niedziela, 26 stycznia 2014

Rodział 12

Tego dnia, niewiele się działo, poza małym epizodem. Po raz pierwszy Kadir grał w waterpolo. Pod koniec gry oparłam się o murek obok baru, a Kadir usiadł tuż obok mnie.
-How are you? – zapytał, na tyle cicho, że osoba, która była krok ode mnie, nie usłyszałaby tego.
-I’m ok – odpowiedziałam nawet nie odwracając się do niego.
-I wanted talk to you – zaczął, ale Gurkan nam przerwał.
Stanął obok nas i zaczął coś gadać, nie bardzo go słuchałam, gdyż zaciekawiło mnie o czym Kadir chciał ze mną porozmawiać. Jako, że nie odpowiedziałam Gurkanowi chłopak odsunął mnie od murka i zaczął popychać, tak że wpadałam prosto na twarz do wody. Sytuacja powtórzyła się 3, może 4 razy, aż mu się znudziło i poszedł sobie. Kiedy wróciłam na swoje poprzednie miejsce Kadir się zaczął śmiać.
-Don’t worry, I’ll fight with him tonight, you know, I’m in the same room –powiedział.
-Really? With whom Kaan has got room? – zapytałam
-With his girlfriend – odpowiedział, a mi aż buzia otworzyła się ze zdziwienia.
-What? – zapytałam.
-With his girlfriend but that’s not what I wanted to talk about – zaczął, ale ku naszemu nieszczęściu Natalia podpłynęła niebezpiecznie blisko nas, zapewne, żeby podsłuchać o czym rozmawiamy, ale wystarczyło moje jedno spojrzenie w stronę przyjaciółki, a ta już wiedziała o co chodzi. Odciągnęła od nas Natalię, abyśmy mogli swobodnie porozmawiać.
-So I wanna go out with you – zaczął, a mnie zatkało, więc zaczęłam się śmiać, jakbym potraktowała to jako żart. – I’m not joking – powiedział chłopak – I really like you.
I stało się popatrzyłam się na niego. Na jego piękne niebiesko zielone oczy.
-I have to think about this – odpowiedziałam z cwanym uśmiechem i oddaliłam się od chłopaka pozostawiając go w niepewności.
***
-Coo !? Jak to ma dziewczynę!? Kto to!? – Ewelina stała na środku pokoju i darła się wniebogłosy.
-Nie wiem kto to, ale obiecuję, że się dowiem, może już jutro – odpowiedziałam spokojnie odpalając papierosa. - Nie przejmuj się. Dziewczyna nie ściana, da się przesunąć – dodałam i mrugnęłam w stronę dziewczyny.
***
Następny dzień zmienił tak wiele. Pamiętam wszystko tak dobrze, jakby zdarzyło się to wczoraj. On, ja i plaża. Piękne wspomnienia, które nigdy już się nie powtórzą.
Jak co rano, zebrałyśmy się dość szybko i udałyśmy się na basen. Jak zwykle potem grałyśmy w bulle, które jak co dzień były nudne. Można powiedzieć, że był to dzień, który w ogóle nie różnił się od innych dni, dopiero po obiedzie zaczęły dziać się rzeczy, które nie należały do zwyczajnych.
-Mamo, jak mi się nudzi. Tu jest tak beznadziejnie bez mojego Emre – jęknęłam i odwróciłam się w stronę Eweliny, która posłała mi zmęczony uśmiech.
-Taa, nie ma co robić – powiedziała i leniwie się przeciągnęła. Po obiedzie, jak zwykle nie było co robić, ponieważ animatorzy mieli przerwę, więc leżałyśmy na słoneczku i opalałyśmy nasze ciała. Jak na połowę pobytu byłam bardzo blada, a to wszystko wina Kadira, przez którego musiałam grać w bulle i pin-ponga, a tam nie było słońca.
Oczywiście, nasz plan nieodzywania się do Kaana, powiódł się. Nie wymieniliśmy zdania od momentu, kiedy zapytał się nas jak się mamy, odpowiedziałyśmy, że dobrze i poszłyśmy od niego. Denerwował mnie strasznie swoim zachowaniem, no ale cóż, trzeba to znieść.
Nawet nie zauważyłyśmy, kiedy wyżej wspomniany chłopak pojawił się na basenie, usiadł przy stoliku i kątem oka nas obserwował. Chwilę po nim pojawiła się reszta animatorów. Kadir oczywiście zaczął chodzić z listą na tenisa stołowego.
-Ewelina, Karolina – mruknął, przechodząc obok nas i zapisał nas na listę, w ogóle nie pytając się o zdanie. Kiedy był już parę metrów od nas obrócił się i mrugnął nam.
-Co słodziak – powiedziałam i wyszczerzyłam się, na co Ewelina tylko westchnęła.
-Ja nie będę grać! To jest takie durne, wolę pograć w waterpolo! – powiedziała, na co ja szybko zareagowałam.
-Ja nie chcę grać sama, a to Kadir, więc grać muszę! Pójdź ze mną, a jak się zacznie waterpolo, to pójdziesz wtedy, ok? – zaproponowałam, a dziewczyna przystała na moją propozycję.
Po około 10 minutach udałyśmy się w stronę stołu do gry, po drodze dołączył do  nas Kadir, który był jak zawsze uwodzicielski.
-How are you honey – zapytał, a mnie lekko zatkało. Rozumiem, że Turcy tak zawsze mówią, ale w Pinarze nikt tak do mnie nie mówił oprócz Emre i Fatiha.
-Eee what? – zapytałam zdezorientowana.
-Yy.. I’m sorry. I didn’t know.. do you have a boyfriend? – zapytał zdziwiony, na co ja wybuchłam śmiechem.
-No, I don’t – odpowiedziałam.
-So I can call you honey – odrzekł uradowany i objął mnie w pasie. – So how are you?
-I’m fine and you? – odpowiedziałam.
-The best – odpowiedział, przycisnął mnie do siebie i uśmiechnął się lekko, podnosząc jeden kącik ust do góry, co wyglądało mega seksownie.
Kiedy już dotarliśmy na miejsce, usiadłam wraz z Eweliną dokładnie na wprost Kadira, żeby mieć dobry widok. Po chwili podszedł do nas Kadir z jakąś dziewczyną.
-This is Ania from Poland – uśmiechnął się, przedstawił nas sobie i udał się w swoje stałe miejsce, tuż obok stołu.
Dziewczyna wydawała się miła, wymieniłyśmy parę zdań, po czym Ewelina powiedziała, że idzie na waterpolo i uciekła na górę.
-Mam ich zdjęcia – powiedziała Ania i pokazała mi zdjęcia z wczorajszego wieczoru. Najwidoczniej animatorzy wzięli jej tableta i robili sobie sweet focie, które wyszły mega zabawnie.
Zaczęłyśmy się śmiać z jednego zdjęcia, które zrobiła Kadirowi, na nasze nieszczęście chłopak podszedł do nas i je zobaczył. Próbował wyszarpnąć dziewczynie tableta, ale ta była nieugięta. Wyglądało to przekomicznie, siłowali się tak dobre kilka minut, aż w końcu ktoś oświadczył, że skończyli grać, więc chłopak musiał wyznaczyć kolejną parę. Wyznaczył mnie i Ankę, śmiałyśmy się podczas meczu, aż chłopak oświadczył, że idzie, ale zaraz wróci. Skończyłyśmy grać, ja przegrałam, przez co mogłam iść na basen dołączyć do waterpolo. Kiedy już przechodziłam obok baru, spotkałam Kadira.
-Where are you going?! We haven’t finished yet – krzyknął i uśmiechnął się.
-Yeah but I lost so I wanted to play waterpolo – odwzajemniłam uśmiech.
-Well, Karolina, I really wanna meet you tonight – zagadnął niepewnie.
-Ok – odpowiedziałam bez namysłu. Tak naprawdę chłopak nie skończył jeszcze zdania, a ja już mu opowiedziałam. Nie wiem czemu tak się stało, taki impuls. Dopiero po chwili zorientowałam się na co się zgodziłam.
-So do you wanna meet me tonight? – zapytał jeszcze raz chłopak, jakby nie był pewny czy dobrze go zrozumiałam za pierwszym razem.
-Yes – odpowiedziałam i słodko się uśmiechnęłam.
-Ok so we’ll talk about this later – powiedział – can you go outside the hotel? – zadał ostatnie pytanie.
-Sure – powiedziałam, naprawdę nie rozumiem, czemu moje odpowiedzi są tak krótkie pomyślałam. Chłopak uśmiechnął się i udał w swoją stronę.
Stałam tak obok basenu lekko zszokowana tym co się przed chwilą stało.
-Karolina gdzie Ty byłaś?! Chodź grać! – ponaglała mnie Ewelina.
-Z Kadirem – odpowiedziałam. Na moje nieszczęście Turkiz, który grał w waterpolo usłyszał jego imię i zaczął się śmiać.
-Kadir?! Karolina, Kadir summer love! – zaczął się drzeć na pół basenu, a ja myślałam, że zapadnę się pod ziemię.
-Shut up! – krzyknęłam w jego stronę, ale chłopak nie myślał nawet o tym.
-Karolina playboy! – wydarł się, a moje oczy powiększyły się do rozmiaru pięciozłotówek.
-What?! – zapytałam.
-I know something – odpowiedział i zaczął śmiesznie poruszać brwiami.
-What do you know? – zapytałam już strasznie ciekawa. Wskoczyłam do wody i podeszłam do niego.
-I know about you and Kaan – powiedział i zaczął się śmiać, zlekceważył moje pytania, o co mu chodzi, więc lekko wkurzona udałam się w stronę leżaka i już zakładałam słuchawki, kiedy podpłynął do mnie Turkiz.
-Would you like to play waterpolo? – zapytał i wybuchnął śmiechem.
-No – odpowiedziałam i obróciłam się od chłopaka.
Gra zleciała głównie na darciu się Karolina Kadir summer love, co strasznie mnie denerwowało, ponieważ nawet przez słuchawki to słyszałam.
Kiedy gra się skończyła Ewelina podeszła do mnie i zapytała się czy chcę coś z baru, powiedziałam, że tak, ale udałam się tam z nią. Kiedy już wracałyśmy z powrotem na leżaki, Turkiz, który dalej był w basenie nie chciał zostawić mnie w spokoju.
-Karolina Kadir summer love – wydarł się, nie zdążyłam nawet zareagować, a Ewelina chlusnęła mu prosto w twarz zimnym spritem. Chłopak zaczął się śmiać jeszcze głośniej. Udał że wypija wodę z basenu.
-Mmm sprite! I’m so tasty! – krzyknął i zaczął się śmiać z własnego żartu, na co ja popatrzyłam z politowaniem. – If you put on me coca cola, I’d be black – śmiał się jeszcze głośniej.
-Psychiczny jakiś, mówię Ci – szepnęłam na ucho do Eweliny, która też zaczęła się śmiać. Chciałam od nich odejść, ale Turkiz nie bardzo mi pozwolił.
-Karolina Kadir summer love – wydarł się, a ja naprawdę chciałam go zabić.
-Shut up! – krzyknęłam już wkurzona.
-Karolina! Karolina! Kadir is in the deep! I’ll go to see how is he – odpowiedział z uśmiechem. Zanurkował i pływał po dnie basenu co wyglądało strasznie śmiesznie. – Kadir says „Hi” –krzyknął kiedy wynurzył się, a ja ze śmiechu prawie wpadłam do basenu. Co prawda dalej nie wiedziałam o co mu chodzi, ale dobra. Zła udałam się wraz z Eweliną do pokoju. Kiedy dotarłyśmy na miejsce, wzięłam paczkę papierosów i udałam się na balkon, siadając na krześle, odpaliłam papierosa i podziwiałam widoki.
-Lubię takie życie, nie mam się czym przejmować i w ogóle jest super – powiedziałam, a Ew usiadła obok mnie.
-Taak, tu jest zupełnie inaczej niż w Polsce – powiedziała i uśmiechnęła się smutno – Nie chcę wracać – dodała.
-Ja też nie. Dobrze mi tu. Z Kadirem – opowiedziałam jej wszystko co się dziś stało.
-Super! Będziesz mogła wypytać o co chodzi z Turkizem i o Kaana dziewczynę – krzyknęła.
-Spokojnie! Dowiem się wszystkiego – powiedziałam i uśmiechnęłam się na samą myśl.
-Jak Ty to robisz, że oni za Tobą latają? – zapytała, a ja naprawdę nie wiedziałam co odpowiedzieć, bo oprócz wpatrywania się w jego klatę, nie zrobiłam nic.

środa, 15 stycznia 2014

Rozdział 11

Następnego dnia obudziłam się dość wcześnie, bo o godzinie 10 rano. Szybko zaczęłam się zbierać. Umyłam zęby, ubrałam strój kąpielowy i posmarowałam się olejkiem. Gdzieś w połowie tych czynności obudziłam Ewelinę słowami „Kaan już jest na basenie.” Po chwili i ona była gotowa, więc skierowałyśmy się w stronę basenu. -Now we start gymnastic! – Burak krzyknął do mikrofonu. No właśnie Burak, zawsze robił to Emre, to on wszystko zapowiadał. Jego „Where are my two lovely girls Karolina i Ewelina?!” nie usłyszymy nigdy więcej. Animatorzy zaczęli chodzić wokół basenu i zapraszali turystów do udziału. Jako że zainteresowanie gymnastic jak zawsze było małe, Burak wyciągnął mnie i Ew na środek i tylko my brałyśmy w tym udział. Kątem oka widziałam jak Kadir patrzy na mnie i się uśmiecha. Kiedy już ten głupi fitness się skończył poszłyśmy do baru i przywitałyśmy się z innymi animatorami, natomiast Kadir stał z boku i tylko się nam przyglądał. Wymieniłyśmy parę zdań z Fatih’em i poszłyśmy na leżaki, aby w końcu trochę odpocząć i poopalać się, niestety nie było nam to dane, gdyż Kadir zaczął się do nas zbliżać z listą do jakiejś zabawy. -Hello girls! – obdarzył nas promiennym uśmiechem – do you wanna play boccia? -Yyy what? – zapytałam patrząc z głupią miną na Ewelinę. – What’s that game about? -You know, you have a small ball and you have to put bigger balls near the small one – odpowiedział chłopak z lekkim zakłopotaniem. Szczerze, dalej nie wiedziałam co to za gra, ale patrząc na jego boską klatę zgodziłam się od razu. Zapisałyśmy jeszcze Bartka, Natalia nie chciała z nami grać. Chłopak poinstruował nas, że gra zacznie się za 10 minut i mamy spotkać się przy schodach. -W ogóle to gdzie my w to coś będziemy grać? – zapytałam z głupią miną. Nawet nie wiedzieliśmy w co będziemy grać, ale zobaczyliśmy, że Kadir zbiera już ludzi, więc sami szybko się zebraliśmy i poszliśmy za animatorem. Kiedy zaczęliśmy schodzić w stronę amfiteatru zorientowałam się, że popełniłam ogromny błąd nie zabierając klapek, Kadir chyba też to zobaczył. -Wait, I’ll give you mine – powiedział i zaczął ściągać buty, na co ja wybuchłam śmiechem. -Noo, I will go and take mine – odpowiedziałam i posłałam mu uśmiech. -Ok, but back here quickly! I am waiting for you – powiedział i mrugnął w moją stronę. Wróciłam po niecałych 5 minutach. Chodzenie po tylu tysiącach schodów z pewnością nie jest moją ulubioną aktywnością. Kiedy przyszłam Kadir obdarzył mnie uśmiechem, co szybko odwzajemniłam. -Karolina, jesteś z nami – tu pokazując na siebie Bartka i jakiegoś faceta palcem dodała – Kadir jest z nimi w drużynie. -Bartek jestem – przedstawił się tajemniczy pan i podał mi rękę, którą uścisnęłam i przedstawiłam się mu z kokieteryjnym uśmiechem, co nie uszło uwadze Kadira, który zjechał Bartka pogardliwym spojrzeniem. Gra rozpoczęła się na dobre, Kadir stał naprzeciw nas, dzięki czemu mogłam spokojnie podziwiać jego umięśnioną klatę, lecz chłopak zauważył moje spojrzenie, zmieszał się i zakrył kartką, na której miał napisane wyniki gry. Ewelina wybuchła obok mnie głośnym śmiechem, który przerodził się w pisk, ponieważ zostałyśmy oblane zimną wodą. Nasze spojrzenia uniosły się ku górze, a tam, zobaczyłyśmy rozczochraną głowę Kaana, który w jednej ręce trzymał pusty kubek i głośno się z nas śmiał. -Idiota – mruknęłam pod nosem, na co Ew tylko przytaknęła, a Kadir zaczął się śmiać. No tak przecież „Idiota” w angielskim brzmi bardzo podobnie. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że praktycznie nie rozmawiałyśmy z Kaanem wcale. Jeszcze rok temu nie było godziny, podczas której, nie wymienilibyśmy zdania, a teraz? Nawet nie przywitał się z nami jak należy, to niech spada, pomyślałam. -To chyba najnudniejsza gra pod słońcem – powiedziałam do Ew, gdy wspinałyśmy się po schodach. -Daj spokój! Nigdy więcej! Mam dość – odpowiedziała, a po chwili dodała rozmarzonym tonem – widziałaś ten boski uśmiech Kaaniki? -Widziałam – uśmiechnęłam się – Pamiętaj, że on nawet się z nami porządnie nie przywitał. Olewamy go – dodałam i posłałam w jej stronę znaczące spojrzenie. -Ehh, no dobra – westchnęła, a po chwili przeszłyśmy obok Kaana, nawet na niego nie patrząc, co musiało go bardzo zdziwić. Po drodze na leżaki wstąpiłyśmy do baru wziąć coś zimnego do picia. Rozpoznałam barmana, który był w zeszłym roku. On chyba też mnie rozpoznał bo posłał mi słodki uśmiech. -Idziemy na obiad – poinformowała nas mama Eweliny – Idziecie z nami? -Taa… - nie dokończyłam ponieważ ktoś wepchnął mnie do basenu. Gdy wypłynęłam zobaczyłam tylko czarne włosy Buraka, który uciekł w stronę amfiteatru. Wszyscy wybuchli śmiechem, a ja zła wyszłam z basenu. -No, to jak tylko wyschniesz to dołączcie do nas – mama Ew uśmiechnęła się i podała mi ręcznik i skierowali się w stronę restauracji. -To mamy go olać? – zapytała mnie Ew i popatrzyła smutno na Kaana, który stał przy barze. -Rób co chcesz, ale ja go olewam, sama wiesz jak mnie wkurzał, jak do mnie pisał przez kilka miesięcy – powiedziałam i rozłożyłam się wygodnie na leżaku, Ew zrobiła to samo. -Eh, no dobra – powiedziała przyjaciółka i przymknęła oczy – dziwnie tu bez Emre, co nie? Nie odezwałam się. Nie chciałam o nim gadać, kolejny idiota. Faceci są beznadziejni pomyślałam. Po niecałych 5 minutach zebrałyśmy się i udałyśmy się do restauracji. Jako, że wszystkie stoliki były zajęte, usiadłyśmy przy stoliku 8 osobowym zaraz przy wejściu. Zaraz po nas w restauracji pojawił się Kaan, Turkiz i Burak, którzy zajęli stolik za nami. Ewelina siedziała przodem do chłopaków, ja tyłem. Byłyśmy mega spięte, ponieważ animatorzy cały czas patrzyli się na nas i coś gadali do siebie po turecku, a my wymieniałyśmy tylko znaczące spojrzenia. -Karolina! Can I sit with you? – usłyszałam, a mój żołądek przewrócił się na drugą stronę, popatrzyłam w stronę, z której padło pytanie i zobaczyłam Kadira. -Yes, sure you can sit here – odpowiedziałam lekko zmieszana, Ew miała głupią minę, a Kaan, Turkiz i Burak zareagowali głośnym „Uuuuuu”. Obróciłam się w ich stronę, poruszyłam brwiami w górę i w dół do Kaana i złośliwie się uśmiechnęłam. Kadir usiadł tuż koło mnie. Obecność ich wszystkich sprawiła że z nerwów nie mogłam trafić widelcem do buzi. -How are you? – zagadnął Kadir, ale nim zdążyłam odpowiedzieć Kaan musiał wtrącić swoje trzy grosze. -Karolina! Emre is coming tonight! Do you wanna go with us to Gumbet or you wanna stay with Kadir? – zapytał. Ja zaczęłam się krztusić kurczakiem, który stanął mi w gardle, Ew zaczęła się tak głośno śmiać, sama nie wiedziałam z czego, a Kadir pochylił głowę pare centymetrów nad talerzem i zaczął szybko jeść. Kiedy tylko kurczak trafił do mojego brzucha, odwróciłam się do Kaana i ze złośliwym uśmiechem odpowiedziałam. -I can stay – w tym momencie wydarzyło się wiele rzeczy na raz. Turkiz wybuchnął śmiechem, Ew wydała ciche jękniecie, Kaan zrobił głupią minę i w sekundzie odwrócił się do swojego stołu, a Kadir krzyknął głośno „Ha!”, wyprostował się i wyszczerzył się w moją stronę. W tamtej chwili marzyłam tylko, żeby stamtąd uciec, kiedy przechodziłam obok Kaana, chłopak zatarasował mi drogę swoim krzesłem. Rozumiem, że ma wielką dupę, no ale bez przesady. Uderzyłam go w głowę i poszłam dalej. -Boże co za debile – powiedziałam do Eweliny. – Mam już ich wszystkich dość! -Żałuj, że nie widziałaś miny Kaaniki, jak mówił o Emre! – krzyknęła – jego mina była lepsza niż wtedy w xBarze jak całowałaś się ze swoim CHŁOPAKIEM! Mimowolnie się wyszczerzyłam na słowa „Swoim chłopakiem”. -„Emre is coming tonight” – powtórzyłam – czy to znaczy, że Emre będzie dziś tutaj?! W Pinarze? Mamo, słabo mi! Taak, ja i moja panika na samą myśl o Emre… -Dobrze wiesz, że ja ucieknę jak go zobaczę – dodałam po chwili, na co Ewelina zareagowała śmiechem. -No nie przesadzaj! Twój słodziak przyjeżdża! – powiedziała, jakbym sama nie wiedziała. Panikowałam tak przez cały dzień. Zastanawiałam się, czy się z nami przywita, czy uda że mnie nie zna? Przyjedzie z Julcią, czy bez niej? Szczerze powiedziawszy liczyłam na to, że przyjedzie sam. Z moich rozmyślań wyrwał mnie Kadir, który znowu chodził z jakąś listą. -Heey girls! You wanna play table tennis? – zapytał – Of course you want to! – sam odpowiedział sobie na swoje pytanie. -No! I cannot play – odpowiedziałam, na co Ewelina zrobiła głupią minę, ale na szczęście nie skomentowała. -So I can teach you. Do you want private lesson? – zapytał i poruszał brwiami góra dół, na co obie zareagowałyśmy śmiechem. -No, really I cannot play – odpowiedziałam, myśląc, że uda mi się go zbyć, ponieważ nie przepadałam za tenisem stołowym. -So just come and watch me – odpowiedział – ten minutes next to stairs – dodał, oddalając się i zostawiając nas z głupimi minami. -Czy on mi właśnie zaproponował, żebym przyszła na ping ponga tylko po to, żeby go pooglądać? – zapytałam, po czym zaczęłam się śmiać. -Chyba tak – odpowiedziała i zamknęła buzię, którą przez cały czas miała szeroko otwartą ze zdziwienia. – Jak Ty to do cholery jasnej robisz?! Ledwo zamieniłaś z nim parę zdań, a on już na Ciebie leci – dodała po chwili. -Przecież ja nic takiego nie zrobiłam, to nie moja wina – odpowiedziałam ze skwaszoną miną. – Wcale się o to nie proszę. Po chwili Kadir zawołał nas na ping ponga, siedziałyśmy i (przynajmniej ja) podziwiałam klatę chłopaka, który cały czas spoglądał w moją stronę i uśmiechał się uroczo. Gra była mega nudna, Kadir chyba to zobaczył i zaproponował, żebyśmy z Eweliną zagrały sobie. Zgodziłyśmy się i zaczęłyśmy udawać, że umiemy grać. Kiedy już całe to nudne wydarzenie dobiegło końca, Kadir zatrzymał mnie na chwilę. -Hey, do you want to go to club tonight? – zapytał z uśmiechem, a ja momentalnie zaczęłam obmyślać plan zabicia Eweliny. -No we can’t. I mean I can run out of the hotel but Ewelina cannot – odpowiedziałam ze smutkiem w głosie. -So what? You can go without her! – powiedział ze zdziwieniem. -No, I don’t want to go without her – odpowiedziałam szczerze, przecież bez niej to nie to samo, pomyślałam. -Are you lesbian? – zapytał i wybuchnął śmiechem, na co ja zrobiłam zdziwioną minę. -No – odpowiedziałam i odwróciłam się w stronę schodów, ale chłopak złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. – I’m just kidding babe. Don’t be mad. – dodał, a jego buzia była niebezpiecznie blisko mojej. -I’m not mad – powiedziałam i uśmiechnęłam się. Wyswobodziłam się z jego uścisku posłałam mu jeszcze jeden uśmiech i wróciłam do reszty. Kiedy opowiedziałam o wszystkim Ewelinie, dziewczyna dziwnie zareagowała. -Możesz z nim iść przecież – powiedziała i uśmiechnęła się smutno. -No co Ty! Nigdzie bez Ciebie nie jadę! – krzyknęłam, i przytuliłam dziewczynę. Po chwili rodzice Ew poinformowali nas, że idą do pokoju, więc my też skierowałyśmy się do naszego. Na myśl o tylu tysięcy schodów zrobiło mi się aż słabo. Kiedy już się wykąpałyśmy, pograłyśmy w karty, znowu wpadłam w panikę. -Ew musisz mnie pomalować! Emre przecież przyjeżdża! – krzyknęłam na co dziewczyna zareagowała śmiechem. Dobrze wiedziała, że nie lubię się malować, ale dla niego wszystko. Przyjaciółka pomalowała mi oczy kredką, było przy tym mnóstwo śmiechu, ponieważ trochę jej krzywo wychodziło, gdyż nigdy wcześniej nikogo nie malowała. O godzinie 19.30 zeszłyśmy do restauracji. Kiedy tylko tam dotarłyśmy, zaczęłyśmy szukać Emre. -Widzisz go? – zapytałam. -Nie. – odpowiedziała ze smutną miną, za co zarobiła łokciem w żebra. -Za co to?! - krzyknęła, a ludzie w kolejce popatrzyli się na nas dziwnie. -Za ten smutny ton! On jest mój – odpowiedziałam ze złością, na co przyjaciółka wybuchła śmiechem. -Przecież wiesz, że on mnie nie interesuje – powiedziała, kiedy już usiadłyśmy przy stoliku i zaczęłyśmy jeść. -No wiem, wiem – odpowiedziałam i uśmiechnęłam się. Cały wieczór spędziłyśmy na szukaniu Emre, który niestety nie przyjechał. Nawet uśmiechy Kadira i night show nie pomogło w pocieszeniu mnie. W bardzo ponurym nastroju zasnęłam, gdy tylko się położyłam. Tego było za dużo, a przecież największe problemy miało nadejść dopiero jutro.