.
Siedziałam sobie na leżakach zamyślona, patrząc jak małe dzieci tańczą na mini disco. Kiedy nagle usłyszałam pisk mojej przyjaciółki
-Karoooolina! Ruszaj się! Idziemy! Kaczuszki tańczą! – krzyczała i podskakiwała, a ja patrzyłam się na nią jak na ufoludka.
-Porąbało Cię?! Nie będę tańczyć Kaczuszek! – krzyknęłam, wybuchając śmiechem. Ale już po chwili byłam ciągnięta na środek sceny przez Ewelinę i Natalię.
Tańczyłyśmy już któryś taniec z kolei, aż nagle przeszedł on. Ubrany w krótkie jeansowe spodnie, białą bluzkę. Gdy zobaczył nas odwrócił się i obdarował mnie najpiękniejszym uśmiechem na świecie. Lekko speszona odwróciłam wzrok i starałam się skupić na jakimś durnym tańcu „Push pineapple on the tree”. Odwróciłam się w stronę, którą poszedł nieznajomy i zobaczyłam całą grupę animatorów. Po raz pierwszy od przyjazdu. Wszyscy byli bardzo młodzi, mogli mieć maksymalnie 20 lat. Natomiast ten który wpadł mi w oko, był nieco starszy, natomiast bardzo przystojny.
-Kaaarolina! Ocknij się! Teraz będą przedstawiać nas – syknęła do mnie Ewelina.
-Ooo nie! Ja stąd uciekam! Mnie tu nigdy nie było – krzyknęłam w panice. Już zrobiłam krok do przodu kiedy poczułam opór i wróciłam na miejsce. Okazało się, że Ew mnie przytrzymała z wielkim wyszczerzem na twarzy. Natomiast ku mojemu przerażeniu z mikrofonem podszedł on. Uśmiechnął się do mnie i zaczął przedstawiać młodsze dzieci, kiedy ja w panice próbowałam ogarnąć włosy i ubrania. Wciąż pamiętam co miałam na sobie ubrane. Czarną koszulkę z napisem „Give me a smile”, krótkie jeansowe spodenki i buty za kostkę. Popatrzyłam na przyjaciółkę i zobaczyłam, że ona też próbuje się poprawić. Posłałam jej jeden z moich największych wyszczerzy i odwróciłam się w stronę animatora. Okazało się, że właśnie przedstawiał Bartka, młodszego brata Eweliny. Została tylko Natalia, Ewelina i ja. Cały czas miałam w głowie plan ucieczki. Tata przyjaciółki ganiał z aparatem i robił nam miliony zdjęć. Kiedy nagle usłyszałam, jak ktoś mówi do mikrofonu „Eweelina!” i zamarłam. Tak teraz miała być moja kolej. Ewi wróciła zadowolona do rzędu, natomiast ja chwiejnym krokiem podeszłam do animatora, który znów posłał mi swój zniewalający uśmiech.
-What’s your name? – usłyszałam
-Karolina – odpowiedziałam cichym głosem, który na pewno nie pasował do mnie. Zawsze pewnej siebie dziewczyny.
-Where are you from? - przytulił mnie i ścisnął mi ramie, jakby mówił, żebym się nie denerwowała.
-Polska – odpowiedziałam już nieco pewniej i posłałam mu mój sławny wyszczerz. Mężczyzna odwzajemnił go i popatrzył się co mam na sobie. Schylił się trochę i zaczął czytać do mikrofonu napis na mojej bluzce. – Give me a smile – animator uśmiechnął się a ja odwróciłam się i czym prędzej wróciłam do przyjaciółki. Jeszcze tylko ukłon i wróciłyśmy do rodziców Eweliny i Natalii, którzy od razu zaczęli się z nas śmiać.
Nigdy nie zapomnę tego wieczoru, bo właśnie od tego zaczęła się cała nasza przygoda z Turcją i animatorami. Ta summer love trwa do dziś mimo tego, że minął już ponad rok od tamtego dnia.
Siedziałam sobie na leżakach zamyślona, patrząc jak małe dzieci tańczą na mini disco. Kiedy nagle usłyszałam pisk mojej przyjaciółki
-Karoooolina! Ruszaj się! Idziemy! Kaczuszki tańczą! – krzyczała i podskakiwała, a ja patrzyłam się na nią jak na ufoludka.
-Porąbało Cię?! Nie będę tańczyć Kaczuszek! – krzyknęłam, wybuchając śmiechem. Ale już po chwili byłam ciągnięta na środek sceny przez Ewelinę i Natalię.
Tańczyłyśmy już któryś taniec z kolei, aż nagle przeszedł on. Ubrany w krótkie jeansowe spodnie, białą bluzkę. Gdy zobaczył nas odwrócił się i obdarował mnie najpiękniejszym uśmiechem na świecie. Lekko speszona odwróciłam wzrok i starałam się skupić na jakimś durnym tańcu „Push pineapple on the tree”. Odwróciłam się w stronę, którą poszedł nieznajomy i zobaczyłam całą grupę animatorów. Po raz pierwszy od przyjazdu. Wszyscy byli bardzo młodzi, mogli mieć maksymalnie 20 lat. Natomiast ten który wpadł mi w oko, był nieco starszy, natomiast bardzo przystojny.
-Kaaarolina! Ocknij się! Teraz będą przedstawiać nas – syknęła do mnie Ewelina.
-Ooo nie! Ja stąd uciekam! Mnie tu nigdy nie było – krzyknęłam w panice. Już zrobiłam krok do przodu kiedy poczułam opór i wróciłam na miejsce. Okazało się, że Ew mnie przytrzymała z wielkim wyszczerzem na twarzy. Natomiast ku mojemu przerażeniu z mikrofonem podszedł on. Uśmiechnął się do mnie i zaczął przedstawiać młodsze dzieci, kiedy ja w panice próbowałam ogarnąć włosy i ubrania. Wciąż pamiętam co miałam na sobie ubrane. Czarną koszulkę z napisem „Give me a smile”, krótkie jeansowe spodenki i buty za kostkę. Popatrzyłam na przyjaciółkę i zobaczyłam, że ona też próbuje się poprawić. Posłałam jej jeden z moich największych wyszczerzy i odwróciłam się w stronę animatora. Okazało się, że właśnie przedstawiał Bartka, młodszego brata Eweliny. Została tylko Natalia, Ewelina i ja. Cały czas miałam w głowie plan ucieczki. Tata przyjaciółki ganiał z aparatem i robił nam miliony zdjęć. Kiedy nagle usłyszałam, jak ktoś mówi do mikrofonu „Eweelina!” i zamarłam. Tak teraz miała być moja kolej. Ewi wróciła zadowolona do rzędu, natomiast ja chwiejnym krokiem podeszłam do animatora, który znów posłał mi swój zniewalający uśmiech.
-What’s your name? – usłyszałam
-Karolina – odpowiedziałam cichym głosem, który na pewno nie pasował do mnie. Zawsze pewnej siebie dziewczyny.
-Where are you from? - przytulił mnie i ścisnął mi ramie, jakby mówił, żebym się nie denerwowała.
-Polska – odpowiedziałam już nieco pewniej i posłałam mu mój sławny wyszczerz. Mężczyzna odwzajemnił go i popatrzył się co mam na sobie. Schylił się trochę i zaczął czytać do mikrofonu napis na mojej bluzce. – Give me a smile – animator uśmiechnął się a ja odwróciłam się i czym prędzej wróciłam do przyjaciółki. Jeszcze tylko ukłon i wróciłyśmy do rodziców Eweliny i Natalii, którzy od razu zaczęli się z nas śmiać.
Nigdy nie zapomnę tego wieczoru, bo właśnie od tego zaczęła się cała nasza przygoda z Turcją i animatorami. Ta summer love trwa do dziś mimo tego, że minął już ponad rok od tamtego dnia.
Główne bohaterki
KAROLINA
Pochodzi z Krakowa, ma 18lat. Jeśli chodzi o nią, to jest to całkowite przeciwieństwo Eweliny, zarówno z charakteru jak i wyglądu. Pewna siebie, trochę zbyt zarozumiała, odważna, roztrzepana, pyskata i na pewno nieodpowiedzialna dziewczyna. Choć dobrze wie, że nie jest pięknością z okładki, z łatwością umie poderwać każdego faceta. To właśnie ona jest zawsze w centrum uwagi, choć wcale się tam nie pcha. W szkole nie jest geniuszem, ale nieźle sobie radzi, natomiast uwielbia sport. Karolina ma długie blond włosy oraz duże jasnoniebieskie oczy.
EWELINA
Pochodzi z Krakowa, ma 18 lat. Zna się z Karoliną od przedszkola, ale nigdy się nie lubiły. Dopiero w gimnazjum zaczęły ze sobą normalnie rozmawiać, aż luźne rozmowy przerodziły się w przyjaźń. Jest raczej tą spokojniejszą, rozsądniejszą oraz odpowiedzialniejszą. Gdy poznaje nowych ludzi jest w stosunku do nich nieśmiała, zwłaszcza jeśli chodzi o przystojnych facetów. Jest jedną z najlepszych uczennic w klasie, ale jeśli chodzi o sport to jest.. raczej kiepska.Jedyne sporty w których się odnajduje to pływanie i narciarstwo. Ewelina to bardo ładna, długowłosa brunetka, o dużych zielonych oczach. Mimo tego, że jest nieśmiała to zawsze twierdzi, że jest najładniejsza i najmądrzejsza na świecie. Tych skromnych samo opinii nauczyła się od Karoliny.
NATALIA
Tak jak pozostałe dziewczyny również pochodzi z Krakowa, ma 15 lat. Mimo tego, że jest młodsza od Eweliny i Karoliny, ma bardzo dobry kontakt z Eweliną. Jest osobą raczej nieufną, szybko oceniającą innych oraz jest roztrzepaną dziewczyną. Jest zawsze wesoła wśród znajomych, nigdy nie da po sobie poznać, że coś jest nie tak. Ma brązowe włosy oraz piwne oczy. Kocha pomagać innym, lubi grać na gitarze. Od zawsze chciała nauczyć się jeździć na snowboardzie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)